[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trzask bicza i nawoÅ‚ywania stangreta przechodnie odwracali siÄ™ z oburzeniem, ale sÅ‚owa protestu cichÅ‚y, gdy spostrzegali jasnÄ…, bez nakryciagÅ‚owÄ™ Fridtjofa. Patrz, to on mówili mężczyzni, wysoko podnoszÄ…c w górÄ… dzieci, by lepiej mogÅ‚y zobaczyć. Jaki przystojny! szeptaÅ‚y miÄ™dzy sobÄ… kobiety. Szczęśliwa ta Ewa i piÄ™kna. Nie dziw, że jÄ… wybraÅ‚. A jak Å›licznie ubrana.i Stoki gór wokół stoczni, ozÅ‚ocone jesiennymi liśćmi, falowaÅ‚y morzem głów. Na wodzie cisnęły siÄ™ setki odÅ›wiÄ™tnie przy-.strojonych żaglowców, Å‚odzi i statków parowych. Przy podjezdzie oczekiwaÅ‚ nadjeżdżajÄ…cych Archer. Wiatr rozwiewaÅ‚ wielkÄ…, biaÅ‚Ä… brodÄ™ budowniczego, gdy peÅ‚nym szacunku gestem podawaÅ‚ rÄ™kÄ™ wychodzÄ…cej z powozu Ewie. Bez sÅ‚owa wskazaÅ‚ dÅ‚oniÄ… w dół. Tam, wÅ›ród przybranych różnokolorowymi flagami rusztowaÅ„ z belek, szeroko rozparty spoczywaÅ‚ kadÅ‚ub statku, liiaÅ‚e deski pokÅ‚adu odcinaÅ‚y mocno od czerni przesmoÅ‚owa-nych boków. Na ziemi w porcie leżaÅ‚y jeszcze potężne maszty. Ich miejsce na pokÅ‚adzie zajęły trzy wysokie drzewce; na113rdwu skrajnych powiewaÅ‚y już barwy Norwegii, Å›rodkowy czekaÅ‚ na banderÄ™ z nazwÄ… statku. Nikt dotÄ…d jej nie znaÅ‚.TÅ‚um szumiaÅ‚ wciąż gwarem podniesionych gÅ‚osów. Norwedzy, naród marynarzy, znajÄ… siÄ™ na statkach. Ale dotÄ…d nikt nie widziaÅ‚ takiego, co wypÅ‚ynąć miaÅ‚ na podbój północnego bieguna. Jakie dziwne wygiÄ™cie boków. ZupeÅ‚nie jak jajko. Ale skÄ…dże, przypomina raczej połówkÄ™ kokosowego orzecha wydziwiali jedni. Mocny, to widać od razu, na pierwszy rzut oka, ale nie chciaÅ‚bym siÄ™ znalezć na nim podczas sztormu, musi diabelniekiwać. Racja. Jak takim zacznie rzucać, to duszÄ™ czÅ‚owiek gotówwypluć dodawali drudzy. Co, może udajesz, że nie chciaÅ‚byÅ› na tym statku popÅ‚y-1 wać? ; Za nic w Å›wiecie! Taki z ciebie marynarz? Ja oddaÅ‚bym wszystko, żebytam dostać. Patrzcie, patrzcie, wchodzÄ… już na rusztowanie! krzykinÄ…Å‚ ktoÅ› naraz. IEwa bez nakrycia gÅ‚owy, w szerokim, bÅ‚Ä™kitnym jak morzJ pÅ‚aszczu, stÄ…pajÄ…c lekko, zbliżaÅ‚a siÄ™ już do dzioba, Archer wy-| prostowany, z podniesionÄ… gÅ‚owÄ…, trzymaÅ‚ w rÄ™ku butelkÄ™ szam- pana. Nansen, spokojny na pozór, patrzyÅ‚ na zalane sÅ‚oÅ„cem morze, jakby już widziaÅ‚ na fali odblask lodowych gór. Jak go nazwÄ…, nie wiecie? wyrywa siÄ™ znów gÅ‚osz tÅ‚umu. Na pewno Ewa . On jÄ… tak kocha szepce jakaÅ› mÅ‚odadziewczyna. Ależ skÄ…dże. Sześć miesiÄ™cy temu urodziÅ‚a siÄ™ im córeczka, sÅ‚odkie bobo, nazywa siÄ™ Liv. Z jej imieniem ojciec wyruszy z pewnoÅ›ciÄ… w lody. Liv to znaczy życie . PiÄ™kne imiÄ™ entuzjazmujÄ… sk; pensjonarki. I piÄ™kna nazwa dla takiego statku. Cicho, dzierlatki. Nansen jest przede wszystkim wielkim patriotÄ…. PrzysiÄ…gÅ‚bym, że nazwie statek imieniem ojczyzny: Norge : tÅ‚umaczy z zapaÅ‚em jakiÅ› stary rybak. KtoÅ› obok wzrusza ramionami, Mówiono mi z pewnego zródÅ‚a, że po dÅ‚ugich namysÅ‚ach zdecydowano siÄ™ nazwać go Biegun Północny szepce tajemniczo. To byÅ‚oby chyba najsÅ‚uszniejsze zgadza siÄ™ kilka gÅ‚osów.CichnÄ… naraz wszyscy, tÅ‚um z odkrytymi gÅ‚owami zamiera bez ruchu. Jednym zdecydowanym ruchem Ewa rozbija o dziób statku wrÄ™czonÄ… przez Archera butelkÄ™. W chwili gdy pienista struga spÅ‚ywa po deskach, rozlega siÄ™ jej dzwiÄ™czny, mocny gÅ‚os: - NadajÄ™ ci imiÄ™ ,,Fram .I w tej samej chwili na Å›rodkowy maszt wpeÅ‚za purpurowa bandera, na której wielkimi zgÅ‚oskami bieli siÄ™ napis: Fram .Z tysiÄ™cy ust wyrywa siÄ™ okrzyk: Fram , gÅ‚uszy dzwiÄ™k wybijanych klinów i podpór.KadÅ‚ub statku drgnÄ…Å‚ jakby wybudzony z dÅ‚ugiego snu. Powoli, potem coraz szybciej i szybciej po belkach pochylni speÅ‚za w dół, rufa coraz gÅ‚Ä™biej wcina siÄ™ w ciemny granat morza. ¦leszcze chwila, a masa wody przeleje siÄ™ przez burty, zatopi statek. Nie panujÄ…c nad sobÄ… Archer zasÅ‚ania rÄ™kÄ… oczy. Twarz Nansena blednie. I naraz w powietrze wzbija siÄ™ znów radosna wrzawa. Fram koÅ‚ysze siÄ™ spokojnie na wodzie. Silna fala wyniesiona statkiem bije o brzegi, zalewa co bliżej stojÄ…cych. Ale któż by siÄ™ tym przejmowaÅ‚? Fram , Fram ! skanduje bez przerwy tÅ‚um, a Nan-:i>n oczu nie może oderwać od statku, który już wkrótce sta- iie mu siÄ™ jedynym domem. Fram po norwesku znaczy Naprzód . Podobnie jak pod-¦as grenlandzkiej wyprawy hasÅ‚em Fridtjofa jest: Spalić za hÄ… wszystkie mosty. Wtedy czÅ‚owiek nie ma wyboru. Pozo-uije mu tylko przeć naprzód aż do zwyciÄ™stwa.11423. Ciężkie dni EwyZaczęły siÄ™ gorÄ…czkowe dni. Gromadzenie sprzÄ™tu, wykaÅ„czanie różnych szczegółów wnÄ™trza, zaÅ‚adunek ekwipunku, zapasów żywnoÅ›ci na okres piÄ™ciu lat.Dom Nansena przypominaÅ‚ chwilami przydrożny zajazd. Ludzie wchodzili i wychodzili bez przerwy w ciÄ…gu caÅ‚ej doby. Mimo wysiÅ‚ków Ewy, która nie odstÄ™powaÅ‚a drzwi, docieraÅ‚y do niego dziesiÄ…tki interesantów. Tam stoi jakiÅ› czÅ‚owiek. Mówi, że jest dozorcÄ… w zakÅ‚adzie dla nerwowo chorych. I dlatego wÅ‚aÅ›nie musi z tobÄ… po- i jechać w gÅ‚osie Ewy zabrzmiaÅ‚a rozpacz. Usta wygięły siÄ™ w podkówkÄ™. A może on ma racjÄ™ dodaÅ‚a. Bo ja jużniedÅ‚ugo zwariujÄ™!Twarz Fridtjofa rozjaÅ›niÅ‚a siÄ™ tkliwym uÅ›miechem.Z troskÄ… spojrzaÅ‚ na pobladÅ‚Ä…, wymÄ™czonÄ… twarz żony, na sine cienie pod oczami. - Wpuść go, kochanie. Postaram siÄ™, żeby szybko wyszedÅ‚.MinÄ…Å‚ kwadrans, jeden, drugi, trzeci. Minęła godzina, jedna, druga, wariat nie wychodziÅ‚ z pokoju. Zdumienie Ewy nie miaÅ‚o granic Zaniepokojona podchodziÅ‚a kilka razy do drzwi, za którymi sÅ‚ychać byÅ‚o ożywione gÅ‚osy rozmawiajÄ…cych. W koÅ„cu nie wytrzymaÅ‚a. Stanęła w progu z plikiem depesz przywiezionych z poczty. Od chwili spuszczenia Frama na wodÄ™ ze wszystkich niemal zakÄ…tków Å›wiata nadchodziÅ‚y caÅ‚ymi stosami telegramy, listy, zgÅ‚oszenia. Ludzie przekonywali Nansena, żeby ich zabraÅ‚ ze sobÄ…. Prosili, bÅ‚agali. Byli i tacy,co grozili. Ewo, pozwól sobie przedstawić: pan Ivar Mogstad, nowy uczestnik zaÅ‚ogi Frama ¦ usÅ‚yszaÅ‚a, uszom nie wierzÄ…c.116li z sÅ‚owa osunęła siÄ™ na najbliższy fotel. Nie kryÅ‚a przera-ma. OkazaÅ‚o siÄ™ powtarzaÅ‚a niejednokrotnie pózniej że loy-bór Fridtjoja i tym razem byÅ‚ sÅ‚uszny. Mogstad oddal wielkieislugi wyprawie. Ale któż mógÅ‚ wtedy przypuszczać?... Nieraz jeszcze zjawiali siÄ™ u nas już nie dozorcy domów wa-latów, ale sami pacjenci. Nie sposób ich byÅ‚o odróżnić od zdrożeli ludzi, dopóki nie zaczynali, w najgÅ‚Ä™bszej tajemnicy, szep-ać mi na ucho: Moje urzÄ…dzenie jest bardzo proste i tanie, niech pani oniecznie przekaże je czym prÄ™dzej mężowi. W chwili gdy na Frama zacznie nacierać lód, urzÄ…dzenie moje uniesie caÅ‚y udek w powietrze. Inny konstruktor pragnÄ…Å‚ koniecznie zamienić Frama bÅ‚y-.uwicznie w łódz podwodnÄ….
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|