Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do jego ciała i przez chwilę wydawało mu się, że nadal czuje tamten ohydny smród ale był to tylko zapach jego własnego potu.
O Boże, niewiele brakowało, bardzo niewiele. Siła Roystona była tak wielka, że mógł był on zabić Sabata, wzywając jego
duszę, gdyby chciał. Ale dla jakiejś diabelskiej przyczyny wolał pozostawić go przy życiu, bawić się nim, jak kot który jest już
pewny, że ofiara mu się nie wymknie.
Zazwyczaj Sabat potrafił, jeśli chciał, utrzymać swoją astralną istotę blisko ciała podczas snu, zwłaszcza w dzień. Tym razem
się nie udało. Dusza powędrowała w przyszłość (bliską czy daleką?), aby ujrzeć nadchodzące zło. Prawie na głos jęknął.
- Na Chrystusa, czyje ciało złożono na tym czarnym ołtarzu?
Wiedział, że przyszłość zakryta jest przed oczami śmiertelników, z wyjątkiem tych rzadkich przypadków, gdy w postaci ciał
astralnych mogą przez chwilę ujrzeć rzeczy, które dopiero się wydarzą.
Spojrzał na Mirandę. Spała, dysząc głośno i wstydził się ją obudzić, przenieść ją znów w okrutny świat zła i śmiertelnych
niebezpieczeństw. Musiał jednak to zrobić, nie mógł teraz zmienić planów. Zamordowanie Roystona nie było łatwym zadaniem.
Jest zbyt potężny i świadomy ich planów.
107
Przed Sabatem znów otworzyły się dwie możliwości. Mógł uciec z Mirandą z tego domu, póki było jeszcze spokojnie, albo
mogli szybko narysować pentagram, zdać się całkowicie na jego moc i za zamkniętymi drzwiami przeczekać do rana. To
ostatnie było bezpieczniejsze. Gdyby uciekli, Royston znalazłby ich i zaatakował niezależnie od tego, gdzie by się znajdowali.
Tutaj mają pewną szansę przeżycia. Wciąż nie było jeszcze całkiem ciemno. Był już czas iść do samochodu, przynieść z niego
wszystko, co jest potrzebne do zrobienia pentagramu tak, aby po zapadnięciu nocy byli względnie bezpieczni. Moc Roystona
była niewiarygodna. Czerpał ją ze szczątków Williama Gardinera. Był silny na tyle, aby przyciągnąć do siebie ciało astralne
Sabata i pozwolić mu spojrzeć w przerażającą przyszłość. Chryste, gdybyż tylko potrafił rozpoznać tę ofiarę!
Sabat łagodnie potrząsnął ramieniem Mirandy. Jej oczy otworzyły się i natychmiast pojawił się w nich poprzedni wyraz
przerażenia. Zaczęła drżeć na całym ciele.
- Jest... prawie ciemno - spojrzała w okno - on wkrótce tu będzie. Musimy...
- Zdecydowałem się zmienić plan - Sabat starał się, by zabrzmiało to zasadniczo, jak coś, co przemyślał, gdy spała. W żadnym
razie nie powinna odgadnąć prawdy. - Zabicie Roystona tutaj jest ryzykowne. Mogą pojawić się wszelkie komplikacje, łącznie z
aresztowaniem nas za morderstwo. Proponuję narysować w tym pokoju pentagram, który powinien aż do rana ochronić nas
przed niebezpieczeństwem. Jutro wrócimy do Londynu, gdzie będę mógł z nim walczyć na własnym terenie.
Brzmiało to rozsądnie i na twarzy Mirandy odmalo-
108
wał się wyraz ulgi, gdy dziewczyna zrozumiała, że nie spotkają się z Roystonem.
- Zanim stanie się całkiem ciemno, skoczę do samochodu po wszystkie potrzebne rzeczy.
- Dobrze - skinęła głową - ale proszę, wróć jak najszybciej, Mark, bo już robi się ciemno... i boję się.
Zamknęła za nim frontowe drzwi. Było ciemniej niż myślał, uliczne światła już się paliły i we wszystkich oknach zasunięte były
zasłony. Nadciągały chmury i zaczynało mżyć. Sabat wzruszył ramionami, jakby chciał strząsnąć z siebie złe przeczucie, które
prześladowało go od chwili, gdy się obudził.
Z ulgą stwierdził, że daimier jest na swoim miejscu. Był zaparkowany dalej od domu Mirandy, niż myślał i Sabat obawiał się, że
ktoś mógł go ukraść. Boże, musi pozbyć się tych bezsensownych obaw, wziąć się w garść.
Drżącą ręką szukał w kieszeni kluczyków. Opanował się jakoś, powiedział sobie, że musi zachować spokój. Prawdopodobnie
Royston nie pojawi się jeszcze przez całe godziny. Znalazł właściwy kluczyk, ale ten wypadł mu z dłoni, gdy już miał wsunąć
go do zamka. Zaklął i spróbował jeszcze raz. Kluczyk wsunął się nieco do środka i ugrzązł tak, jakby natrafił na jakąś
przeszkodę.
- Do diabła, co się dzieje? Pierwszy raz zdarza się coś takiego.
Sabat pchał i ciągnął, ale kluczyk nie ruszał się już w żadną stronę, na dobre utkwił w zamku.
Sabat spocił się, ale próbował zachować spokój. Może jakiś brud dostał się do środka. Cierpliwe, ostrożne ruchy były lepsze
niż próba wciśnięcia klucza na siłę - będzie niedobrze, jeśli się złamie. Zamek musi ustąpić. Ale nie poruszał się.
109
Sabat cofnął się o krok, słysząc jak pęk kluczy uderza o drzwi i kołysze się niczym wahadło. Chryste, tego mu tylko było trzeba!
Może powinien pójść do najbliższego telefonu, zawiadomić pomoc drogową. "Proszę dokładnie powiedzieć, gdzie stoi pana
samochód. Dziękuję, proszę czekać, myślę, że będziemy za godzinę". Straci więcej niż dwie godziny, podczas których
Royston z pewnością zdąży przyjść. Można też wybić okno, ale wtedy zbiegnie się połowa mieszkańców. "Ten facet jest
podejrzany, widzieli państwo, dokąd poszedł. Do jej domu".
Za dużo tych "jeżeli" i "ale". Może powinien jeszcze spróbować z tym kluczem, może powinien pójść do Mi-randy i powiedzieć,
że ma kłopoty. Dziewczyna nie widzi przecież samochodu ze swojego domu i z pewnością zaczyna się martwić. Nie, to
zabrałoby zbyt wiele czasu, a jest już prawie całkiem ciemno.
Klucze znów zadzwoniły, gdy uchwycił je, raz jeszcze próbując przekręcić^ten, który siedział w zamku. Bezskutecznie.
'
Gdy za Sabatem zamknęły się drzwi, Miranda poczuła się bardzo samotna. Nie doświadczyła czegoś takiego od czasu, gdy jej
ojciec na dobre opuścił dom. Czuła się tak, jakby odeszła od niej jakaś część jej samej. Zazwyczaj po odejściu klienta
odczuwała ulgę. Z kochankami nie wiązało jej nic głębszego, po prostu czysto fizyczny związek, nic więcej. Tym razem było
inaczej, nawet kiedy Sabat ją gwałcił, miała ochotę opleść go swoimi nogami i zatrzymać w sobie na zawsze. Wstrzymała ją
przed tym jakaś niewyjaśniona siła. Próbowała go zabić, choć nie nienawidziła go. To było tak, jakby ktoś obcy był w niej i
kierował wszystkimi jej ruchami. Ta ślepa wściekłość nie po-
110
chodziła z niej. Sabat nazwał to mentalną hipnozą. Dzięki Bogu, że jej nóż chybił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript