[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zawsze będzie nam to stało na drodze, Alex. Tego nie da się odsunąć na bok. To twoje dziedzictwo, twoja rodzina. Twoje przeznaczenie. - Ale ja tutaj nie dorastałem. Jak mogę teraz nagle zmienić moje życie? Chcę być normalnym, zwyczajnym człowiekiem. Jestem zwyczajnym człowiekiem. Sam sobie gotuję, sam prowadzę samochód i sam wypełniam formularze podatkowe. Trudno by mi było zaakceptować tytuł szlachecki, a co dopiero tron królewski. - Musisz go zaakceptować! Musisz. - Nie zaakceptuję niczego, dopóki nie dowiem się dokładnie, co się zdarzyło, kiedy miałem dwa lata. To może być pomyłka. Nie ma żadnej An43 us o l a d n a c s gwarancji, że jest w tym choćby cień prawdy. Odwiedzimy twojego ojca. I nie chcę słyszeć protestów. Sięgnął po kluczyki i otworzył drzwi. - Chodz, miejmy to z głowy. Alex milczał przez prawie całą drogę. Odezwał się dopiero, kiedy dotarli do pogórza. - Wiem, że twoim zdaniem powinienem od razu wszystko wyjawić, Amelio, ale nie zapominaj, że za kilka dni mam operować króla. Myślę, że lepiej by było, żebym w dalszym ciągu traktował go jak jednego z pacjentów, niezależnie od tego, że przypuszczalnie jest moim dziadkiem. Amelia rozumiała jego punkt widzenia. Zabieg będzie dla niego mniejszym stresem, jeśli Alex nie będzie emocjonalnie związany z pacjentem. Chirurgom zazwyczaj radzi się, by nie operowali swoich bliskich, na wypadek, gdyby miało to w jakiś sposób wpłynąć na ich ocenę sytuacji podczas zabiegu. - Poza tym - ciągnął Alex - chcę sam pogrzebać w przeszłości, zanim ktokolwiek inny wyciągnie pochopne wnioski, które mogą być mylne. Jeśli okaże się, że to wszystko prawda, będę musiał się z nią skonfrontować. - Więc co planujesz? - Po pierwsze porozmawiam z twoim ojcem i poznam jego wersję wydarzeń, a potem poproszę, żeby ktoś sprawdził moje świadectwo urodzenia i szczegóły dotyczące adopcji. To niewątpliwie zajmie tydzień lub dwa. - Powiesz swoim rodzicom i siostrze? - Nie w tej chwili - rzekł, zmieniając bieg. - Na razie to zostanie między nami i twoim ojcem. Amelia zapadła się na siedzeniu. - Mówię poważnie, Amelio - rzekł, zerkając na nią. - Przyjechałem tutaj na krótko. Chcę spędzić ten czas z tobą. Nie będę się teraz zastanawiał, że jestem dawno zaginionym księciem. - Przecież jesteś - powiedziała łagodnie. - Wiem to. An43 us o l a d n a c s - Niewykluczone, lecz książę też ma prawo zainteresować się piękną kobietą, prawda? Poczuła bolesny skurcz serca. - Owszem, ale znajomość ze mną jest raczej niemądra. Znasz moje pochodzenie. - I nic mi to nie przeszkadza - odparł. - Myślę nawet, że to jedna z najbardziej czarujących rzeczy, jeśli o ciebie chodzi. Amelia zmarszczyła czoło. - Przecież to przez mojego ojca spotkał cię taki los. Jak w ogóle możesz brać pod uwagę znajomość ze mną? Zdjął jedną rękę z kierownicy. Amelia wstrzymała oddech, kiedy uniósł jej dłoń do ust. - Właśnie dlatego - odrzekł, i wciąż trzymając ją za rękę, położył ją na swoim udzie. Kiedy Alex zaparkował samochód pod drzewami, Amelia odniosła wrażenie, że w zmierzchu dom ojca wygląda jeszcze żałośniej. Była jakaś niewątpliwa ironia w jaskrawym kontraście między tym domem a pałacem, który odwiedzili kilka godzin wcześniej. To jeszcze mocniej podkreślało różnice w ich pochodzeniu. Zresztą nawet bez królewskich przywilejów dzieciństwo Aleksa było o niebo lepsze od jej najmłodszych lat. Ona nie znała komfortu, jaki daje zadbany ciepły dom i dochody, które zapewniają normalny poziom życia. Była przekonana, że nigdy nie wracał ze szkoły czy uniwersytetu do domu, gdzie w kuchni widniał zlew pełny brudnych naczyń, a na podłodze widniała gruba jak dywan warstwa kurzu. Kiedy Alex stanął za nią w progu, zawstydziła się. Wyobraziła sobie, że i on porównuje jej dom ze swoim. Ojciec podniósł wzrok. Siedział zgarbiony przy stole. Otworzył szerzej zamglone oczy na widok wysokiego mężczyzny z torbą lekarską, który wszedł do środka za Amelią. An43 us o l a d n a c s - Papo, to jest doktor Alex Hunter - powiedziała przytłumionym głosem. Alex zobaczył, że stary mężczyzna próbuje wstać i delikatnie położył dłoń na jego ramieniu. - Nie, proszę siedzieć. - Podał mu rękę. - Jak się pan ma, panie Vialli? Na pobladłej twarzy ojca Amelia dostrzegła śmiertelny strach. Powstrzymał suchy kaszel i trzęsącą się ręką uścisnął słabo dłoń Aleksa, mrucząc coś niezrozumiale. - Pańska córka mówiła mi, że nie czuje się pan najlepiej - rzekł Alex, wyciągając krzesło i siadając. - Ja umieram - odparł Aldo Vialli. - Zasłużyłem sobie na to. - Nie ma potrzeby cierpieć, jeśli da się tego uniknąć - zauważył Alex. - Istnieją sposoby, żeby pomóc panu przetrwać ten trudny czas. - Papo, rozmawiałam z Aleksem o tym, co się wydarzyło - wyznała Amelia. Oczy jej ojca zaszkliły się z bólu, kiedy nadszedł kolejny atak kaszlu. Alex patrzył na niego ze współczuciem, które próbował ukryć. Amelia była tym głęboko poruszona. - Czujesz się na siłach odpowiedzieć na kilka pytań? - spytała. Ojciec podniósł na nią wzrok. - A znamię? - wychrypiał. Amelia z powagą skinęła głową. - Miał znamię, ale je usunął. Było takie, jak opisywałeś. W oczach ojca zalśniły łzy. - Miałem pana zabić... Nie byłem w stanie tego zrobić... - Dziękuję - rzekł Alex szczerze. Aldo Vialli przełknął łzy. - Nigdy nie zamierzałem angażować się w takim stopniu ani w taki sposób. Musiałem coś wymyślić... Nie chciałem sprawić tak wielkiego bólu pańskiej rodzinie ani panu. Ale co się stało, to się nie odstanie. - Rozumiem - odparł Alex z wahaniem. An43 us o l a d n a c s Był więcej niż zaszokowany, stając twarzą w twarz z człowiekiem, który przypuszczalnie ponosił winę za wszystkie okoliczności, które doprowadziły do jego adopcji. Wszystko wydawało mu się nierealne. Zupełnie jak w hollywoodzkich filmach grozy, a nie w normalnym życiu. Czy to może być prawda? Jasne, został adoptowany w wieku dwóch lat, ale to jeszcze nie znaczy, że jest wnukiem króla. Istnieją pewnie tysiące mężczyzn w jego wieku, którzy równie dobrze pasują do tej układanki. - Jest pan taki podobny do ojca - stwierdził Aldo. - To przeze mnie nie miał pan szansy poznać go, póki żył. - Jeszcze nic nie wiadomo - oświadczył Alex. - Najpierw trzeba zbadać dokumenty. Wiem, że na pozór wszystko tu pasuje, ale jeśli nie jestem tym, za kogo pan mnie bierze? - Nie mam żadnych wątpliwości - odparł Aldo. - Miał pan znamię, i to, poza wszystkim innym, świadczy o tym, że jest pan Alessandrem Fierezzą. - Chciałbym poznać trochę więcej szczegółów, jeśli można. Może coś mi to wyjaśni - poprosił Alex. - Oczywiście - wydusił Aldo w przerwie ataku kaszlu. - Powiem panu... Amelia siedziała w milczeniu, kiedy jej ojciec relacjonował wydarzenia sprzed trzydziestu czterech lat. Słuchała tego z bólem, z trudem panowała nad emocjami. Gdy ojciec skończył mówić, było dla niej jasne, że jest wykończony. Jego skóra lśniła od potu, w jego oczach widniało nieznośne cierpienie. Oddychał ciężko, a kiedy odwrócił się, by wypluć ślinę, poczuła ucisk w żołądku na widok jasnej krwi. - Papo, zgodziłbyś się, żeby Alex teraz cię zbadał? - spytała. - Może jakoś ulży ci w cierpieniu. Po kolejnym ataku suchego kaszlu Alex wymienił spojrzenie z Amelią, a potem pochylił się nad swoją torbą lekarską i wyjął stetoskop. An43 us o l a d n a c s - Amelio, pomóż ojcu zdjąć koszulę, posłucham płuc - poprosił. Gdy Aldo siedział już bez koszuli, Alex przyjrzał się, jak unosi się jego klatka piersiowa podczas wdechu, a następnie opukał pierś i zbadał ją stetoskopem. - Ma pan bardzo duży wysięk opłucno wy z prawej strony, signor Vialli.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|