[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mówiłaś? Nie umiem go okłamać, Gilly. Jedyną rzeczą, której nie potrafię zrobić, jest oszukanie Maxa. To śmieszne. Przecież to zwykły facet! Wróciłaś do punktu wyjścia. Jakbyś zgadła odrzekła Cara ponuro. Co usiłujesz mi powiedzieć? wykrzyknęła Gillian. Boże, tak strasznie brakuje mi wina poskarżyła się Cara. Oddałabym teraz wszystko za kieliszek merlota. No, może nawet dwa. Albo trzy. Przespałaś się z nim, prawda? Gillian nachyliła się do przodu i wzięła siostrę za rękę. Jeśli tak nazywasz dziki seks na siedzeniu samochodu, to owszem, tak. Seks na zgodę? Wygląda, że to jedna z fajniejszych odmian. Och, Cara. Gillian ścisnęła jej dłoń. Wiem, jestem uzależniona. Muszę coś z tym zrobić. Czy twój odrzutowiec nie mógłby mnie natychmiast odstawić do Australii? Ta nazwa geograficzna kojarzyła się jej z najodleglejszym rejonem świata, gdzie też mówi się po angielsku. Mogłaby się tam zaczepić w ambasadzie USA. Jasne, z międzylądowaniem na Hawajach. Chcesz już lecieć? Cara puściła wodze fantazji i wyobraziła sobie, że wychodzi z hotelu i odjeżdża gdzieś daleko. Niestety wspomnienie Maxa szybko zakłóciło tę piękną wizję. Lepiej porozmawiajmy o czymś innym zaproponowała siostrze. Mój pech lepiej by się poczuł w dobrym towarzystwie. Może tobie ostatnio coś poszło nie tak? Czy ty w ogóle popełniasz czasem głupstwa? Tak. Na przykład dzisiaj. Co takiego zrobiłaś? Cara poprawiła się w fotelu i patrzyła na siostrę wyczekująco. Flirtowałam z pilotami w Manning Aviation. A co w tym głupiego? Cara była rozczarowana. Czy to, że było ich sześciu? Gillian roześmiała się. Chcesz coś zjeść? zaproponowała. Ja bez przerwy chcę coś zjeść. Zamówimy coś do pokoju. Na co masz ochotę? Na koktajl mleczny. Naprawdę? Nie na ogórki kiszone i inne marynaty? Nie, ale faktycznie zamiast koktajlu poproszę deser lodowy. Z karmelem, bitą śmietaną i wisienką na czubku. A ja mogę zamówić dla siebie wino? Nie, ciociu Gillian, to byłoby nie fair. Ja muszę być abstynentką, to i ty bądz. Wez coś mlecznego. Jak się potem nie zmieszczę w dżinsy, to będzie twoja wina skwitowała Gillian, sięgając po telefon. Wystarczy jedna godzina fitnessu więcej doradziła Cara cynicznie. A teraz opowiesz mi o tych flirtach. Cara rozpaczliwie potrzebowała czegoś, co pozwoliłoby jej przestać myśleć o Maksie, o dziecku, o braku perspektyw na przyszłość. Gillian strąciła ze stóp hotelowe kapcie i zwinęła się w kłębek, zagłębiając w fotel. Próbowałam wywołać w Jake u zazdrość przyznała. A ja myślałam, że on już na ciebie leci. Cara była zdezorientowana. Też tak myślę, przynajmniej trochę. Wczoraj do pózna tańczyliśmy i było bardzo fajnie. Potem odprowadził mnie do hotelu i pożegnał przy windzie. A ty chciałaś, żeby przyszedł do apartamentu? Chciałam, żeby on chciał przyjść. Ale mu tego nie zaproponowałaś? Nie. Więc nie możesz mieć mu za złe& Daj spokój. Przecież to facet. Chyba sama nie wiesz, czego chcesz. Fakt przyznała Gillian ale tak naprawdę wiem. Tylko że on jest bardzo zmienny. Raz czuły i uważny, a już po chwili patrzy na mnie, jakbym była czymś w rodzaju ogrodowej rzezby, której się nie zauważa. Tobie się chyba przewróciło w głowie od tych miliardów zauważyła Cara. Jeszcze nie jestem miliarderką. Ale przyzwyczaiłaś się, że jesteś w centrum uwagi. Założę się, że na twój widok faceci stają na baczność. Tak, ale to dlatego, że daję im zarobić. A Jake jest inny i to cię złości. Gillian jęknęła i złapała się za głowę. Boże! Pewnie masz rację. Zrobiła się ze mnie rozpieszczona księżniczka. A piloci? Podrywali cię? Tak. A przecież nie starali się o pracę, nie wiedzieli nawet, kim jestem. A więc i bez pieniędzy mam jakieś szanse. A Jake? Był zazdrosny? Mam nadzieję. Spotkacie się wieczorem? Jeszcze nie wiem. A wy? Co dziś robicie? Prezydent wydaje nieoficjalną kolację dla szefów państw. Takie małe przyjątko na jakieś dwieście osób. Na szczęście bez prasy. Cara zerknęła na zegarek. Za godzinę muszę być w pełnym rynsztunku. A kiedy wracasz do Waszyngtonu? Jutro wieczorem, po ostatnich ustaleniach. Lecę Air Force One. Będę bardzo zajęta. No i całe szczęście. Im więcej pracy, tym mniej czasu na myślenie. ROZDZIAA DZIESITY Max już od trzech dni był z powrotem w Waszyngtonie. Krótki występ Arielli w jego programie odciągnął na trochę uwagę wyborców od prezydenta, ale za to skupił ją ponownie na osobie Eleanor Albert. Szefowa Maxa, Nadine, poleciła zdwoić wysiłki w celu odnalezienia tej tajemniczej kobiety. Jednocześnie Liam Fisher dostarczył dowodów na to, że ktoś z ANS włamał się do komputera w siedzibie sztabu kampanii wyborczej. Nie znam jeszcze nazwiska mówił, kręcąc się na obrotowym fotelu w sali konferencyjnej NCN. Nie szkodzi, wkrótce je ustalimy odrzekł Max. Grunt, że jesteśmy na właściwym tropie. Nie było dowodów na to, że za sprawą stał właściciel sieci Graham Boyle. Nic też nie wskazywało na razie na Marnie Salloway, ale Max miał dziwną pewność, że jego była szefowa maczała w tym palce. W czasie ich ostatniego spotkania wyrażała się dość mętnie. A przy tym wyglądała na bardzo z siebie zadowoloną. Do sali wtargnęła Nadine w towarzystwie asystentki i już od progu rzuciła w stronę Maxa oskarżenie: Byłeś zbyt uległy wobec Caroline Cranshaw w Los Angeles. Nic z niej nie wydobyłeś. Jake spojrzał na Maxa wzrokiem mówiącym, że zgadza się z Nadine. Ona jest profesjonalistką odparł Max. Nie da się jej podejść. Poza tym teraz mamy pewność, że kluczem do zagadki jest ANS. Złamali prawo. Max spojrzał na Liama, jakby od niego oczekiwał wsparcia. Wiemy tylko, że ktoś zatrudniony przez nich kiedyś je złamał skorygowała go Nadine. Ale wiemy też, że szukali informacji w sztabie wyborczym. To znaczy, że chyba w Białym Domu pracuje teraz ktoś, kto wie więcej o sprawie. Ludzie z ANS rozpętali burzę i teraz dobijają się do Białego Domu po dodatkowe informacje. Eleanor Albert jest tu kluczową postacią. Masz ją znalezć. Liam pochylił się, oparł dłonie o stół. Najwyrazniej chciał wyglądać dostojnie i mądrze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|