[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyborze zleceń. Odpowiadał tylko przed sobą, nikomu nie musiał się tłu- maczyć. Jednak z drugiej strony mógł liczyć tylko na siebie i wszystko miał na swojej głowie, poczynając od księgowości, a kończąc na inwigilacji. Nim wprowadziła się do niego Shelly z dzieciakami, jego dzień był wypełniony po brzegi. Teraz jeszcze przybyło mu zajęć. Parker to priorytetowe zlecenie, ale równolegle prowadził jeszcze kilka innych spraw, a ponadto, już z czysto osobistych powodów, miał oko na byłego szwagra. Brakowało mu czasu, by angażować się w jakąś znajomość. Zresztą gdyby nawet, to dziewczyna, która tak świetnie nawiązała kontakt z Amandą i Bobbym, bardzo się od niego różniła. %7ładen układ nie wchodził w grę. Ale nie dzieliło ich aż tak wiele, by nie mogli przyjemnie spędzić jednego dnia w wodnym parku. To, co wcześniej powiedziała Parker, było jak najbardziej aktualne. Zapomną, kim naprawdę są, i postarają się dobrze razem bawić. - Wujku, chodzmy! - popędzał go Bobby. Amanda i Parker przyłączyły się do niego. 57 RS - Dobrze, idziemy! - przystał Jace. - Zabawimy się! Tylko przez ten jeden dzień, upomniał się w duchu. Aatwo powiedzieć, dużo trudniej się tego trzymać. Parker nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak dobrze się bawiła. Ogromnie żałowała, gdy podjechali pod dom Jace'a, by zostawić dzieci. Mieszkał w niewielkim domu z czerwonej cegły w Glen-wood Hills. Chętnie weszłaby do środka. Shelly, siostra Jace'a, przywitała ich na progu. Z uśmiechem przysłuchiwała się żarliwym opowieściom dzieci, relacjonującym dzisiejsze przygody, jednak w jej oczach Parker dostrzegła skrywane cierpienie. - Ciężki dzień? - domyślnie zapytał Jace. W odpowiedzi Shelly tylko wzruszyła ramionami i nadal wypytywała dzieci o wesołe miasteczko. Jace delikatnie uścisnął siostrę za rękę. Ten drobny gest nie uszedł uwagi Parker i poruszył ją do głębi. Ogarnęła ją tęsknota za bratem. Już od kilku lat go nie widziała. Wprawdzie rozmawiali od czasu do czasu przez telefon, ale to nie to samo. Nagle zatęskniła za domem. Odezwały się wyrzuty sumienia. Wyjechała, zostawiając wszystko za sobą, a Michael miał związane ręce. Nie mógł porzucić ciążących na nim obowiązków. Jedyny syn i przyszły władca miał jasno określoną przyszłość. Był osobą publiczną, każde jego słowo i każdy gest były zauważane i komentowane. Nie miał żadnego wyboru. Jej było dużo łatwiej. Oczywiście też znajdowała się pod ciągłym obstrzałem mediów, które niczego jej nie przepuściły, ale potrafiła się od 58 RS tego odciąć. Wyjechała z kraju, a rodzice pomogli jej rozpocząć normalne życie w nowym środowisku. Skończyła studia i nie zamierzała wracać. Właśnie podjechali pod jej dom i Jace wyłączył silnik. Nie chciała wysiadać, nie chciała, by ten piękny dzień już się skończył. Wspaniały dzień. - To jak, może dzisiaj mnie zaprosisz? W pierwszym momencie chciała się zgodzić, ale szybko się zreflektowała. Jace pracuje przecież dla ojca, więc z założenia znajduje się po drugiej stronie barykady. Odpowiedziała pytaniem: - Czemu tak ci zależy, by wejść do mojego mieszkania? - Bo w ten sposób można się o kimś wiele dowiedzieć - odparł. - Chcę cię lepiej poznać. - A mnie się wydaje, że już i tak wiesz o mnie więcej, niż potrzeba - odrzekła. Tak, Jace O'Donnell wiedział o niej zbyt wiele. I to ją niepokoiło. Dzisiaj opowiedziała mu o swoim dzieciństwie, o samotności, jaką nieraz odczuwała. Dlaczego? Nigdy nie była tak szczera i otwarta. To nie w jej stylu. Chociaż odkąd ojciec zablokował jej konto, nic nie było takie jak dawniej. Teraz musiała pracować, by zarobić na utrzymanie, ścigał ją niechciany narzeczony, a prywatny detektyw wie na jej temat znacznie więcej, niż wyczytał z dokumentów. - Może ty już za dużo o mnie wiesz - powtórzyła. - Moim zdaniem, ciągle za mało - odparł Jace. - A im więcej się dowiaduję, tym więcej chcę wiedzieć. Nie jesteś taka, jak się spodziewałem. - Domyślam się, co sobie myślałeś. Wszystkie stereotypy na temat księżniczek były w robocie. Już nieraz spotkałam się z takim podejściem. 59 RS Ale one nijak się mają do mnie. Nie mieszkam w zamku, nie zapadłam wraz z dworem w głęboki sen. - Bardzo tego żałuję. - W bladym świetle ulicznej latarni widziała, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|