[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poznałam Marcina, wyszłam za mąż, skończyliśmy studia. Dopiero kilka lat temu Michał dał się namówić na wyjazd. Już wtedy tworzył, malował piękne obrazy. Choć te starsze były bardzo niespokojne, u wielu budziły niepokój. Ale wiesz, od kiedy ciebie poznał, wydaje mi się, że maluje zupełnie inaczej. Pamiętasz ten obraz kobiety na skale wpatrzonej w dal? - Pamiętam - Anna przypomniała sobie, jak kilka lat temu po raz pierwszy odwiedziła galerię Michała. Pokazał jej wtedy swoje dzieło, które nią wstrząsnęło. Obraz przedstawiał kobietę siedzącą na skale przodem do patrzącego, ale jej twarz skierowana była w drugą stronę. Nie było wiadomo, kto to. Kiedy próbowała go interpretować, mówiąc, że z postaci bije tęsknota za wolnością, a jednocześnie strach przed odkryciem się, Michał powiedział, że to ktoś, kogo pragnie najbardziej na świecie, ale ona - ta kobieta z obrazu - jest z innego świata. Już wtedy przemknęło jej przez myśl, że być może to właśnie ona jest bohaterką dzieła. - Wiesz, kto to? - spytała Agata, wyrywając Annę z zamyślenia. - Nastka? - zadała to pytanie raczej z przekory, choć mając już wiedzę o wielkiej niespełnionej miłości Michała, nie była tak całkiem przekonana, kto faktycznie znajduje się na obrazie. Koleżanka szybko potwierdziła jej pierwotne przypuszczenia. - Nie, nie wydaje mi się. Aniu, to przecież ty. To piękny obraz, nie uważasz? - O tak, piękny. Ale nie wiem, czy to rzeczywiście jestem ja. - Agata, Anna? Co wy tam tak długo robicie? - z oddali dało się słyszeć męski głos. - Wracajcie już do nas. Wytarły ostatnie talerze i powróciły do salonu. Mężczyzni oglądali płyty i rozmawiali o muzyce. Marcin opowiadał o koncercie krakowskiej grupy NoName, na którym znalezli się przypadkiem w poprzedni piątek, zaproszeni przez znajomych do jednego z klubów muzycznych w mieście. Muzyka tak im się spodobała, że kupili od razu płytę z nagraniami tego zespołu. Michał wyraził chęć posłuchania muzyki, dlatego gospodarz uruchomił odtwarzacz płyt i po chwili w pokoju dało się słyszeć przyjemne gitarowe brzmienie. - Chyba znam ten zespół... - Anna rozpoznała dzwięki, które zrobiły na niej duże wrażenie, kiedy pewnego ranka piła kawę tuż przed pierwszym spotkaniem z adwokatką. - Jak się nazywa? - NoName. Pochodzą z Krakowa. Z tego, co wiem, grają od niedawna, ale już są bardzo cenieni i znani na tutejszych scenach muzycznych. Posłuchajcie, jakie mają świetne teksty... - Marcin podgłośnił fragment, który akurat leciał. Can t you feel my blood breathes your name Can t you see picture in my heart-frame Tears won t put out the glimmer of a hope I still love you5. Całe popołudnie spędzili u Agaty i Marcina w bardzo miłej atmosferze. Wypili sporo wina, słuchali muzyki, rozmawiali na wiele tematów, jednak do dalszej rozmowy o Michale już nie doszło, nie było okazji. Kiedy wrócili do domu, przy drzwiach zastali Roberta z dziećmi. Wywiązała się kłótnia, której świadkiem byli niestety chłopcy. Robert złościł się, że Anny nie ma w domu, kiedy się z nim umawia. Nie miał nic przeciwko zostaniu dłużej z dziećmi, ale skoro umówił się na określoną godzinę, chciał dotrzymać słowa. Ona jednak spózniła się, nie myśląc o tym, że dzieci na nią czekają, chcąc opowiedzieć jej o tym, co robiły z tatą w ciągu dnia. Kiedy mężczyzna próbował to wszystko Annie wytłumaczyć, ta odwróciła się i weszła do mieszkania, zabierając ze sobą dzieci. Michał natomiast pozostał na klace schodowej i zaczął popychać Roberta w kierunku wyjścia. - Zjeżdżaj mi stąd, najlepiej na zawsze! Ona już nie jest twoja, nie waż się podnosić na nią głosu! - krzyczał. - Daj spokój, chodzi mi tylko o dzieci. I jeśli Anka się ze mną nie dogada, to będę musiał podjąć poważne kroki, żeby przejąć nad nimi opiekę. To, że ona jest ślepa i nie widzi, z jakim człowiekiem ma do czynienia, to jej sprawa, ale niedoczekanie twoje, żebyś to ty wychowywał moich synów - Robert nie pozostał dłużny. - Jeszcze się zdziwisz... - Michał wszedł do mieszkania i trzasnął za sobą drzwiami. Chłopcy byli przerażeni, tulili się do matki, nie rozumiejąc, co się stało. Anna próbowała ich uspokoić. Przeczytała jedną z ulubionych książeczek. W końcu zapomnieli o niemiłym incydencie na klatce schodowej i opowiedzieli jej o zwierzętach, jakie widzieli w zoo. Wkrótce zmęczeni emocjami poszli spać, a zaraz po nich do łóżka położyła się Anna. Michał w tym czasie brał długą kąpiel, czytając w wannie książkę i popijając kolejną lampkę wina. Przed zaśnięciem Anna analizowała w myślach to, co usłyszała od Agaty, i pózniejsze wydarzenia. Czy Michał powiedział jej prawdę? W końcu nie skłamał, mówiąc, że jego dziewczyna odeszła. Właściwie to ona sama nie drążyła tematu. Po prostu zle zrozumiała to, co chciał jej przekazać. Dzień spędzili miło, ale jego zakończenie było bardzo nieprzyjemne. Pomyślała, że Michał został sprowokowany przez Roberta, ale nie podejrzewała, że jest zdolny do tak gwałtownej reakcji i krzyków. Może to nadmiar wypitego alkoholu wyzwolił w nim agresję? Anna poczuła się zle, słysząc, jak jej ukochany odgraża się byłemu mężowi. Czuła się tak, jakby nie miała nic do powiedzenia, jakby to mężczyzni decydowali za nią, co dobre dla niej, a co złe, jakby była jedynie pionkiem w grze. Pochlebiało jej, że Michał tak manifestuje miłość do niej, ale jednocześnie czuła się trochę osaczona i ciągle nie była pewna, jakie miejsce w jego życiu zajmują chłopcy. We wtorek rano, jeszcze przed pójściem do pracy do galerii, Anna spotkała się z mecenas Bulewicz. - No, jak tam, pani Aniu? Wymyśliła pani, kogo powołać na świadka? - Tak, ale niewiele jest tych osób. Mogłaby to być któraś z moich koleżanek z dawnej pracy. Na przykład Małgosia. Niestety, nie zna Roberta zbyt dobrze. Choć bywała u nas czasami, to głównie przyjazniła się ze mną, a męża znała raczej z moich zwierzeń niż z obserwacji. Lecz może coś powiedzieć na mój temat. Potwierdzi, że z Michałem związałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|