[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Yosy również opiekował się grupą ze Sri Lanki. Byli to jednak Tamilowie, którzy nie chcieli się spotkać z moimi podopiecznymi Synga- leżami. Tamilowie, w większości hinduiści, utrzymywali, że od 1948 r. gdy Sri Lanka (wówczas Cejlon) uzyskała od Wielkiej Brytanii niepodległość, są dyskryminowani przez buddyjską większość Syngalezów. Na ok. 16 milionów Lankijczyków Syngalezów jest 74 proc,, zaś Tamilów 20 proc. Zamieszkują oni głównie północną część kraju. Ok. 1983 r. partyzancka frakcja Tamilów, znana pod nazwą Tygrysów Tamilskich, rozpoczęła walkę zbrojną o utworzenie na północy wyspy kraju tamilskiego Eelem. Według doniesień w walkach po obu stronach zginęły tysiące ludzi. Z Tamilami ze Sri Lanki sympatyzuje południowoindyjski stan Tamil Nadu, gdzie żyje 40 milionów Tamilów. Wielu Tamilów lankijskich, ratując się przed przelewem krwi, tam właśnie znajduje schronienie. Zaś rząd Sri Lanki oskarża władze indyjskie, że zbroją i szkolą Tamilów. A powinien oskarżać Mosad. / Tamilowie szkolili się w bazie komandosów morskich. Uczyli się różnorakiej techniki sabotażowej, w tym zakładania min lądowych i komunikacyjnych, dokonywania sabotaży na okrętach typu Devora. W grupach syngaleskiej i tamilskiej było po 28 ludzi. Zdecydowano, że tego wieczoru Yosy wezmie Tamilów do Hajfy, a ja Syngalezów do Tel Awiwu, aby w ten sposób uniknąć spotkania. Prawdziwy problem powstał jednak w drugim tygodniu szkolenia, gdy obie grupy nie wiedząc o sobie równocześnie znalazły się w Kfar Sirkin. Baza zajmuje rozległy teren, ale i tak trudno było uniknąć kontaktu między obu grupami. Stało się tak raz podczas joggingu, gdy Syngalezi i Tamilowie przebiegli obok siebie w odległości zaledwie kilku jardów. Po przejściu podstawowego szkolenia w Kfar Sirkin Syngalezi zostali przenie- sieni do bazy morskiej, gdzie zdobywali wiedzę o technice sabotażowej, a więc o tym samym, czego krótko przedtem Izraelczycy uczyli Tamilów. To było rzeczywiście zabawne. Musieliśmy Syngalezom i Tamilom wymyślać kary i nocne ćwiczenia, aby byli tak zajęci, by nie mogli się natknąć na siebie w Tel Awiwie. Gdyby tak się stało, działalność tego jednego człowieka (Amy'ego) naraziłaby Izrael na duże polityczne komplikacje. Jestem pewien, że Peres nie mógłby w ogóle spać, gdyby wiedział o tym wszystkim. Ale oczywiście nie wiedział o niczym. Syngalezi udali się następnie do Atlit, gdzie znajdowała się ściśle tajna baza komandosów morskich. Szkoleniem zajęła się Sayret Matcaj najlepsza grupa wywiadowczo-rozpoznawcza, ta sama, która dokonała 125 słynnego rajdu do Entebbe (w Ugandzie, gdzie wylądował porwany samolot pasażerski tł.). Amy, informując mnie o losach Syngalezów, podzielił się swym kłopotem: Słuchaj, mamy pewien problem. Wkrótce przyjeżdża grupa 27 chłopców z SWAT z Indii. O Boże jęknąłem. A cóż to jest? Mamy Syngalezów, Tamilów, a teraz jeszcze Hindusów. Kto będzie następny? Grupa SWAT miała szkolić się w tej samej bazie, gdzie Yosy trzymał swoich Tamilów. Sytuacja była więc trudna i potencjalnie wybuchowa. A jeśli idzie o mnie, to miałem przecież stałe regularne zajęcia w biurze, musiałem też składać codzienne raporty. Wieczorami chodziłem z grupą SWAT na obiad, upewniając się za każdym razem, że w pobliżu nie ma nikogo z innych grup. Codziennie dostawałem kopertę z ok. 300 dolarami w izraelskiej walucie na wydatki moich podopiecznych. W tym okresie towarzyszyłem też tajwańskiemu generałowi lotnictwa. Nazywał się Ki. Był on przedstawicielem środowiska wywiadowczego w Izraelu. Działał przez ambasadę Japonii i chciał kupić broń. Otrzymałem polecenie, by mu coś pokazać, ale nic nie sprzedawać. Obawiano się bowiem, że Tajwańczycy wszystko skopiują i staną się na rynkach naszymi konkurentami. Zawiozłem Tajwańczyka do zakładów Sułtan w Galilei, gdzie są produkowane mozdzierze i pociski do tej broni. Zakład zrobił na
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|