[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sądzi, iż to właśnie on jest jej przeznaczony. Mało nie upuścił miski, gdy zobaczył swoją rzekomą narzeczoną. Siedziała przy stoliku pod eukaliptusem ze swoim bratem i jeszcze z jakimś mężczyzną. Napotkał jej spojrzenie. Uniosła trzy palce. Rozpoznał kandydata numer trzy. Marisa zaskoczyła go, przywołując do stolika. Trzeci kandydat, wpatrzony w piękną dziewczynę, w ogóle nie zwrócił uwagi na Barriego. Miał ciemne, faliste włosy i wydatne usta. Nosił białą bawełnianą koszulę, zapiętą tylko do połowy i odsłaniającą gęstwę czarnych włosów na piersi. Prawdziwy włoski samiec, pomyślał MacKenzie ze wściekłością. I na krótką chwilę opanowało go uczucie beznadziejnej rezygnacji. - Barrie, poznałeś już Carla. - Lekceważąco machnęła ręką. - To Vincenzo. Carlo poznał go wczoraj przy stoisku i zaprosił do nas. Vincenzo, to mój przyjaciel, Barrie. Przyjaciel... niech będzie, że przyjaciel. Carlo wyglądał na zadowolonego z siebie. Barrie mógł się założyć, że uznał tę włochatą małpę za właściwego faceta dla siostry. - Usiądz - zachęciła, wskazując krzesło obok siebie. - Może lepiej przyniosę ci coś do jedzenia? - Nie jestem głodna. Zwietnie, ta małpa pozbawiła ją apetytu! - A może kieliszek wina? - Zgoda, proszę o czerwone. Wmieszał się w tłum, zrobił trochę zdjęć. Znowu czuł, że stracił dystans i obiektywizm. Nonna zasiadła u szczytu stołu i pomachała mu ręką, a rodzice Marisy spojrzeli z zakłopotaniem na niego, na córkę, i znowu na niego. Zanim się zorientował, posadzono go między Lambertem i Ninalee. Umiał rozpoznać dywersję. Gdy narastała w nim frustracja, czyli ile razy spojrzał na Marisę rozmawiającą z Vincenzem, przypominał sobie, jaką wyznaczono mu rolę. Był nieodpowiednim wybrankiem Marisy i rodzina postanowiła go nie lubić. A poza tym chciał, aby ta szalona dziewczyna znalazła wreszcie tego właściwego amore i pozwoliła Barriemu wrócić do jego samotnego życia. Skupił się więc na roli i starał się zbyt często nie patrzeć na Marisę. Gdy RS 94 Vincenzo dotknął jej ramienia, odwróciła się ku niemu. Carlo zostawił ich samych. Po raz pierwszy w życiu Barrie stracił apetyt. - Spytałem twojego brata, kim była ta piękność, którą widziałem rano na stoisku, a on opowiedział mi o tobie - mówił Vincenzo. Marisa uśmiechnęła się. Nie przyszła jej do głowy żadna zręczna odpowiedz. Nie była zakłopotana. Ani razu nie zapomniała zamknąć ust. Po prostu nie miała nastroju do rozmowy. - Twój przyjaciel chyba zapomniał o winie. Poczekaj, sam ci je przyniosę. Poszedł po wino. Bez wątpienia był piękny. Niezbyt wysoki czy duży... Właśnie takich lubiła... kiedyś. Vincenzo na pewno nie mógłby nosić jej wszędzie na rękach. Miał klasyczne rysy i włoski akcent. Od dziesięciu lat mieszkał w Rzymie, ale zamierzał zmienić otoczenie. Na razie nie było żadnych oznak, że wolałby Carla od niej albo że lubi być karany klapsami. Usiłowała wzbudzić w sobie jakieś zainteresowanie tym mężczyzną, skoro był tak bardzo odpowiednim kandydatem na jej amore. Spojrzała na Barriego. Nie podobało jej się, że wolał siedzieć osobno i zostawić ją, by poznała bliżej Vincenza. Na pewno miał już dość całej tej farsy. Podszedł do niej ojciec. Niedobrze. Nigdy bez bardzo ważnego powodu nie przerywał posiłku. Uśmiechał się. Czy oznajmi, że Barrie nie jest taki zły, chociaż jest Szkotem? Ale to było bez znaczenia, bo on za kilka dni i tak wyjedzie. Dlaczego więc jej dusza tak płacze? - Cara, wszystko w porządku? - spytał, całując ją w czoło. - Tak, papo. Jesteś miły dla Barriego? Machnął ręką. - Nonna chyba go polubiła - powiedział z pobłażliwą wyrozumiałością. - Ale ten Vincenzo... Carlo twierdzi, że jest bardzo miły. Obserwowała, jak Carlo bierze pieniądze od kuzyna Emilia. - Przyjmuje zakłady, prawda? - Zakłada się o wszystko. Może ten facet był na rynku o zachodzie słońca, tylko go nie zauważyłaś? - Możliwe - odpowiedziała, a jej usta niebezpiecznie zadrżały. - Ale ja nic do niego... nie czuję. Papa ścisnął jej ramiona. RS 95 - Często miłość przychodzi pózniej. Jeśli to twój prawdziwy amore, posada jest twoja. - Pocałował ją jeszcze raz i poszedł. - Miło widzieć tak kochającą się rodzinę - powiedział Vincenzo, wracając z dwoma kieliszkami wina. - Moja też jest ze sobą bardzo zżyta. - Nie mieszkasz chyba z mamą? - Nie, a dlaczego pytasz? - Nieważne. - Twoi rodzice pochodzą z Włoch? - Tak, z małego miasteczka. Z Cortiny. - Naprawdę? Mój ojciec też stamtąd pochodzi. - Stuknęli się kieliszkami. - Przypadek czy przeznaczenie? Spojrzała na Barriego, pogrążonego w rozmowie z Nonną. Naprawdę go lubiła. Potem zauważyła, że Vincenzo wciąż coś mówi. - Hmm? - Mówiłem, że zazwyczaj jestem nieśmiały wobec kobiet. - Niemożliwe. Uśmiechnął się z wdziękiem nastolatka. - Myślisz, że skoro noszę markowe ubrania, mam pieniądze, jeżdżę ferrari i dużo podróżuję, to muszę zaraz być playboyem? - Przysunął się bliżej. - To tylko fasada. Urodziłem się w bogatej rodzinie i ludzie spodziewają się po mnie określonego zachowania. Kiedy znajdę się w pobliżu pięknej kobiety, robię się nerwowy. - Obdarzył ją najszczerszym uśmiechem, jaki w życiu widziała. Nie licząc uśmiechu Barriego, oczywiście. - Ale z tobą czuję się swobodnie. Jak myślisz, dlaczego? Miała ochotę wykrzyczeć: Bo ci woda sodowa uderzyła do głowy!" Lecz zamiast tego odparła: - Nie wiem. - Czy chciałabyś mnie odwiedzić? Mógłbym pokazać ci całe Włochy, Wenecję, Florencję, Neapol. Bez żadnych zobowiązań. Niczego nie oczekuję w zamian. - Czy w Wenecji nie ma zbyt dużo cuchnących kanałów? - Usłyszała własne słowa i skrzywiła się. - Jeśli będę z tobą, nie zwrócę na to uwagi - powiedział. - Jak miło. - Starała się, by zabrzmiało to tak, jakby z radością łykała jego komplementy. RS 96 Coś z nią było nie tak. Siedziała przy stole z bogatym, przystojnym Włochem, który spodobał się jej rodzinie, a nie mogła z siebie wykrzesać nawet iskierki zainteresowania tym facetem. Przeniosła wzrok na Barriego. To wszystko jego wina. Zmienił jej sposób myślenia, pokazał, czym jest prawdziwy pocałunek. .. i teraz ze wstrętem patrzy na usta faceta, który być może jest jej przeznaczony. - Może powinniśmy lepiej się poznać - mówił Vincenzo. - Mieszkam w hotelu Piazza. Moglibyśmy wypić drinka sam na sam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|