Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

minione dwa lata koncentrował się na innych aspektach ich związku i
nie przyszło mu nawet do głowy, że mogłoby im być dobrze w łóżku. Nie
był z tego dumny, wcale nie, ale podobnie jak inni mężczyzni, często z
góry zakładał, że niektóre dziewczyny są tak miłe i porządne, że nie w
głowie im seks. Nie namawiał jej więc i sam sobie odpuścił, teraz jednak
oblewał go zimny pot na myśl o tym, ile mógł stracić. Jeszcze bardziej
interesujący był fakt, że w zasadzie już od dawna prowadzili wspólne
życie.
Popatrzył w zamyśleniu, jak Eloise stawia na kuchennym stole
szklankę mleka i talerz polukrowanych ciasteczek.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał jeszcze raz. Otoczył ją
ramieniem w talii i wyczuł pod palcami miękki jedwab szlafroka. Nie
miała pod nim nic, więc zamruczał z zadowoleniem, posadził ją sobie na
kolanach i przytulił policzek do jej szyi.
- Czego ci nie powiedziałam?
55
RS
%7łe jesteś taka cudowna, pomyślał, kręcąc z niedowierzaniem głową.
Wciąż nie mógł się nadziwić, że żaden mężczyzna dotychczas się na niej
nie poznał, i cieszył się, że on nie przegapił swojej szansy.
- Nie powiedziałaś mi, że tak długo udało ci się... Zarumieniła się po
same uszy, zaraz jednak spojrzała na niego śmiało i dokończyła urwane
pytanie:
- ...zachować dziewictwo?
- Nie chciałem cię wprawić w zakłopotanie. Eloise wzruszyła
ramionami.
- Nigdy nie miałam wielu kolegów. No i bałam się tego samego, co
inne dziewczyny: ciąży, chorób. A potem... Cóż, myślałam, że wyjdzie mi
związek z Glennem, lecz prawdę mówiąc, wcale nie byłam nim zain-
teresowana. Chociaż to miły chłopak - dodała szybko. Wzięła z talerza
ciasto i odgryzła kęs. - Dlaczego chcesz o tym rozmawiać?
- Ponieważ od dwóch lat mam cię pod samym nosem, a dopiero
teraz tyle się o tobie dowiedziałem.
- Wiesz co? Ta rozmowa chyba rzeczywiście wprawia mnie w
zakłopotanie.
- Ale mnie nie.
Uśmiechnęła się zarumieniona, a na jej policzkach ukazały się
wdzięczne dołeczki. Patrzyła na niego przez długą chwilę, wreszcie
powiedziała spokojnie:
- Jasne, że nie jesteś zakłopotany. Miałeś przecież tyle kobiet.
Przytulił ją do siebie i pomyślał, że z żadną z tych kobiet nie czuł się
tak dobrze, jak teraz, kiedy miał blisko siebie Eloise Hunter.
- Nie było ich tak dużo, jak ci się wydaje.
- Daj spokój - odparła z niedowierzaniem. - Już to mówiłeś.
- Kiedy to prawda - przekonywał. - Jeśli dojdziesz do wniosku, że
chcesz wiedzieć więcej, wszystko ci opowiem. Tymczasem zapewniam
cię, że twoje oskarżenia dowodzą jedynie wybujałej wyobrazni. Pewnie
za dużo fantazjowałaś na mój temat.
- A jeśli tak, to co? - odrzekła z zaczepnym uśmiechem.
- To świetnie! Kiedy to się zaczęło?
56
RS
- Kiedy tylko cię zobaczyłam, od pierwszego wejrzenia...
Te słowa sprawiły, że G.D. poczuł się jak w siódmym niebie. Eloise
siedziała przytulona do niego i spoglądała w okno. Podążył za jej
wzrokiem. W szybie odbijało się wnętrze kuchni, a dalej widać było
stracha na wróble w ogródku, jego dom, a za nim wzgórze, gęsto
porośnięte sosnami. Znieg leżał na zwisających ku ziemi gałęziach.
Minęła już północ i nie wiadomo dlaczego miał wrażenie, że ten czas,
spędzony z Eloise, jest wykradziony z normalnego życia.
Przesunął dłonią po jej plecach.
- Wracajmy do łóżka, skarbie.
- Może zajrzymy najpierw do małej.
Zamknął oczy i wciągnął w nozdrza jej kobiecy zapach, który przybrał
na sile po miłosnych pieszczotach. Przez chwilę wyobraził sobie, że
rozmawiają o własnym dziecku, i westchnął w rozmarzeniu.
- Podejrzewam, że ojciec Belle zaszył się gdzieś na noc i tak szybko
się nie zjawi.
- Też tak sądzę.
- Mamy więc do rana czas dla siebie. Nikt nam nie przeszkodzi.
- Przedtem też jakoś się nie bałeś, że ktoś nam przerwie.
- Ależ bałem się! Nie zauważyłaś, że się powstrzymywałem, jak
długo mogłem.
Wymierzyła mu kuksańca w bok.
- Nie zauważyłam.
Miała rację. Jeszcze nigdy tak mu się nie śpieszyło i nigdy ostateczna
rozkosz nie była tak intensywna.
Nigdy też nie pragnął kochać się znowu, od razu, gdy tylko przeminął
pierwszy spazm.
Sięgnął po ciastko i odgryzł kawałek.
- Dziękuję, Eloise - powiedział. Uśmiechnęła się do niego
promiennie.
- Nie ma za co. Mnie też się podobało.
- Za to też ci dziękuję. Ale w zasadzie...
- Tak?
57
RS
- Chodziło mi o to, że polukrowałaś ciasteczka. Prychnęła z
rozbawieniem, a jemu zrobiło się ciepło na sercu.
- Upiekłam te ciasteczka, żeby ci je przynieść do domu. Miały mi
pomóc w przeprowadzaniu mojego planu.
- A cóż to był za plan?
- %7łeby cię uwieść!
Bardzo mu się spodobało to, co usłyszał.
- Mówisz poważnie?
- Oczywiście. - Skinęła głową. - Miałam na to ochotę od zeszłego
lata, kiedy zacząłeś kosić mój trawnik bez koszuli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript