[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Massimo torował Reginie drogę przez zatłoczoną halę lotniska. Posłusznie dreptała za nim, starając się nie stracić go z oczu w tłumie, kiedy nagle coś przyciągnęło jej uwagę. Zdjęcia na pierwszych stronach gazet wystawionych w kiosku. Zbliżenie twarzy Nica, na której malował się wyraz wściekłości. Jego uniesione ramię, którym zasłaniał ją, Reginę, widoczną jako zamazana sylwetka na dalszym planie. Jego nazwisko wypisane pod spodem wielkimi literami. Jak zahipnotyzowana sięgnęła po gazety i wyjęła portmonetkę. Chwilę pózniej skuliła się w miękkim, samolotowym fotelu i zatonęła w lekturze plotkarskich artykułów o życiu miłosnym księcia Romano. Spekulowano na temat jego najnowszego romansu z kobietą, której tożsamość pozostawała tajemnicą, przy okazji przypominając jego dawniejsze podboje. Regina wpatrywała się w fotografie młodych piękności. Wszystkie kobiety, z którymi Nico Romano miał przeżyć mniej lub bardziej ognisty romans, były wyrafinowane, bogate i sławne. W miarę czytania ogarniało ją coraz większe zwątpienie. Ona nie była wyrafinowana, bogata ani sławna. Na dodatek była kiepska w łóżku. Było bardzo dziwne, że Nico w ogóle zwrócił na nią uwagę. Nieprawdopodobne, by zapamiętał ją na dłużej. Pasażerka zajmująca miejsce obok Reginy pochyliła się ku niej konfidencjonalnie. - Niezły jest, prawda? - zagadnęła, pieszczotliwie dotykając twarzy Nica na zdjęciu. - My, Włoszki, wszystkie się w nim kochamy. Podobno ma wielkie serce... i coś jeszcze... Potrafiłby uszczęśliwić każdą z nas. Znam dziewczynę, stewardesę, która twierdzi, że spędziła z nim trzy dni w Portofino. W ogóle nie wychodzili z hotelowego pokoju. Uprawiali seks, jedli truskawki, pili szampana, a potem znowu uprawiali seks. - 65 - S R - I tak przez trzy dni? Prawdziwa z niej szczęściara. - Regina zmusiła się do uprzejmego uśmiechu, a potem odwróciła do okna. Wcale nie płakała. Wcale nie. W zachodnim skrzydle pałacu, w salonie, w którym zawsze miał wrażenie, że się dusi wśród złotych draperii, Nico siedział obok Violi. A raczej tak daleko od niej, jak tylko się dało. Zgrabna główka młodej principessy di Frezano, zwieńczona złotymi włosami misternie upiętymi w kok, rozmazywała mu się przed oczami, kiedy patrzył poza nią, w kierunku drzwi. Gdyby tak mógł po prostu wstać i wyjść stąd, unikając tego absurdalnego spotkania, które zorganizowała jego matka, kiedy tylko wrócił z lotniska. Postawiła go przed faktem dokonanym. Viola została już zaproszona, w jego imieniu. Dałby wszystko, by znalezć się teraz na lotnisku i złapać pierwszy samolot do Stanów. Zgodziłby się na każdą liczbę przesiadek, mógłby podróżować dobę lub dłużej, jeśliby było trzeba. Byle tylko dotrzeć w końcu do Austin. Do Cary. Zmusił się, żeby skupić uwagę na księżniczce. Niewątpliwie była piękna. Miała idealną figurę, jasną twarz i złociste włosy. Tylko że jej klasyczna uroda poruszała go równie mało co zimne, kamienne piękno marmurowych rzezb zdobiących pałac. Nie mógł nic poradzić na to, że przed oczami miał ciągle zaróżowioną od kochania twarz Cary, jej przepastne, czarne oczy wpatrzone w niego z oddaniem i miłością. Viola posłała mu niepewny, lękliwy uśmiech. A więc mimo wszystko była istotą ludzką. Tym gorzej dla niej. I dla niego. Naprawdę nie chciał jej zranić. Oszklone drzwi otworzyły się i wkroczył lokaj, informując, że fotograf już przybył. Księżna Gloriana zaplanowała sesję zdjęciową młodej pary. Kiedy zdjęcia zostaną opublikowane, sensacyjne doniesienia o tajemniczym romansie księcia pójdą w niepamięć. - 66 - S R - Masy uwielbiają bajki o miłości - uśmiechnęła się zimno księżna. - Dajmy im to, czego chcą. Regina odłożyła plik dokumentów na biurko, przetarła zmęczone oczy i spojrzała w okno. Siedem pięter poniżej słońce zapalało tysiące iskier na turkusowej powierzchni wód Town Lake. Odkąd wróciła do Austin, rzuciła się w wir pracy. Nie znała innego leku na dręczące ją obsesyjne myśli. Niestety, tym razem nie wyglądało na to, by cudowny środek miał zadziałać. Kiedy tylko zamknęła oczy, widziała piękną, śniadą twarz Nica, jego zmysłowe usta i głębokie, szafirowe spojrzenie. Nie. Stop. To nie miało sensu. Regina zmusiła się, by spojrzeć na ekran komputera. Przez ostatnie dwie godziny czytała akta powództwa Rebeki Hewit przeciw koncernowi Black Boar. W tym czasie dostała pięćdziesiąt dwa e-maile, większość od Black Boar, wielkiego koncernu naftowego, którego interesy prawne reprezentowała firma Reginy. Tym razem zadanie Reginy miało polegać
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|