Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sąsiadka, która z nami się zamieniła, pani Zofia, wdowa po oficerze. Mimo dużej różnicy wieku,
byli sobie podobno bardzo bliscy - ona i mój ojciec, ale to jakieś dawne dzieje. Pózniej ojciec
zakochał się bez pamięci w mojej matce i nie wracał do kawalerskich wspomnień. Sąsiadka ta
mieszkała z dzieckiem, niepozorną dziewczynką w okularach. Ukrywały u siebie dwie %7łydówki,
matkę z córką. Cała kamienica wiedziała o tym, chociaż sąsiadka była pewna, że nikt się nie
domyśla. Starsza z %7łydówek popadła w obłęd i śpiewała głośno arie z popularnych operetek,
najchętniej z "Hrabiny Maricy". Wszyscy słyszeliśmy wieczorami jej śpiew i truchleliśmy ze
strachu. Oddano w końcu tę nieszczęsną kobietę do domu wariatów, co z córką nie wiem,
mówiono, że się uratowała, ale nie wierzę w to. Widziałem ją na schodach, jak szła ze Stachową,
podobno po wizycie szmalcownika. Nie wyobraża sobie pani, jak piękne to było dziecko. Nie
wierzę, że przeżyła, ładni ginęli zawsze w pierwszej kolejności.
Rozgadałem się, jak Pani widzi. Co Panią mogą obchodzić odległe sprawy cudzego domu,
ale jest takie indyjskie przysłowie - jeśli biegnąc, zobaczysz starego człowieka, który chce ci coś
powiedzieć, zatrzymaj się, to może być coś ważnego.
Dziękuję, że się Pani zatrzymała, chociaż niczego ważnego nie miałem do powiedzenia.
Dziękuję za zdjęcie. Powiesiłem je nad łóżkiem. Ostatnio zle sypiam, zwłaszcza jak jest wiatr.
Zapalam wtedy światło i patrzę w okna mojego domu. Mojego świata, z którego nieistnieniem nie
mogę się pogodzić od czterdziestu pięciu lat.
Z poważaniem...
Rzym, 8 lipca 1984.
Czas terazniejszy tej książki skończył się.
Celina, której fotografowanie szło coraz lepiej, dowiedziała się, co chciałaby sfotografować.
Zwierzę, którego nie ma. Jednorożca.
Mogłaby namalować go, ale na naukę malowania już za pózno.
Chętnie zawiadomiłaby o "za pózno" kogoś, kto to przeczyta w swoim czasie, jakikolwiek
to będzie czas, ale nikt nie przeczyta.
Na szczęście jest rzecz, którą Celina z pewnością zdąży zrobić.
Sweter.
Robi na drutach naprawdę niezle i mogłaby ozdobić go jednorożcem. Wyjdzie podobny
trochę do antylopy, trochę do jelenia, bo dość trudno nabrać tyle akurat oczek, ile potrzeba na
zwierzę nieuchwytne i próżne, za to sweter okaże się miękki i ciepły; Janusz będzie mógł zjeżdżać
w nim z Kasprowego w najgorszą pogodę.
Czy to mało?
Dobry, ciepły sweter na najgorszą pogodę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript