Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczególnie mnie zauroczyła - i który jako jedyny był ode mnie
młodszy - nie pozostawił mi żadnego wspomnienia seksualnego.
Przypomina mi się wiele jego wyrażeń i sformułowań, ale
zupełnie nie pamiętam tego, co mówił, gdy się pieprzyliśmy!
Czyżby natura oszczędziła mężczyznom ryzyka utraty zdrowia w
chwili, gdy ich mięśnie są naprężone do maksimum, pozwalając
zrekompensować to napięcie widocznym wówczas na ich
twarzach spokojem? Czyż nie można powiedzieć, że odrzucają
do tyłu głowę tak, jak gdyby chcieli się napić wody z wodotrysku,
dokładnie w chwili gdy zbliżają się do mety, kończącej bieg,
który rozgrzał całe ich ciało? Niektórzy pokazują takie właśnie
pogodne oblicze, jednak nie mężczyzna podobny do
renesansowego portretu! Podczas gdy w moich wspomnieniach
widzę na ogół twarze pełne spokoju - fizys mężczyzny, który
zaokrąglał wargi, a że miał nad nimi wąsy, robił głupią minę
przerażonego dziecka, albo fizjonomię faceta, który miał tak
nieśmiały uśmieszek, że mógłby on oznaczać skrępowanie i
towarzyszyć przeprosinom wstydliwej osoby zaskoczonej w
jakiejś nieprzyzwoitej sytuacji - na gładkiej twarzy tego
mężczyzny znajdowała się maska z trudem ukrywanego bólu.
Byłby patetyczny, gdyby
w tych właśnie chwilach do zwyczajowych okrzyków
 dochodzę! dochodzę!" nie dodawał innego:  o, mój Boże!".
Stanowiło to zabawną inwokację, przy której moja uwaga nie
mogła się nie zatrzymać.
Jednak spokój może być również mylony z obojętnością.
Pamiętam pewnego mężczyznę tak bardzo skupionego na sobie,
że wycofywał się do tego stopnia, iż jego twarz nic już nie
wyrażała. Jego ciało ciążyło nad moim - aktywne, lecz
nieprzeniknione, jak gdyby właśnie je porzucił - nieobecna twarz
przytulała się do mojej twarzy, a ja tymczasem mogłabym
zobaczyć, jak jego duch w uniesieniu orgazmu unosi się nad
nami, niczym w jakimś fantastycznym filmie. Było to dokładnie
to samo ciało, które widziałam, gdy jego właściciel masturbował
się - nie przejmując się wcale moją obecnością - stosując
technikę, którą podpatrzyłam tylko u niego. Leżąc na brzuchu z
przyciśniętymi do boków zgiętymi w łokciach ramionami,
uciskał penis, niepostrzeżenie napinając potężne uda. Jego ciało
było krępe, mięśnie teraz jeszcze bardziej nabrzmiałe. Będąc
zwolenniczką onanizmu, podziwiałam skupienie, z którym
oddawał się tej czynności, broniąc z uporem swego mentalnego
wyizolowania.
Gdy kobieta kolejny raz uprawia miłość z jakimś mężczyzną, wie
dobrze, kiedy jej kochanek  dochodzi", nawet jeśli on sam nie
zalicza się do tych, którzy ogłaszają to pełnym głosem. Może wie
to wcześniej niż jej partner, rozpoznając oznaki, które mogą być
jedynie ledwo dostrzegalne: widzi, że ułożył ją w pozycji, która -
jak się domyśla - działa na niego jak zapalnik; albo informuje ją o
tym jego milczenie i od-
dech, który właśnie się uspokoił. Pewien przyjaciel, obdarzony
bujną wyobraznią amator seksu, elokwentny i ruchliwy, który
godzinami zabawiał mnie opowiadaniem najbardziej
nieprawdopodobnych erotycznych bajek, wypróbowywał
pozycje wymagające niesłychanych zdolności akrobatycznych i
stosował najbardziej niedorzeczne substytuty (ogórek, kiełbaska,
butelka wody mineralnej Perrier, biała podświetlana pałka
policyjna itp.), raptem uspokajał się na kilka chwil przed
osiągnięciem orgazmu. Niezależnie od tego, w jakiej pozycji się
znajdowałam, podsuwał mnie pod siebie, wciąż pieprzył, choć
teraz znacznie delikatniej, a słowa zastępował dyskretnymi
cichymi porykiwa-niami. Odnosiłam wrażenie, że ta końcowa
faza była następstwem decyzji podjętej z całą znajomością rzeczy
i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby kiedyś oświadczył:  No, dość
tej zabawy, przejdzmy teraz do poważnych spraw". Następnie,
gdy już się spuścił, leżał jeszcze na mnie, sącząc mi w ucho ciche
dzwięki:  hi, hi, hi", które przypominały wymuszony śmieszek,
choć pewnie w ten właśnie sposób mój przyjaciel łagodnie
powracał do rzeczywistości. Zapewne był to śmiech kogoś, kto
śmieje się pierwszy, by pozyskać naszą przychylność i
przeprosić, że wciągnął nas w nieprzewidywalną przygodę.
Pózniej - jak gdyby po to, by skuteczniej wyrwać mnie z
odrętwienia - nim jeszcze sam otworzył oczy, drapał mnie z
czułością po głowie.
Podobnie jak nigdy nie obawiałam się otrzeć o poniżenie,
upodlenie czy wzgardę, dostarczając w ten sposób pożywki dla
moich rojeń - nigdy nie odrzucał mnie rowek nad odbytem, który
należało pobudzać
językiem ( Hmmm! Zalatuje gównem, ale jakie dobre"), i
dobrowolnie podejmowałam się roli  napalonej suki" - tak też
jestem daleka od tego, by odczuwać obrzydzenie, gdy widzę ciało
nieco już zniszczone. Przyjemnie jest ściskać w ramionach ciało
twarde jak doskonale wypolerowany penis, ale równie
przyjemnie jest wsunąć się pod obwisły brzuch mężczyzny, który
czeka w pozycji samicy, bym mu wzięła w usta. Tak, doceniam
dobre maniery tego, który zadaje sobie trud rozsunięcia palcami,
niczym chirurg, warg sromu -aby przez jakiś czas podziwiać to,
co tam odkrywa -nim zacznie mnie brandzlować z niesłychaną
precyzją, niebawem nie do zniesienia. Jednak jest on równie mile
widziany jak ten, który łapie mnie za biodra bez specjalnych
ceregieli - tak jak gdyby chwycił się linki statku, którym kołysze -
pieprzy się ze mną, utkwiwszy w oddali zagubione spojrzenie
zwierzęcia pokrywającego samicę, albo na pół leży na moich
plecach -wpijając się w sadełko pośladków, gdzie odkryję naza-
jutrz siniaki - i gwiżdże sobie na to, że udaje mi się utrzymać
równowagę jedynie za cenę okropnego skurczu w udach, które
utrzymują ciężar dwóch ciał. Mogę się z nim osunąć i być jedynie
ugniataną masą, przyciśniętą do łóżka i obracaną, niczym kula
ciasta chlebowego. Mogę zapomnieć, że jego ruchliwe ciało ma
swój własny kształt, i mogę patrzeć, jak jego piersi się rozlewają,
mogę śledzić jego ruchy, kołysana jak woda na dnie barki, albo
czuć, jak sadło na jego pośladkach zbija się w grudy w moich
dłoniach. W takich chwilach muszę odnalezć wzrokiem głowę
robotnika, który zapomina się właśnie w swym mozolnym
trudzie urabia-
nia materii. Twarz o takim wyrazie nie zna błogiej ekstazy.
Przeraziłaby mnie, gdyby to wynaturzone ptaszę, którym jestem,
nie rozkochało się w strachu na wróble. Jedno oko jest na wpół
przymknięte z powodu skurczu, który dotyka pół twarzy -
widziałam już to u ludzi, którzy byli ofiarami napadu - a kącik ust
wykrzywia się i odsłania dziąsła. Jeśli nie boję się tego grymasu,
to tylko dlatego, że nie wyraża on bólu, lecz raczej straszliwy
wysiłek, cudowny upór, a ja jestem dumna, że znoszę tę siłę.
Cierpliwa
Przez większą część swego życia pieprzyłam się naiwnie. Chcę
przez to powiedzieć, że sypianie z mężczyznami stanowiło dla
mnie czynność naturalną, którą się zbytnio nie przejmowałam.
Od czasu do czasu napotykałam pewne związane z tym trudności
psychologiczne (kłamstwa, zraniona miłość własna, zazdrość),
które czym prędzej spisywałam na straty. Nie byłam nazbyt
sentymentalna. Potrzebowałam uczucia, znajdowałam je, nie
odczuwając wszakże potrzeby budowania - na bazie stosunków
seksualnych - miłosnych historii. Kiedy się w kimś
zakochiwałam, miałam chyba świadomość tego, że ulegam
pewnemu urokowi, fizycznemu powabowi czy nawet jakiemuś
malowniczemu układowi relacji (na przykład wówczas, kiedy
utrzymywałam stosunki równocześnie z o wiele starszym ode
mnie mężczyzną oraz młodszym chłopakiem i zabawiałam się
odgrywaniem roli dziewczęcia z jednej
strony i protektorki z drugiej), chociaż do niczego mnie to nigdy
nie zobowiązywało. Gdy uskarżałam się z powodu trudności
równoczesnego utrzymywania regularnych stosunków z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript