Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczęścia. Ale kobiety takie jak ona nie przywykły do widoku mę\czyzn nieodzianych. W
takim stroju jak mój&
 Zaraz dostaniesz inną odzie\, znacznie lepszą, i nie powrócisz ju\ do lochu. Otrzymasz
te\, ile chcesz mięsa ry\u i wody.
 Dzięki ci, o panie.
 Nie mam czasu asystować przy nauczaniu. Wyznaczę eunucha, który będzie was strzegł.
Chodz ze mną niewolniku!
 Czy mogę powiedzieć jej, co łaska twoja postanowiła?
 Powiedz.
Hrabia zwrócił się do Emmy:
 Niestety, muszę teraz odejść. Wkrótce pomówimy dłu\ej. Sułtan kazał mi uczyć cię jego
języka. Będziemy spędzali razem trzy godziny dziennie. Musimy być cierpliwi. I jeszcze jedno:
jest szansa uratowania się. Miałem zamiar uciec stąd dzisiaj wieczorem. Mo\e plan ten jeszcze
się powiedzie.
Kiedy wyszli z komnaty, sułtan polecił pierwszemu napotkanemu słu\ącemu, by zdjął
łańcuchy z nóg więznia, dał mu porządny przyodziewek i po\ywną strawę. Gdy hrabia przebrał
się i posilił, sułtan wezwał go do siebie, a potem zaprowadził do skarbca i zamknął za nim
drzwi. Hrabia zastał Emmę na tym samym miejscu, naprzeciw niej siedział czarny eunuch.
Murzyn wiedział, \e starzec jest niewolnikiem; podniósł się na jego widok i rzekł wyniośle:
 Masz być jej nauczycielem?
 Tak  przytaknął hrabia.
 Ale pozostanie pod welonem.
 Oczywiście.
 Nie masz prawa jej dotknąć.
 Ani mi to w głowie.
 I nie masz prawa mówić z nią nic złego o nas.
 Skąd będziesz wiedział, czy mówię coś dobrego czy złego? Nie rozumiesz przecie\
naszego języka.
 Wyczytam to z twojej miny.
Murzyn nie był taki głupi na jakiego wyglądał. Rozło\ył obok niewolnicy koc i zwrócił się
do hrabiego.
 Oto twoje miejsce. Tak rozkazał sułtan. Siadaj i zaczynaj!
 Czy lekcja ma trwać trzy godziny?  zapytał hrabia.
 Tak..
 Jak to określisz?
 Za pomocą tego oto zegara.
Z fałdów swego ubrania wyciągnął klepsydrę. Hrabia rozpoczął:
 Droga Emmo, mo\emy teraz mówić z sobą przez trzy godziny. Murzyn nas nie rozumie
i nikt nam nie będzie przeszkadzał. Musimy tylko pozorować lekcję. Dlatego od czasu do czasu
wymienię jakiś wyraz w ich języku i będziesz go musiała powtórzyć. A teraz do rzeczy.
śyliście wszyscy razem przez osiemnaście lat na bezludnej wyspie?
 Tak. Gdy nas na nią wysadzono, była bezludna i pusta. Udało nam się jednak ją zalesić.
Cały nasz wysiłek szedł w tym kierunku, by zdobyć drewno na budowę łódki bądz tratwy.
 Ale co było wcześniej?
Emma zaczęła opowiadać. To, czego się dowiedział przejęło hrabiego do głębi i wyjaśniło
mu wiele spraw. Dopiero teraz uświadomił sobie w pełni, jakim łotrem był Kortejo, upewnił
się, \e Alfonso nie jest jego bratankiem i wierzył, \e to Mariano jest owym zamienionym
chłopcem. Całą siłą woli opanowywał się, aby zachować całkowicie obojętną twarz. W pewnej
chwili przerwał Emmie i powiedział kilka zdań w narzeczu sułtana. Wytłumaczywszy ich
znaczenie, kazał dziewczynie nauczyć ich na pamięć. Było to coś w rodzaju  Jesteś wielkim
władcą, jesteś rozkoszą kobiet, widok twój napełnia radością mą duszę, bądz litościwy, a
pokocha cię me serce .
Emma doszła w swej opowieści do chwili, w której wylądowali na wyspie.
 Gdzie ona le\y?  zapytał hrabia.
 Nie mieliśmy pojęcia. Dopiero po upływie wielu lat udało się Sternauowi z obserwacji
gwiazd i innych znaków, ustalić, \e jesteśmy na czterdziestym stopniu szerokości
geograficznej, o jakieś sto dwadzieścia dwa stopnie na zachód od południka Ferro i o sto
trzynaście stopni na południe od wyspy Stero, a do Wyspy Wielkanocnej  piętnaście stopni
na południe i trzynaście na wschód i \e moglibyśmy dotrzeć do niej, gdybyśmy mieli dosyć
drzewa do zbudowania tratwy.
 Co za tragedia! Ratunek był tak blisko, a jednocześnie tak daleko!
 A zresztą, gdybyśmy nawet mieli budulec, brakowało nam narzędzi do jego obróbki.
Dopiero z biegiem czasu udało się nam tak wyostrzyć odłamki raf koralowych, \e mogły
zastępować siekiery i no\e. Obcinaliśmy dolne gałęzie krzaków, które rosły na wyspie, i w ten
sposób wyhodowaliśmy drzewa.
 A czym się \ywiliście?
 Najpierw korzeniami, owocami i jajami. Odkryliśmy równie\ rodzaj muszli, których
zawartość przypominała ostrygi. Pózniej zaczęliśmy wyrabiać sieci i wędki, do połowu ryb.
Nauczyliśmy się robić strzały i wiązać łuki, aby strzelać do ptactwa. Poznaliśmy na wyspie
pewien rodzaj królików; stały się naszym przysmakiem.
 Przysmakiem? Przypuszczam, \e Landola nie zostawił wam krzesiwa.
 Och, ogień zdobyliśmy bardzo szybko. Sternau zwiedził sporo krajów, których ludność
krzesała go z dwóch kawałków drewna.
 A jak było z ubraniem?
 Zniszczyły się jeszcze na statku; odzie\ mę\czyzn przegniła niemal zupełnie.
Nauczyliśmy się więc wyprawiać i zszywać skórki królicze. Mieszkania mieliśmy bardzo
prymitywne: lepianki z otworami zamiast okien. Kawalerowie jadali u mał\eństw.
 U mał\eństw? Ach, rozumiem  uśmiechnął się po chwili.  Niedzwiedzie Serce wziął
za \onę Karię, córkę Misteków. Indianie zawierają mał\eństwa bez \adnych ceremonii. A to
drugie mał\eństwo?
Milczała przez chwilę. Gdyby hrabia mógł dojrzeć je twarz pod welonem, zauwa\yłby, \e
się zaczerwieniła.
 Ach, panie hrabio  odezwała się wreszcie  Niech pan uświadomi sobie nasze
poło\enie! Byliśmy samotni i zdani tylko na siebie. A kochaliśmy się tak bardzo, ja i Antoni.
Postanowiliśmy zostać mę\em i \oną. Reszta towarzyszy niedoli aprobowała naszą decyzję.
Wierzyliśmy, \e gdy tylko odzyskamy wolność ksiądz pobłogosławi nasz związek& . Czy ja go
jeszcze zobaczę, a innych? Jak\e się musieli przerazić, kiedy nie wróciłam!
 O straszna to była chwila, bardzo straszna!& Udało nam się wreszcie wyhodować
wysokie drzewo, z którego mogliśmy zbudować statek. Kosztowało nas to wiele trudu.
Zaopatrzyliśmy go w ster i maszt, a ze skór królików uszyliśmy \agle. Był gotów do
odpłynięcia. Pewnej nocy obudziło mnie wycie. Zerwała się ogromna burza. Pomyślałam o
zapasach \ywności, które znajdowały się na tratwie i chciałam sprawdzić czy jest dobrze
przymocowana. Antonio napracował się w ciągu dnia i nie chciałam go budzić, sama poszłam
na brzeg. Widzę jak tratwa ulatuje to w tę i ową stronę, miotana gniewnymi falami. Lina była z
króliczych skórek, mogła łatwo się urwać. Na tratwie le\ała druga taka sama. Miałam wrócić
obudzić tamtych? Tymczasem statek mógł się zerwać. Rzuciłam się na tratwę, aby zabrać drugą
linę, ale zaledwie stanęłam na nim, ogromna fala porwała tratwę i& mnie. Po chwili płynęłam
pędzona gwałtownym pędem po burzliwym morzu, straciłam świadomość.
Słyszałam jak we śnie, morze szumiące, słyszałam gromy, widziałam błyskawice. Kiedy
przyszłam do siebie świeciło ju\ słońce, deszcz ustał, morze się uspokoiło. śywność była
nienaruszona. Jak ta łupina była w stanie przetrwać orkan, doprawdy nie wiem. Naokoło mnie
była tylko woda! Płakałam i modliłam się dopóki nie nadeszła noc, potem zapadłam w głęboki
sen. Straciłam poczucie czasu. Nagle pomyślałam o sterze i \aglach. Wiatr pędził mnie w
kierunku wschodnim, zaczęłam \eglować na zachód. Teraz wiem, \e powinnam uczynić
odwrotnie. Z całych sił naciągnęłam \agle. Dniem stałam przy sterze, a nocą przywiązywałam
się do niego. Tak minęło piętnaście dni i nocy.
Szesnastego dnia ujrzałam statek, mą tratwę spostrze\ono tak\e. Odbiła łódz, wzięto mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript