[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Trudno to opisać zaczęła, rzucając wzrokiem na Maggie. Plastikowa butelka zaskrzypiała, kiedy zbyt mocno ją nacisnęła i zakręciła nakrętkę, a potem znowu ją odkręciła. Siedzimy i rozmawiamy, gdy nagle, nie wiadomo skąd, pojawiły się światła. Niezbyt silne, lecz potem rozbłysło, coś jakby lampa w aparacie, tylko mocniejsza. Znów wypiła łyk wody. To wszystko, co miała do powiedzenia. Maggie chciała ją spytać, po jakim czasie od chwili, gdy zaczęli żuć szałwię, ujrzeli te światła. Wiedziała, że Amanda nie przyzna się do zażywania narkotyków. Domyślała się też, że szałwia nie była jej pierwszym eksperymentem z substancjami odurzającymi. Skylar też musiał to wiedzieć, prawda? Wypytywał Dawsona o narkotyki. Na pewno spyta też i ją. A jakieś dzwięki? rzekł zamiast tego. Słyszałaś jakieś niezwykłe dzwięki? Tak. To było bardzo dziwne, takie buczenie. Nie, może raczej mruczenie. Masz na myśli mruczenie jakiegoś zwierzęcia? Maggie widziała, że Amanda zerka na Skylara zza kosmyka włosów, patrzy na niego, jakby czekała na podpowiedz. Chyba nie. A potem coś zaskwierczało. Wie pan, jak wtedy, gdy się rzuca hamburgera na grilla. Skylar wzdrygnął się. Maggie odniosła wrażenie, że dziewczyna wydaje się zadowolona z jego reakcji. Skąd pochodził ten dzwięk? spytał szeryf. Z góry? Może z tych świateł? Maggie omal się nie skrzywiła. Skylar podawał za dużo informacji. Dlaczego jej podpowiadał, co ma mówić? Amanda tylko wzruszyła ramionami i znowu próbowała zakręcić butelkę. Nie udało jej się. Spuściła wzrok i spróbowała ponownie. Maggie zauważyła, że ręce jej się nie trzęsły. Brak koordynacji nie miał nic wspólnego z opisywaniem wydarzeń tamtej nocy. Widziałaś, co się stało z twoimi przyjaciółmi? Tym razem Amanda sprawiała wrażenie, jakby po raz pierwszy pomyślała o tym wypadku. Jak wybuchły te światła, siedziałam z Courtney z boku. Wstałam, a potem pokazałam na fajerwerki. Są takie piękne, że nie mogę przestać na nie patrzeć. Nie widziałam Lucasa ani Kyle a. Johnny był z nami, kręcił się, wie pan, on też patrzył na te światła, i wszyscy je podziwiamy. Maggie żałowała, że nie zasugerowała szeryfowi, by nagrywali zeznania. Straciła już rachubę, jak często Amanda przechodziła z czasu przeszłego na terazniejszy i z powrotem. Lingwistyka kryminalistyczna jest dziedziną naukową, podobnie jak tworzenie portretu psychologicznego przestępcy, a każda z nich posiada niezaprzeczalne zalety. %7łeby odkryć prawdę w czyimś stwierdzeniu, analizuje się nie tylko dobór słów, ale także czas, którym dana osoba się posługuje. Opisując z pamięci wydarzenia, większość osób używa czasu przeszłego. Jeżeli w trakcie relacji ktoś przechodzi na czas terazniejszy, istnieje prawdopodobieństwo, że nie mówi prawdy. Amanda kilka razy, nie robiąc przerwy, przechodziła na czas terazniejszy i wracała do przeszłego. Tyle że robiła to, nie podając żadnych istotnych szczegółów, więc mieszanie faktów i fikcji nie miało większego znaczenia, jeśli chodzi o prawdę materialną. Ona musi trochę odpocząć rzekł od progu ojczym Amandy. Maggie zastanawiała się, jak długo tam stał. Mandy nawet się tam nie wybierała. To prawda? Miała uczyć się z Courtney u niej w domu. Ostatnio czuje się zmęczona. Ma za dużo obowiązków. Maggie patrzyła na Amandę, podczas gdy szeryf i ojczym rozmawiali o niej, jakby jej tam nie było. Spostrzegła, że dziewczyna przewróciła oczami. Ojczym wydawał się przesadnie dumny, że jego pasierbica stała się tak popularna, iż już na początku roku szkolnego ją to wyczerpywało. I że kłamała na temat miejsca swojego pobytu. Albo nie wiedział o jej dodatkowych zajęciach pozaszkolnych, albo nie chciał wiedzieć. Szeryf Skylar zaniknął notes. Nie krył zadowolenia, że to już koniec. Kiedy wstał, ujrzał Maggie stojącą obok szafki z półkami. Wyglądał, jakby o niej zapomniał. No to skończyliśmy. Chyba że agentka O Dell ma jakieś pytania do Amandy. Tylko jedno odparła Maggie i zaczekała, aż dziewczyna na nią spojrzy. Czy zwykle jesteś na haju od samego rana? ROZDZIAA 24 Waszyngton, Dystrykt Kolumbii Velma Carter otarła przekrwione oczy. Brakowało nam już dwóch osób tłumaczyła, nie mając odwagi spojrzeć na Platta. Nie mogłam znowu zadzwonić, że jestem chora. Spuściła brodę na piersi i pokręciła głową. Biedne dzieciaczki. To wszystko moja wina. Nie chciałam, żeby przeze mnie chorowały. Ale kiedy zdjęła pani rękawiczki, nie myślała pani o nich rzekł brutalnie Bix. Szukał kozła ofiarnego i był przekonany, że wreszcie go znalazł. Roger... próbował wtrącić Platt. Musimy panią zbadać nieubłaganie oznajmił Bix. Przekonać się, co do diabła pani rozsiewa. Velma Carter znów zaczęła płakać. Kiedy detektyw Julia Racine wprowadziła ją do małego gabinetu, miała twarz pokrytą czerwonymi plamami. Racine została w pokoju, nikt jej nie wypraszał. Stała dyskretnie z boku, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę. Platt stwierdził, że jej także nie podoba się zachowanie Biksa. Co pani sobie wyobrażała, do diabła? Bix podniósł głos, tak naprawdę krzyczał. Tym razem Platt przerwał mu w zdecydowany sposób: Pani Carter, nazywam się Benjamin Platt, jestem doktorem. Pominął swoją rangę pułkownika. Nie było sensu jeszcze bardziej denerwować przerażonej kobiety. Powinniśmy od pani pobrać próbki do badania. Czy nie ma pani nic przeciw? Będą musieli pobrać krew i kał, ale o tym powie jej pózniej. Velma Carter wyjęła z rękawa chusteczkę i wydmuchała nos. Platt słyszał charkot w jej piersi. Wyglądało to na typowe przeziębienie albo grypę. Nic takiego, co wywołałoby wymioty i biegunkę u ponad sześćdziesięciorga dzieci. Platt nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|