Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ro-zu-miem prze-ka-zu-ję na dzie- wią-ty ka-nał szy-fro-wa-nia
 Dziwne. To dobry komputer. Czemu nasi elektronicy zdyskwalifikowali go i odsunęli od pracy w
Aporcie
 Pewnie dlatego, że był mądrzejszy od nich  zaśmiał się Filip.
 Nikt nie lubi konkurencji. Ale to nic. Teraz Połuś został naszym przyjacielem i jest pod naszą opieką.
 Wobec tego, chłopcy, zostańcie tutaj. Sprawdzę, co dzieje się w komputerowej stacji badania
Kosmosu. Jeśli polifonotron, ech  machnęła ręką  jeśli Połuś nie myli się, trzeba zarządzić alarm.
Wiktor zaciągnął dokładnie błyskawiczne zamki skafandra. Nie czuł niepokoju.
 Ej Poluś, Poluś  powiedział do robota  po co straszysz poczciwą dziewczynę?
 po-da-jÄ™ praw-dzi-we da-ne je-stem przy-ja-ciel
Mata jeszcze nie zdążyła wyjść, kiedy wrócił zaaferowany Tene.
 Dzieje siÄ™ coÅ› niedobrego. W stacji odebrano, obce rozmowy, ale do tej pory ich nie
rozszyfrowano. W razie gdyby stan pogotowia przedłużał się, zostaniecie pod opieką i w towarzystwie
Polusia. Myślę, że nie będziecie się nudzić  dodał z wymuszonym uśmiechem.
 po-da-jÄ™ szy-fro-gram
Błysnął ekran. Pojawiły się litery.
ROZKAZ NUMER 5
bez uszkodzenia dwa miękkie roboty komplikacji jeden. Cały. Uszkodzony robot nie ma
Tene patrzył na tekst: tłumaczenie niepełne. Zastanawiał się przez chwilę, a potem zaczął pisać na
kawałku platexu.
Rozkaz numer 5. Zdobyć bez uszkodzenia dwa miękkie roboty. W razie komplikacji jeden. Cały.
Uszkodzony robot nie ma wartości.
 Miękki robot? Co to może być?  głośno zastanawiał się Marek.
 mięk-kie ro-bo-ty to i-sto-ty my-ślą-ce to lu-dzie i Bo-ra-nie
 Mówisz głupstwa  obruszył się chłopiec.
Ponownie zadzwonił telefon. Matę i Tene wzywano do Aportu.
 Poluś, oddaję ci chłopców pod opiekę. Nie wolno im wychodzić. Oboje będziemy bardzo zajęci i nie
wiem, kiedy wrócimy. I załóżcie blokadę drzwi.
Zabrali szyfrogram. Wychodząc trzasnęli drzwiami.
Chłopcy dłuższą chwilę stali w bezruchu. Milczeli. Nagle robot odwrócił się i zaczął przesuwać w głąb
pokoju.
 je-steś-my ob-ser-wo-wa-ni za ok-nem płas-ki przed-miot o-krąg- ły wi-ru-ją-cy wo-kół o-si wy-sła-
ny z son-dy na-da-je syg-na-ły nie ro-zu-miem włą-czam dzie-wią-ty ka-nał
Teraz i chłopcy zobaczyli za oknem coś, co przypominało duży, szybko wirujący dysk. To  coś
dotknęło okna i niby piła tarczowa zaczęło wgryzać się w grube szkło.
 nie-bez-pie-czeń-stwo za czte-ry mi-nu-ty wej-dzie do środ-ka
Chłopcy skupili się ze strachu. Przykucnęli za plecami robota.
 Poluś! On przyszedł po nas! Uważa nas na miękkie roboty. Ratuj! Broń nas! szeptali drżącymi
głosami.
 do sza-fy pan-cer-ne szkło  sylabizował komputer  włączyć na mak-si-mum wszy st-kie po-kręt-
Å‚a w o-stat-nim rzÄ™-dzie spo-wo-du-jÄ™ jo-ni-za-cjÄ™ po-wiet-rza Po-luÅ› ko-le-ga Po-luÅ› przy-ja-ciel
Kiedy Marek wykonał polecenia robota, wszyscy trzej weszli do dużej, oszklonej szafy i zamknęli za
sobą drzwi. Wirujący dysk atakował nadał. Robot uniósł w górę obie rury, rozstawił kleszcze i nagle...
przerazliwie białe światło zalało pokój. I zaraz następny błysk... i następny. Między kleszczami
wzniesionych ramion przeskakiwały iskry, niby błyskawice. Dysk dalej piłował szybę. Przebił ją, wpadł
do wnętrza i nagle... zaczął kręcić się wokół stołu, uderzył o jedną ścianę, o drugą... Zachwiał się, jak
samolot tracący równowagę... Potoczywszy się po podłodze upadł bezsilny i nieruchomy u stóp
Polusia.
Iskry pomiędzy ramionami robota słabły. Zamieniały się w małe iskierki.
 Pstryk!  zabÅ‚ysÅ‚a malutka, ostatnia. Ramiona Polusia bezwÅ‚ad¬ne i sÅ‚abe opadÅ‚y w dół.
Do pokoju, zwabiony hałasem i niezwykłym światłem, wbiegł Tene. Stanął na środku. Nie rozumiał, co
siÄ™ staÅ‚o. Nie widziaÅ‚ nigdzie chÅ‚op¬ców i to go przeraziÅ‚o. Kiedy Filip zapukaÅ‚ w szklane drzwi,
uradowany skoczył ku szafie. Pomógł chłopcom wydostać się z wnętrza i mocno przytulił do siebie.
Marek najdokładniej jak umiał zrelacjonował przebieg wydarzeń, a potem spytał:
 Czy możesz nam wyjaśnić, w jaki sposób błyskawice uszkodziły napastnika? Dysk, kiedy wpadł do
środka, wyglądał jak pijany. Zupełnie jakby zwariował.
 Poluś jest najmądrzejszym robotem, jakiego znam. Do walki wręcz nie nadaje się, bo jest za
powolny. Wybrał najlepsze rozwiązanie. Powodując jonizację powietrza doprowadził do zaburzeń w
systemie pobudzeń elektrycznych napastnika, któremu pomieszały się programy, rozkazy, stopiły
łącza. Latający obiekt najpierw  zwariował , a potem po prostu zginął. Wezmiemy jego szczątki do
analizy. To wiele wyjaśni.
 Zobaczcie! Poluś nie rusza się! Czy też jest uszkodzony?  zmartwił się Wiktor.
Tene podszedł do robota i nacisnął parę guzików.
 Niestety, jego obwody scalone i programy uległy temu samemu procesowi. Jest bezpowrotnie
stracony. Owszem, można, zadając sobie wiele trudu, wymienić uszkodzone elementy i
zaprogramować na nowo, ale czy to będzie ten sam robot?
Wiktor, chociaż uważał się za mężczyznę, pociągnął nosem.
 Wiecie, on zdawał sobie sprawę, że broniąc nas  zniszczy siebie. On to wiedział.
Podszedł do robota i wziął do ręki bezwładne kleszcze. Spojrzał na ekran. Poprzez łzy dostrzegł
utrwalony na nim napis:
POLUZ  KOLEGA, POLUZ  PRZYJACIEL.
Zegar na wieży wybijał dwudziestą, a chłopcy jeszcze nie spali. Walka robota z napastnikiem wytrąciła
ich ze stanu równowagi.
 Jak myślicie, czy jesteśmy tu całkiem bezpieczni?  spytał Wiktor.
 Tene od razu wstawił nowe okno  odpowiedział Marek.  A pamiętacie, jak oprowadzając nas
po kasie Mata mówiła, że jest nie do zdobycia? To hartowane szkło pokryte vitrolem jest widocznie
odporne na uderzenia i nie przepuszcza szkodliwych promieni, ale tego, że można je przeciąć  nie
przewidzieli.
 Mam jakieś nieokreślone, dziwne uczucie, że na tym zabawa się nie skończyła  Filip usiadł
opuszczając nogi na podłogę.
 Nie kracz!  skrzywił się Marek.
 Nie kraczę, ale coś mi nie daje spokoju. Jakby mnie skóra swędziła.
 Proponuję  Wiktor usiadł na swoim posłaniu  zabarykadować okno. Ty  zwrócił się do Marka
ze śmiechem  Filip wierzy w telepatię! No co, Telepato? Słyszysz jakieś tam-tamy?  upadł na
wznak z takim rozpędem, że powietrzne leże zachybotało i przesunęło się po podłodze o dobrych
kilka centymetrów.
 Cały czas myślę, co z Polusiem  Filip wstał i podszedł do okna,
 Szkoda go. Jak na robota, był całkiem sympatyczny. Naprawdę, zacząłem uważać go za kolegę. Nie
chce mi się wierzyć, żeby nie można było wymienić uszkodzonych elementów.
 Tene nie wyklucza! możliwości naprawy, ale podobnie jak on sądzę, że jeśli wymieni mu się, na
przykład, podzespoły pamięci, to nie będzie to nasz Poluś, tylko zupełnie coś innego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript