[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To go odpędz. Nie wpuszczaj go do lodzi. - Boris, szukaj Jake'a, szukaj! -powiedziała Kirsty bez większej nadziei. To głupi pies. Tu przydałaby się Lassie, która błyskawicznie sprowadziłaby całą ekipę ratowników i przykułaby Kennetha kajdankami do swojej obroży. Lassie jednak nagrywa teraz kolejny film, a ona ma do dyspozycji tylko Borisa. Sięgnęła po kawałek wodorostu leżący na piasku i przewlekła go przez obrożę psa. - Boris, do domu! Pies rzucił się w pogoń za kolejną mewą, ale nie zgubił wodorostu. Nic więcej nie mogę zrobić, pomyślała. Boże, niech ten wodorost nie spadnie. Niech dotrze do Jake'a. Gdy znalazły się w łodzi, Kenneth wsiadł do motorówki. Wypływali na otwarte morze. - Gdzie one są? Kirsty i Susie. Jake zajechał na dziedziniec niemal w tej samej chwili co Margie z dziewczynkami. - Powinny być w ogrodzie - odparła Margie, wydzielając blizniaczkom co lżejsze torby z zakupami. - Tata się boi - szepnęła Alice, patrząc na ojca, który niemal biegł w stronę furtki do ogrodu. Spoglądając na dynię podłączoną do kroplówki, pomimo strachu nie Endra & polgara ous l anda sc mógł się nie uśmiechnąć. Kirsty jest nie tylko specjalistką opieki paliatywnej, ona potrafi wskrzeszać pacjentów, pomyślał z uznaniem. Na pewno są w domu. - Tato, ich tu nie ma - poinformowała go Penelope, gdy wpadł do kuchni. - Szukałyśmy Susie, żeby poczęstować ją lodami. Nie ma ich w ogrodzie? - Martwi cię Kenneth? - rzuciła Margie swobodnym tonem, żeby nie straszyć dziewczynek. One jednak okazały się bardzo domyślne. - Ten zły pan tu jest? - zapytała Alice. - Nie sądzę - odrzekł Jake, sięgając po komórkę. Policja. Pomoc. Natychmiast. - O, Boris! - ucieszyła się Alice. - Fuj! Cały mokry. - I coś mu wisi przy obroży - stwierdziła jej siostra. - Wodorosty. Kenneth postradał zmysły, ale nie był głupi. Gdy znalazły się w łódce, Kirsty pomyślała, że wyskoczą z niej i popłyną. Dzień był gorący i bezwietrzny, a Susie, chociaż nie może pływać, może leżeć na wodzie. Gdyby Kenneth po prostu wyrzucił je do wody, miałyby szansę się uratować. Lecz on miał inny plan, całkiem logiczny. Byli już daleko od brzegu, kiedy Kirsty zorientowała się, że ocean jest tak spokojny, że nawet gdyby wyskoczyły z łodzi, Kenneth bez trudu wystrzela je jak kaczki. Może on zna miejsce, w którym gromad/11 się rekiny? Przeszył ją dreszcz przerażenia. - Co on zrobi? - wykrztusiła Susie. - Nie wiem. Wystarczyło podnieść wzrok, by przejrzeć jego zamiary. Jej oczom ukazała się grupa skał wynurzających się z wody. Mała rafa. Kilka ostrych, złowieszczych zębów. Ciągnąca ich łódkę motorówka nabierała prędkości. W pewnej chwili Kirsty dostrzegła błysk noża. Rozpędzi się, przetnie linę, sam ominie skały, a my się o nie rozbijemy, pomyślała, kurcząc się ze strachu. Endra & polgara ous l anda sc Zaczęła wlec Susie tam, gdzie burta była najniższa. - On chce nas roztrzaskać o te skały. Jeśli wyskoczą za wcześnie tam, gdzie woda jest jeszcze spokojna, będzie do nich strzelał. Muszą czekać na wodę spienioną dokoła skał. Siedziały, trzymając się za ręce. Kenneth na chwilę spuścił je z oka, żeby odwrócić się i ocenić odległość, jaka dzieli go od skał, by w odpowiedniej chwili... Czekały. Pięćdziesiąt metrów, trzydzieści... Teraz! Endra & polgara ous l anda sc ROZDZIAA DZIESITY Zderzenie z powierzchnią wody wydało się Kirsty bardzo silne. Pomimo dławiącego bólu nie puściła ręki Susie. Wyskoczyły w ostatniej chwili. Gdy wynurzyły się w białej kipieli, okazało się, że wokół nich pływają połamane deski z łódki, która z impetem wpadła na skały. Bez nich. Czy już są bezpieczne? Nie. Poczuła, jak Susie ciągnie ją za rękę w stronę skał. Tylko spieniona woda osłoni je przed wzrokiem Kennetha. Zdaje się, że Kenneth się pomylił, wybierając dla nas śmierć w morskiej otchłani, pomyślała Kirsty z nadzieją. Obydwie były znakomitymi pływaczkami, w dzieciństwie z pasją uprawiały piłkę wodną. Teraz Susie zrobiła ręką ruch, który dawno temu oznaczał: Spotkamy się pod wodą". Kirsty popatrzyła we wskazanym kierunku. Był tam wąski przesmyk między dwoma skałami. Nie pokonałyby go, trzymając się za ręce, ale w pojedynkę... kto wie? Susie jest bardzo słaba, a i ona nie jest w formie. Chyba ma pęknięte żebro, bo każdy wdech sprawia jej piekielny ból. Susie na pewno to widzi. Jednak nie miały wyboru. Spotkamy się za tymi skałami? Raz, dwa, trzy! Pomimo bólu Kirsty bez większego trudu znalazła się we wskazanym miejscu. Czekała na Susie. Trwało to kilka sekund, ale jeszcze nigdy sekundy tak jej się nie dłużyły. Susie ma bardzo słabe nogi. I jest w dzie- wiątym miesiącu ciąży! Boże, miej ją w swej opiece. W pewnej chwili tuż obok niej wytrysnął gejzer wody, a za nim twarz Susie. Roześmiana! Dawna Susie, niespokojny duch i odważny łobuziak. Wybrała Endra & polgara ous l anda sc ogrodnictwo, ponieważ lubiła taplać się w błocie. Tę radość życia odebrała jej dopiero śmierć męża. - Niech nas teraz szuka! - parsknęła Susie uradowana. Ich głowy wystawały ledwie ponad wodę, a od strony przesmyku zasłaniały je fale rozbijające się o skały. %7łeby je zobaczyć, Kenneth musiałby podpłynąć bardzo blisko, ryzykując rozbicie motorówki. Jak długo powinny zostać w tej kryjówce? Jak długo Kenneth będzie czyhał w pobliżu? Zauważy, że ich łódka się rozbiła, powinien więc uznać, że doznały poważnych urazów i nie będą w stanie wrócić na ląd. Nie będzie długo czekał, pomyślała Kirsty. - Co cię boli? - zapytała Susie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|