[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zegarek. - Trzeba już jechać, bo się spóznimy na samolot. - Dobrze - niechętnie zgodziła się Barb, po czym uści skała Delię. - Zamykaj drzwi na klucz, kiedy nas tu nie będzie - poleciła. Tymczasem Barney otworzył drzwi i popę dzał ją gestem. -I nigdy nie otwieraj, dopóki się nie upewnisz kto to. - Tak, Barb - machinalnie wyrwało się Delii. - I nie wychodz sama wieczorem... - wyliczała przestro gi Barb. Barney chwycił ją za łokieć i pociągnął do drzwi. - I nigdy nie bierz cukierków od obcych! - zawołała Barb NIEBEZPIECZNA MIAOZ 55 ze śmiechem. - Nie zbliżaj się też do wody i nie głaszcz obcych psów! - Nie będę. - Kocham cię! Ostatnie słowa Barb rzuciła już w biegu. - Ja też cię kocham! - zawołała za nią Delia. Zza drzwi dobiegł ją perlisty śmiech, a potem zapadła cisza. Delia przymierzyła trzy nowe kreacje, które dostała od Barb, a w końcu zdecydowała się na białą bluzkę oraz białą przymarszczoną spódniczkę, obszytą koronką. W talii ściąg nęła się szerokim czerwonym paskiem. Strój ten wypatrzyła w jednym z butików, a sprzedawczyni, wysoka elegancka kobieta, pokazała jej, jak wiązać pas. Całość wyglądała bar dzo szykownie, zwłaszcza że Delia miała niezwykle szczupłą talię. Wciąż nie do końca przekonana, czy dobrze się ubrała, pod skoczyła na dzwięk telefonu, a potem rzuciła się, by odebrać. - Słucham? - wysapała. W słuchawce rozległ się cichy śmiech, jakby Marcus od gadł, że czekała na niego jak na rozżarzonych węglach. - Jestem w foyer - powiedział. - Już schodzę! Odłożyła słuchawkę i rzuciła się do drzwi, po czym uświa domiła sobie, że jest boso, a poza tym zapomniała klucza i torebki. Roześmiała się, pokręciła głową i biegiem wróciła po buty, klucze i torebkę. Po ośmiu minutach, z których pięć czekała na windę, wpadła zdyszana do foyer i zaczęła się nerwowo rozglądać za Marcusem. Aż wreszcie go zobaczyła. Stał oparty o ścianę naprzeciw wind, bardzo elegancki i uśmiechnięty. 56 NIEBEZPIECZNA MIAOZ Miał na sobie zieloną koszulę i brązowe spodnie. Wydał jej się bardzo atrakcyjny. On także jej się przyglądał. Czuła, jak spojrzenie ciemnych oczu prześlizguje się po jej figurze, po długich włosach, które złotą kaskadą opadały jej na plecy. Potem uśmiechnął się, tak jakoś ciepło i przyjaznie, a ona ruszyła w jego stronę jak zahipnotyzowana. Po drodze omal nie zderzyła się z hotelowym gościem, którego w ogóle nie zauważyła. - Cześć! - powiedziała, onieśmielona. - Cześć! - odparł głębokim, przyciszonym głosem. - Je steś gotowa? Pomyślała o ryzyku, o niebezpieczeństwie, na jakie się naraża, o zdradzie i o tym, jak będzie się gniewała Barb, jeśli się dowie. Ale nic się już nie liczyło prócz spojrzenia ciem nych oczu. W sekundzie rozwiały się wszelkie wątpliwości. - Jestem gotowa - powiedziała. ROZDZIAA 4 Marcus nie mógł uwierzyć, że to ta sama skromna, nie śmiała dziewczyna, którą poznał ubiegłej nocy. Teraz, cała w koronkach i bieli, wyglądała niezwykle atrakcyjnie, zwła szcza z tymi długimi złotymi włosami. Na moment naszły go wątpliwości, czy powinien wciągać ją w swoje życie w tak nieodpowiednim momencie, jednak po namyśle uznał, że nie ma wyboru. Los zrządził, że Fred zabrał ją ze sobą na spotka nie, które zresztą nie doszło do skutku. Była również szwa- gierką Barneya, czyli zyskiwał poprzez nią tak bardzo po trzebny kontakt. Udając, że się nią interesuje, mógł odtąd w sposób niebudzący podejrzeń przekazywać wiadomości za jej pośrednictwem. Przeszkodą była tylko Barbara, jej siostra, która na pewno nie zgodzi się, by Delia spotykała się z gang sterem. Czy to nie dziwne, że ze wszystkich znanych mu kobiet - a były wśród nich bardzo piękne - właśnie ona wpadła mu w oko? To takie do niego niepodobne, zainteresować się skromną dziewczyną z małego miasteczka. Nie była przecież ani trochę w jego guście. Nie sposób też pominąć jego prze
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|