Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To znaczy, że jecie... że smażycie to, co kiedyś
było... to znaczy, ludzie jedzą to, co kiedyś...
 śmiech wokół niej się nasilał  stanowiło część
anatomiczną tych biednych, okaleczonych zwie-
rząt?  Wydała cichy okrzyk przerażenia, zakrywa-
jąc usta palcami.
 Och, Lily, jesteś niezastąpiona!  Case nie był
w stanie ukryć rozbawienia.  To najbardziej ele-
gancka definicja...
94 DAMA Z KALIFORNII
Lily przerwała mu, zanim zdołał dokończyć.
 Nie jadam takich rzeczy i nie wyobrażam
sobie, żeby ktokolwiek mógł to robić!  Jej oburze-
nie rosło.
Case roześmiał się na cały głos. Zmieszanie jego
damy z L.A. sięgnęło zenitu.
 Pamiętasz, jak kiedyś obawiałem się, że bę-
dziesz żywić moich ludzi ziarnami słonecznika?
 spytał, usiłując zachować powagę.  No to może
potraktuj ostrygi górskie jak... ziarna hamburgera?
Gdyby wszystko miało pozostać na swoim miejscu,
tak jak natura sobie zażyczyła, one w jakiś sposób
przyczyniłyby się do powstania hamburgera. Jak
sądzisz?
 Sądzę, że wszystkim wam odbiło  rzuciła
dobitnie i wstała.  I sądzę, że powinnam pójść
umyć ręce...  mruknęła, odchodząc od stolika
 albo raczej zmyć się stąd. Widzę, że w tym gronie
stanowię zdecydowaną mniejszość.
Nastąpiły dni wypełnione do pózna intensywną
pracą. Selekcja bydła trwała w najlepsze, rozpo-
częły się przygotowania do przyjęcia na powietrzu.
Lily cieszyła się, że z tego powodu będzie miała
wolne. Nie musiała przygotowywać ory jedzenia
na ten wieczór  poproszono ją tylko o to, by upiekła
ciasto z owocami. Stanowczo jednak odmówiła
Sharon Sala 95
gotowania niewielkich, owalnych plastrów o mlecz-
nej barwie, z których na pewno powstaną sławetne
górskie ostrygi.
Wystarczyło, by przypomniała sobie ich pocho-
dzenie, a wzdrygnęła się z niesmakiem. Biedne
zwierzęta! Nie pomogło jej, że wysłuchała wywodu
Case a na temat bezsensu posiadania wielu byków
na jednym ranczu oraz zagrożeniach płynących
z tak zwanego chowu wsobnego. Wolała unikać
rozmów o tych sprawach. Pewniej by się czuła
w dyskusji na temat rynku papierów wartościowych
niż rynku wołowiny. No ale tutaj, w Oklahomie,
o akcjach się nie rozmawiało.
 Lilyyy!  Ryk Buddy ego poniósł się echem
wdół klatki schodowej i ogarnął cały parter.
Lily przewróciła oczami, otrzepała dłonie z mąki
i zerknęła na swoje placki. W porządku, może je
zostawić na kilka minut. Brat rozdarł się tak drama-
tycznym głosem, że pewnie coś mu się nieprzyjem-
nego przydarzyło. Choć Buddy jest zupełnie nie-
przewidywalny.
Spojrzała na przestronny parter i szerokie scho-
dy, zatrzymując z przyjemnością wzrok na staro-
modnych, niemal wiktoriańskich ornamentach,
wiedząc, że od czasu dzieciństwa Case a nic tu się
nie zmieniło. Niemniej lubiła ten dom. Był zawsze
czysty, otwarty i przyjazny, i żałowała, że ma zbyt
96 DAMA Z KALIFORNII
mało pretekstów, by się po nim częściej pokręcić.
Case co tydzień wynajmował z agencji ekipę do
sprzątania, która zachowywała się dyskretnie i ni-
gdy nie wchodziła Lily w drogę.
Początkowo widok dwóch mężczyzn i jednej
kobiety w zielonych kombinezonach, którzy poru-
szali się po domu niczym cienie, trochę ją niepokoił.
Szybko jednak uznała to za element składowy
pejzażu tego domu i była wdzięczna losowi, że jej
praca ogranicza się do gotowania. Dom był tak
olbrzymi, że jedna osoba nie byłaby w stanie
utrzymać w nim porządku.
Szkoda, że Case mieszka w nim sam...
 Lilyyy!  wrzasnął powtórnie Buddy, tym
razem jeszcze głośniej.
W mgnieniu oka pokonała schody.
 Idę!  zawołała.
Stał w progu pokoju. W jednej ręce trzymał
koszulę, a w drugiej wąski krawat.
 Guzik mi się urwał! I nie umiem zawiązać tego
krawata!
 Na litość boską, Buddy! Myślałam, że cię ktoś
obdziera ze skóry.
Uśmiechnął się bezradnie i wzruszył ramionami.
Lily westchnęła, patrząc na brata z czułością
i udawaną dezaprobatą. Buddy, nieco młodszy od
Cole a, zupełnie nie radził sobie z podstawowymi
Sharon Sala 97
problemami. %7łył w świecie komputerów i maszyn,
ograniczając do minimum kontakty z ludzmi. Jako
programista odnosił w pracy spore sukcesy, lecz
niewielkie dawano mu szanse na małżeństwo. Uni-
kał związków z kobietami niczym zarazy i w swym
świecie tolerował jedną tylko istotę płci żeńskiej
 młodszą siostrę.
 Coś się stało?  zapytał Case, wypadając
z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder.
Omój Boże, pomyślała Lily, dlaczego on to robi?
Owszem, zastanawiałam się, czy jest cały taki
opalony, ale przecież nie muszę tego wiedzieć.
A teraz będzie mi się ciągle w tym ręczniku
przypominał...
 O, przepraszam.  Case uśmiechnął się szeroko
i zacisnął mocniej róg ręcznika.  Nie wiedziałem,
że tu jesteś, Lily. Brałem prysznic, kiedy usłyszałem
jakiś straszny wrzask. Bałem się, że coś się stało.
Oj, stało się, pomyślała Lily, ale ze mną, a nie
z tym nieszczęśnikiem.
 Przepraszam  mruknął Buddy.  Bez guzika
nie umiem zawiązać tego krawata.
Case uśmiechnął się, widząc szok na twarzy Lily,
a potem zakiełkowała w nim nadzieja, bo szok
zmienił się w jakiś inny wyraz. Jeśli się nie mylił,
było to jakby zainteresowanie... a może nawet
zaintrygowanie.
98 DAMA Z KALIFORNII
 Na komodzie w moim pokoju jest igła z nitką
 oznajmił Case, wycofując się do łazienki.  I pu-
dełko z guzikami. Lily, możesz tam wejść. A z kra-
watem zaraz mu pomogę. Przecież nie mogę dopuś-
cić do tego, żeby facet z Los Angeles się skom-
promitował. Przychodzi do nas mnóstwo pięknych
kobiet.
Buddy miał taką minę, jakby połknął żabę.
Kobiet?
 Dawaj koszulę  mruknęła Lily i wyrwała ją
bratu z ręki, zanim wystękał jakąś wymówkę unie-
możliwiającą mu przyjście na barbecue.
Buddy dał nura do pokoju, a Lily wiedziała, że
sama perspektywa jedzenia nie wystarczy, by go
stamtąd wyciągnąć. Case nie powinien był wspomi-
nać o tych kobietach. Rozumiała zdenerwowanie
brata, ponieważ sama czuła się podobnie.
Musi znalezć się jak najdalej od Case a, od
widoku tej opalenizny, tego ręcznika i tego co pod
nim...
Wpadła do sypialni Case a i stanęła jak wryta.
Nigdy jeszcze nie przekroczyła progu tego pokoju,
toteż nie spodziewała się, że przeżyje szok na widok
stojącego tam łóżka. Było to największe łoże z bal-
dachimem, jakie w życiu widziała. A narzuta!
Czarna, atłasowa, zachwycająca! Ten pracujący
w brudzie, prostolinijny kowboj sypia w atłasach?
Sharon Sala 99
Drżącą ręką ujęła szpulkę, po czym odwinęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript