[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozwalająca przetrwać do chwili, gdy nadejdzie pora na więcej przyjemności. Cruz wiedział, że wtedy będzie wreszcie mógł dać upust pożądaniu, które na co dzień, choć stale obecne, przegrywało z natłokiem, obowiązków. Lecz w momencie gdy poczuł wargi Savannah, coś wzięło nad nim górę. Może była to perspektywa czasu znów tylko we dwoje, bez konieczności zajmowania się milionem spraw bezustannie wymagających jego uwagi. A może tak bardzo brakowało mu tej intymnej bliskości, stale obecnej w ich życiu na początku ich małżeństwa. Wtedy zaczynał i kończył każdy dzień spojrzeniem w oczy Savannah. Nie był pewien, co nim kierowało. Lecz tego ranka smak jej ust spowodował reakcję, która całkiem Cruza oszołomiła. I rozbudziła w nim uczucie, które dawniej wciąż mu towarzyszyło. Polegało na tym, że nie mógł się doczekać, kiedy znów zobaczy Savannah, kiedy znów będzie się z nią kochał. Lata małżeństwa, wraz z ich rutyną, na moment odpłynęły w niepamięć. Cruz chwilowo zapomniał też o wszystkich przytłaczających go obowiązkach. Teraz liczyła się tylko Savannah. Zatracił się w pocałunku, poddał się fali żaru, nie próbując jej powstrzymać, gdy stopniowo ogarniała jego ciało. Gdy sprawiała, że pragnął Savannah coraz bardziej. Gdyby tylko nie musiał za parę minut wyjść, ponieważ ranczo i jego ludzie już na niego czekali. Savannah nie miała pojęcia, co i dlaczego nagle wstąpiło w jej męża. Ale przez moment wydawało się jej, że całuje swego dawnego Cruza. Tego 84 RS mężczyznę, dla którego poszłaby na koniec świata, dla którego zrobiłaby absolutnie wszystko. Właśnie tego, który zawsze przyprawiał ją o zawrót głowy i przyśpieszone bicie serca, nawet szybsze niż wtedy, gdy ujrzała, jak Luke spada na szklany stolik lub gdy zlatuje z huśtawki. Teraz puls Savannah osiągnął jeszcze bardziej szaleńcze tempo. Zacisnęła palce na klapach kurtki i wspięła się na palce, coraz bardziej rozkoszując się tym pocałunkiem. I nadzieją, którą rozbudził. Poczuła reakcję ciała Cruza i uśmiechnęła się radośnie, z ustami nadal na jego wargach. Cruz siłą woli odsunął się od żony. Jeszcze chwila, a nie byłby do tego zdolny. Poza tym Luke mógł lada moment zbiec na dół i zobaczyć, co się tu dzieje. To tylko zadatek obiecał, patrząc w oczy żony. Gdybym wiedziała, że tak zareagujesz, zaproponowałabym kemping dawno temu. Nie zdążył odpowiedzieć, bo ktoś nagle zapukał do drzwi. Idz. Machnęła dłonią w ich stronę. Hank pewnie się zastanawia, dlaczego jeszcze nie przyszedłeś się bawić. Bawić. Prychnął kpiąco. Kobieto, masz pojęcie, co ja tam robię? Pracujesz bardzo, bardzo ciężko odparła zgodnym tonem. Ale lubisz swoją robotę. Nie idziesz w garniturze do biura, aby siedzieć za biurkiem przez cały dzień. Wiedziała, że to by go zabiło równie szybko, jak celny strzał. Pukanie powtórzyło się, więc znów przynagliła Cruza do wyjścia. Idz już. Spraw, że będziesz z siebie dumny. I my także. 85 RS Właśnie w tej kolejności, pomyślała, gdy wychodził. Gdyby bowiem Cruz sam nie był z siebie dumny, to żadne jej słowa nie obudziłyby w nim tego uczucia. A on potrzebował go jak powietrza. Szkoda tylko, że tak wiele go to kosztowało. Robiły się coraz gorsze. Bóle głowy pojawiały się nie wiadomo skąd i atakowały bez żadnego ostrzeżenia, ściskały jego skronie, gniotły czoło. Okrutne, małe ludziki z kilofami wdzierały się do jego czaszki i zaczynały bezlitosne łomotanie. Te bóle czasami go niemal oślepiały. Siedząc przy biurku w swoim przestronnym gabinecie, Ryan Fortune przejechał dłonią po czole, jakby mógł w ten sposób złagodzić cierpienie. Choć trochę. Bez skutku. Wiedział, że to beznadziejne. Westchnął ciężko. Usiłował sobie wmówić, że umysł musi zapanować nad materią. %7łe należy przeczekać ten atak. Ból w końcu zawsze mijał. Ale teraz Ryan miał wrażenie, że górna część jego czaszki została odpiłowana. Bóle obecnie dręczyły go coraz częściej i było mu coraz trudniej udawać, że nie dzieje się nic złego. %7łe chodzi tylko o przejściową anomalię, irytujący, lecz mały problem, stwarzany przez organizm bez oczywistego powodu. Bóle i drobne niedomagania były nieodłączną częścią życia. Najpierw doskwierały w okresie dojrzewania, pózniej dawały o sobie znać, gdy człowiek zaczynał się starzeć. Ryan z doświadczenia wiedział, że najlepiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|