[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Skoro zaś kończy się opowieść o czasach ostatniej olimpiady, wypada przypomnieć i uzu- pełnić także w tym celu, aby krąg się zamknął to, o czym była mowa na pierwszych stro- nach książki: Teodozjusz stanął w Mediolanie wczesną zimą roku 395, bardzo osłabiony. Tłumaczono to w jego otoczeniu trudami zeszłorocznej kampanii wojennej, tej przeciw Eugeniuszowi, w istocie jednak przyczyna niemocy tkwiła głębiej. Chory czuł się tak zle, że dni swoje uważał już za policzone. Przygnębiało go również przynajmniej tak opowiadano wspomnienie pewnej przepowiedni, jaką usłyszano z ust pustelnika imieniem Jan jeszcze w trakcie pierw- szych przygotowań do wyprawy przeciw uzurpatorowi. Eremita przebywał w południowym Egipcie, na szczycie wysokiej góry, w celi, którą wzniósł własnymi rękami; nie opuszczał jej przez lat dziesiątki. Jadał tylko surowe owoce i warzywa (bo ognia nie rozpalał nigdy), skła- dane w ofierze na progu przez okolicznych mieszkańców oraz pielgrzymów, przybywających tu ze stron dalekich. Można było ujrzeć jego twarz i usłyszeć słowa tylko w soboty i niedzie- le, kiedy otwierał na krótko okno swej celi; wtedy udzielał rad, niekiedy zaś tak mówiono odsłaniał przyszłość. Gdy sława świątobliwości i mocy wieszczej sława fantastycznie ubar- wiona dotarła do Konstantynopola, cesarz wyprawił do Egiptu swego zaufanego eunucha, by zapytał, jaki będzie wynik zmagań obecnych. Pózniejsza legenda twierdziła, że Jan odpo- wiedział: Twój pan w tej wojnie zwycięży, lecz wnet potem umrze! W każdym razie cesarz, który pokonał przeciwnika, a sam stał się ofiarą cierpień niezno- śnych, przewidywał najgorsze. Z tego powodu rozkazał przywołać z Konstantynopola syna młodszego, zaledwie jedenastoletniego Honoriusza. Kiedy tylko chłopiec zjawił się w Me- diolanie, ojciec jakby odzyskał siły. I to do tego stopnia, że uznał za wskazane właśnie teraz i tutaj uczcić wyścigami rydwanów zwycięstwo, jakie przed kilku miesiącami odniósł w doli- nie rzeki Frigidus. Zawody wyznaczono na dzień 17 stycznia. Teodozjusz przybył wraz ze swym orszakiem do hipodromu już we wczesnych godzinach rannych; albowiem ów cesarz, za którego panowania zgasły igrzyska w Olimpii, wcale nie należał do bezwzględnych prze- ciwników tego rodzaju rozrywek. Kto wie, może nawet pasjonował się nimi, dzieląc upodo- bania ogromnej większości swych poddanych? Ci bowiem nie bardzo chcieli pojąć, że emo- 105 cje, jakich dostarczają stadiony i sceny, to podstępne sztuczki szatana i perfidnych sług jego, przyjemności grzeszne w swej istocie, a zgubne w skutkach jak uporczywie wołała garstka najgorliwszych i najwymowniejszych szermierzy nowej religii. Teodozjusz zmarł tego samego dnia póznym wieczorem w mediolańskim pałacu. Za dwa dni, 19 stycznia, obchodziłby szesnastą rocznicę swego panowania. Imperium zostało po- dzielone pomiędzy dwóch jego synów; a podział ten miał się okazać trwały i ostateczny. Jesz- cze w tymże samym roku 395, i to zaledwie w kilka miesięcy po śmierci wielkiego władcy, spadł na część wschodnią cesarstwa cios bolesny; i to spadł na ziemie najbogatsze w zabytki, na miejsca otaczane powszechnie czcią największą! Wystarczy wymienić same ich nazwy, święte dla każdego Hellena: wróg najechał Ateny, miasto Sofoklesa i Sokratesa, Platona i Arystotelesa; Eleuzis, przybytek bogiń Demeter i Persefony; Olimpię, gdzie jeszcze tak nie- dawno odbywały się igrzyska i herold ogłaszał prastarym zwyczajem ekecheirię, czyli pokój na okres trwania zawodów. Jak doszło do tego? Zbuntowali się dotychczasowi sojusznicy Teodozjusza, Wizygoci, walczący po jego stronie w bitwie nad rzeką Frigidus. Prowadził ich Alaryk. Pustosząc szeroko różne krainy Bałkanów przeszli Termopile. Zdobyli i złupili Ateny oraz leżące w pobliżu Eleuzis, a masy ich mieszkańców pognali w niewolę. Spalili Korynt. Wdarli się na Peloponez. Grabiąc tamtejsze okolice nie oszczędzili także Olimpii, gdzie na- gromadziły się w świątyniach w ciągu wieków niezmierne masy drogocennych przedmiotów,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|