[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To prawda NastÄ™pnego dnia po tamtym spotkaniu szefowa wypytywaÅ‚a Suzie o nieznajomego. Choć prawdopodobnie rozpoznaÅ‚a Macka, widziaÅ‚a przecież ich Å›lubne zdjÄ™cia, to nie daÅ‚a tego po sobie poznać. Jednak Suzie niezależnie od wszystkiego postanowiÅ‚a podtrzymywać wersjÄ™, że nie byÅ‚ to nikt ważny. - To znajomy z Sydney. WÄ…tpiÄ™, żebyÅ›my w najbliższym czasie znów na siebie wpadli. Prissy, nie ma o czym rozmawiać. - Na pewno? - Szefowa objęła jÄ… ramieniem. - Czasem rozmowa pomaga. ChÄ™tnie wysÅ‚ucham caÅ‚ej historii, a wiesz dobrze, że nikomu nie wyjawiÄ™ twojego sekretu. Mimo że czasem lubiÄ™ poplotkować, wiem, kiedy należy trzymać buziÄ™ na kłódkÄ™. Suzie pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. Jak mogÅ‚aby wyjawić wszystko Priscilli, jeÅ›li sam Mack nie wie, że jest ojcem Katy? Dopóki on siÄ™ nie dowie, ona nie ma prawa powiedzieć o tym nikomu innemu, nawet przyjaciółce. - Jest bardzo przystojny, w taki intrygujÄ…cy i niebezpieczny sposób. Suzie zmarszczyÅ‚a czoÅ‚o. MiaÅ‚a nadziejÄ™, że szefowa nie zauważy rumieÅ„ców, które pojawiÅ‚y siÄ™ na jej twarzy. - Nie sÄ…dziÅ‚am, że jest w twoim typie - odparÅ‚a. Priscilla zaÅ›miaÅ‚a siÄ™. - On jest w typie każdej kobiety, w której żyÅ‚ach pÅ‚ynie czerwona krew, wprost emanuje seksapilem. I te hipnotyzujÄ…ce oczy... Suzie przeraziÅ‚a siÄ™. Priscilla, szczęśliwie zamężna kobieta, zwróciÅ‚a uwagÄ™ na innego mężczyznÄ™?! A przecież nic nie wiedziaÅ‚a o jego charakterze... 69 RS - Och, Prissy, nawet go nie znasz. On jest... - Nie byÅ‚a pewna, co powiedzieć. - OdrobinÄ™ dziki? TrochÄ™ zÅ‚y? - zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ szefowa. - My, kobiety, uwielbiamy takie czarne charaktery, prawda? yli chÅ‚opcy sÄ… bardziej romantyczni i interesujÄ…cy... StanowiÄ… wyzwanie! Zawsze mamy nadziejÄ™, że uda siÄ™ nam ich zmienić... Mnie siÄ™ udaÅ‚o! Harry, gdy go poznaÅ‚am, bardzo przypominaÅ‚ twojego znajomego. - SÅ‚ucham? - Suzie nie potrafiÅ‚a sobie wyobrazić twardo stÄ…pajÄ…cego po ziemi, uÅ›miechniÄ™tego Harry'ego w skórze i ciemnych okularach. Zawsze uważaÅ‚a go za odpowiedzialnego, inteligentnego biznesmena, który odniósÅ‚ w życiu sukces i teraz mógÅ‚ cieszyć siÄ™ szczęściem rodzinnego życia. Dwaj synowie uwielbiali ojca. Suzie byÅ‚a kilkakrotnie goÅ›ciem w ich domu i widzÄ…c, jak Harry biega z dziećmi po caÅ‚ym pokoju, bawiÄ…c siÄ™ w piratów, nie mogÅ‚a siÄ™ oprzeć wrażeniu, że on sam jest jeszcze dzieckiem. - Nie zamierzam zmieniać Macka Chaneya! - ZagryzÅ‚a wargi. Zbyt dobrze pamiÄ™taÅ‚a, jak jej matka wciąż miaÅ‚a nadziejÄ™, że ojciec siÄ™ zmieni... Ale to nigdy nie nastÄ…piÅ‚o. - Mack Chaney! WiedziaÅ‚am, że skÄ…dÅ› go znam! Choć muszÄ™ przyznać, że na Å›lubie wyglÄ…daÅ‚ inaczej. Czarny skórzany strój. To byÅ‚o takie romantyczne! ZjawiÅ‚ siÄ™ w jakimÅ› konkretnym celu? Suzie nie wiedziaÅ‚a, co powiedzieć. Sama nie znaÅ‚a odpowiedzi na to pytanie. - Wiesz co, Prissy, chyba pójdÄ™ zajrzeć do Katy, dobrze? 70 RS ROZDZIAA ÓSMY Minęła kolejna doba, a Mack wciąż nie dawaÅ‚ znaku życia. Suzie zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy nie robi tego specjalnie, by rozbudzić w niej tÄ™sknotÄ™ za ponownym spotkaniem. Jeżeli tak, to w peÅ‚ni mu siÄ™ udaÅ‚o. Pragnęła znów go zobaczyć, poczuć ciepÅ‚o jego oddechu, siÅ‚Ä™ jego ramion... Pragnęła oddać mu siÄ™ w peÅ‚ni... W nocy przyÅ›niÅ‚ siÄ™ jej i obudziÅ‚a siÄ™, pÅ‚onÄ…c z pożądania. To jÄ… zmusiÅ‚o do refleksji. WÅ‚aÅ›nie dlatego powinna trzymać siÄ™ od niego z daleka. Musi sÅ‚uchać rozumu, a nie ulegać cielesnym zachciankom Zamknęła oczy. Nie może siÄ™ w ten sposób torturować. Nie wolno jej o nim myÅ›leć, powinna skoncentrować siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie na maleÅ„kiej Katy. Dziewczynka przez caÅ‚y dzieÅ„ sprawiaÅ‚a wrażenie niespokojnej, nie miaÅ‚a ochoty jeść, wciąż pÅ‚akaÅ‚a. ZÄ…bek dawno już wyszedÅ‚, wiÄ™c musiaÅ‚ być inny powód marudnego zachowania dziecka. Suzie zamierzaÅ‚a popracować po poÅ‚udniu, ale córeczka pÅ‚akaÅ‚a i kaprysiÅ‚a, tak że nie udaÅ‚o jej siÄ™ zrobić absolutnie nic poza karmieniem i zabawianiem maÅ‚ej. Katy nie dawaÅ‚a siÄ™ uspokoić, nie interesowaÅ‚y jÄ… zabawki, nie miaÅ‚a nawet ochoty na kÄ…piel, którÄ… dotychczas uwielbiaÅ‚a. Nie pozwalaÅ‚a, by Suzie poÅ‚ożyÅ‚a jÄ… do łóżeczka. DomagaÅ‚a siÄ™ ciÄ…gÅ‚ego trzymania w ramionach. PoczÄ…tkowo wydawaÅ‚o siÄ™, że sÄ… to zwykÅ‚e kaprysy, ale pod wieczór maÅ‚e ciaÅ‚ko byÅ‚o rozpalone gorÄ…czkÄ…. Suzie zadzwoniÅ‚a do pobliskiej przychodni, majÄ…c nadziejÄ™, że uda jej siÄ™ zamówić wizytÄ™ domowÄ…. Niestety, w sobotni wieczór dyżur peÅ‚niÅ‚ tylko jeden lekarz. PoprosiÅ‚ o przywiezienie dziecka. 71 RS WÅ‚aÅ›nie zamierzaÅ‚a zamówić taksówkÄ™, gdy zadzwoniÅ‚ domofon. Zdenerwowana podniosÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™. - Tak? Kto tam? Suzie, to ja, Mack. Wiem, że jesteÅ› zajÄ™ta... - Och, Mack! - Nie wiedziaÅ‚a, czy czuje ulgÄ™, czy irytacjÄ™. Jak zawsze na dzwiÄ™k jego gÅ‚osu, jej serce zaczęło bić mocniej. - Nie mogÄ™ teraz z tobÄ… rozmawiać. Moja córeczka jest bardzo chora, wÅ‚aÅ›nie dzwoniÄ™ po taksówkÄ™. MuszÄ™ jak najszybciej dotrzeć do lekarza - wyrzuciÅ‚a jednym tchem. - ZawiozÄ™ was! PrzyjechaÅ‚em samochodem! - NaprawdÄ™? - Tak bÄ™dzie o wiele szybciej. Katy nie wyglÄ…daÅ‚a najlepiej. LeżaÅ‚a bez ruchu i byÅ‚a bardzo blada. - MaÅ‚a ma gorÄ…czkÄ™ i wciąż wymiotuje - dodaÅ‚a z niepokojem w gÅ‚osie. Takie oÅ›wiadczenie ostudziÅ‚oby zapaÅ‚y niejednego mężczyzny. Suzie próbowaÅ‚a wyobrazić sobie Tristana, sÅ‚yszÄ…cego, że swoim lÅ›niÄ…cym mercedesem ma wiezć wymiotujÄ…ce dziecko. Ale Mack nie miaÅ‚ oporów. - JesteÅ› gotowa do wyjÅ›cia? Mam ci w czymÅ› pomóc, czy poczekać na dole? - zapytaÅ‚. - DziÄ™ki, poradzÄ™ sobie. - Suzie nie wÅ‚ożyÅ‚a nawet kurtki. ChwyciÅ‚a torbÄ™ i plecak z rzeczami Katy, wzięła na rÄ™ce dziecko i wybiegÅ‚a z mieszkania. Mack wróciÅ‚. Przez tydzieÅ„ nie odezwaÅ‚ siÄ™ ani sÅ‚owem, a teraz pojawiÅ‚ siÄ™ jak gdyby nigdy nic. Dlaczego przyszedÅ‚ akurat w sobotni wieczór? %7Å‚eby upewnić siÄ™, czy nie ma u niej innego mężczyzny? PoczuÅ‚a narastajÄ…cÄ… frustracjÄ™. Jak Å›mie jÄ… szpiegować?! Ojciec Katy czekaÅ‚ na zewnÄ…trz. MiaÅ‚ na sobie wytartÄ…, skórzanÄ… kurtkÄ™ i wyglÄ…daÅ‚ równie przystojnie, jak tamtej nocy... 72 RS ByÅ‚o ciemno, gÄ™ste chmury zakrywaÅ‚y gwiazdy i księżyc. W Å›wietle latarni Suzie dostrzegÅ‚a kilka zaparkowanych na chodniku samochodów, ale nie byÅ‚o wÅ›ród nich ekstrawaganckiego sportowego wozu. No jasne, skÄ…d Mack miaÅ‚by tyle pieniÄ™dzy? ByÅ‚a gÅ‚upia, wyobrażajÄ…c sobie, że jezdzi czerwonym kabrioletem, choć z pewnoÅ›ciÄ… o takim marzyÅ‚. - TÄ™dy. - PopatrzyÅ‚a w stronÄ™, którÄ… wskazaÅ‚ Mack i zobaczyÅ‚a stary, poobijany samochód, z odpryskujÄ…cym lakierem. Tak, to bardziej w jego stylu, pomyÅ›laÅ‚a. Jednak w tej chwili nie miaÅ‚o to dla niej wiÄ™kszego znaczenia. Ważne, by ten grat jezdziÅ‚. Jednak Mack poprowadziÅ‚ jÄ… dalej i stanÄ…Å‚ przed autem lÅ›niÄ…cym nowoÅ›ciÄ…. Prawdziwy samochód z dachem i czterema koÅ‚ami! Nie mogÅ‚a uwierzyć wÅ‚asnym oczom. - To twój wóz? - zapytaÅ‚a, gdy pomagaÅ‚ jej wsiąść. - Tak, a co? Nie podoba ci siÄ™? - SprawdziÅ‚, czy ona i Katy sÄ… zapiÄ™te pasami. - Ależ skÄ…d, bardzo mi siÄ™ podoba. Po prostu lubiÄ™ tego typu samochody... DziwiÄ™ siÄ™ tylko, że ty zdecydowaÅ‚eÅ› siÄ™ na kupno takiego normalnego auta. SpojrzaÅ‚ na niÄ… drwiÄ…co, ale gdy zobaczyÅ‚ z jakim nie pokojem tuli do piersi Katy, bez sÅ‚owa wÅ‚ożyÅ‚ kluczyk do stacyjki. - Mack, tak bardzo siÄ™ o niÄ… martwiÄ™. Jest bardzo wafla i delikatna! - Dziewczynka miaÅ‚a wysokÄ… temperaturÄ™, która mogÅ‚a okazać siÄ™ niebezpieczna. - Zapomnijmy o twoim lekarzu. Lepiej bÄ™dzie, jeżeli od razu zawiozÄ™ ciÄ™ do szpitala! 73 RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|