Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tak! Do pani samej... Chciałem coś powiedzied...  cichym głosem, nie podnosząc oczu, rzekł Petrek.
 I to tak zaraz? Coś pilnego?
 Zaraz! Pilne! I tak za długo czekałem!  mruknął chłopak.
 Dobrze więc! Zabawiajcie się trochę sami, moi goście mili! Krysiu! Zpiewaj z dziedmi kolędy... Ja zaraz
przyjdę.
Gdy panna Józefina znalazła się w swoim pokoiku z Petrkiem, chłopak, obejrzawszy się wokoło,
wyciągnął zza kurtki płaskie, blaszane pudełko, zawinięte w jakąś zbutwiałą szmatę, i podał je
nauczycielce.
 Co to jest?
 Niech pani zobaczy... Znalazłem to kiedyś, włócząc się za kaczkami, w spróchniałym pniu starej
wierzby rosnącej na moczarach. Powinienem był zaraz to pokazad komuś, ale raz
 nie było komu, bo mało kto we wsi Szczęśliwej czytad umie... A potem... potem już przez złośd. Krysia
w drogę mi wchodziła, Dug zawsze mnie pokonywał, mnie, którego wszyscy we wsi się bali!
Nienawidziłem jej i jej psa! Jakże miałem przyczynid się do jej wywyższenia!  mówił ponuro Petrek.  I
dopiero potem... jak pani przyjechała... wtedy, gdy psa mało nie zabiłem, coś się we mnie odmieniło...
Chciałem pani przynieśd te papiery, ale tak je gdzieś schowałem, że sam znalezd nie mogłem. Aż raz,
szukając ich, wpadłem w grzęzawisko, z którego wyratował mnie Dug.
 Mądre, wierne psisko!  szepnęła panna Józefina, drżącymi rękami wyjmując poczerniałe papiery z
zardzewiałego pudełka.
 Przeczuł, że chodzi o Krysię.
 Tak! I ja tak myślałem, gdy się nad tym zastanawiałem tam, w Warszawie, przymierając głodem i
chłodem  mówił Petrek.
 Tod i teraz, gdyby nie Dug, nie doszedłbym do miejsca, gdzie ukryłem pudełko. To on mnie
zaprowadził.
 Ach!  krzyknęła panna Józefina.  Ależ to, oczywiście,
155
dotyczy Krysi. Wprawdzie jest to metryka maleokiej Hanusi Mirskiej... i dowody na złożone w banku
pieniądze... Ale wszystko wskazuje na to, że to o Krysię chodzi! Lecz jakim sposobem znalazło się to na
moczarach?
 Podobno znaleziono kilka czy kilkanaście lat temu w pobliżu starej wierzby zamarzniętą starą
kobietę... Zdaje mi się, że to ona właśnie, czując, iż nadchodzi koniec, ukryła papiery, a wierny pies
wyratował dziecko...  mówił cichym głosem Petrek.
 To możliwe! Teraz można będzie odszukad krewnych Krysi...  mówiła gorączkowo panna Józefina. 
Jeżeli to się uda  twoją to będzie zasługą, Petrku!
 Dałby Bóg! Bo Krysia, proszę pani, dużo dobrego mi zrobiła... Tod ona jedną bajką serce mi
odmieniła!
Panna Józefina spojrzała uważnie na Petrka, lecz chłopak spuścił oczy i ku drzwiom ruszył.
 Słuchaj, chłopcze! Teraz nie mam czasu, ale gdy się dzieci rozejdą, przyjdz do mnie, pogadamy.
 I... nie warto... Sam muszę sobie radzid!... Jeżelim coś wart, to bez niczyjej pomocy wyjdę na ludzi. A
nie  to lepiej, że zginę marnie!  rzekł twardo chłopak, ujmując za klamkę.
Panna Józefina nie zatrzymywała go. W oczach chłopca malował się upór i jakaś zaciętośd; jeszcze nie
wszystko zło w nim stopniało, jeszcze do niego przystępu nie było!
 No, dzieci! Teraz pokażcie wasze upominki!  zawołała panna Józefina, wróciwszy do swych gości.
Lecz był to doprawdy dzieo ciągłych niespodzianek, gdyż nagle zadzwięczał przeciągle głos janczarków*
mknących po drodze sanek, które zatrzymały się przed szkołą.
Obecni spojrzeli po sobie ze zdziwieniem, a potem ku drzwiom się rzucili.
 Jacyś goście do pani nauczycielki!
* janczarki - tu: dzwoneczki u uprzęży.
156
 Któż to by mógł byd? Czyżby z Warszawy?  przemknęło przez głowę pannie Józefinie.
Krysia spostrzegła przez okno śliczne, złote kasztany i klasnęła radośnie w dłonie.
 O... pan instruktor przyjechał po mnie! Obiecał mi przecież!... W radosnych podskokach wybiegła
przed chatę, przepychając
się przez zdziwiony tłum, i stanęła oczarowana! Jakie piękne sanki! A konie, okryte błękitną siatką,
pobrzękując dzwoneczkami, jakże ślicznie wyglądały!
Pan instruktor wysiadł z sanek wraz ze starszym panem, który wydawał się Krysi znajomy.
 Przepraszamy za najazd!  mówił pan Stefan, spostrzegłszy stojąca w progu pannę Józefinę.
 Mój stryj, major Grabowski, a to owa dzielna osóbka, która ma zamiar ucywilizowad wieś Szczęśliwą, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript