Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciebie takie ważne, to powinnaś mnie uprzedzić.
Jeszcze trochę, a rozmowa zejdzie na bardzo poważne
tematy.
- Próbowałam... Tylko ty nigdy nie słuchałeś. Sposób, w
jaki wyciągnął z pojemnika serwetkę, nie pozostawiał
wątpliwości, że taka odpowiedź go zirytowała.
- Guzik prawda.
Spokojnie położyła ręce na stole i spojrzała na niego.
Postawa Dexa wprawiła ją w zakłopotanie. Nigdy jeszcze od
czasu tego bolesnego rozstania nie okazał aż takich emocji.
- Próbowałam ci to wyjaśnić, Dex.
- Nieprawda.
- Prawda... A ty myślisz, że dlaczego zerwałam z tobą?
Nigdy się nawet nie pofatygował, żeby o to zapytać.
- Powiedziałaś, że już nie chcesz mieć ze mną nic
wspólnego.
Ich spojrzenia się spotkały. W oczach obydwojga odbijało
się cierpienie. Ale była tam też i miłość.
- Ciebie to wcale nie zaskoczyło. Dlaczego?
- Chyba już to wyjaśniliśmy. Powiedziałaś, że nie jesteś
pewna, czy chcesz spędzić resztę życia z mężczyzną takim jak
ja... Cokolwiek to miało znaczyć. Stwierdziłaś, że zrywasz
zaręczyny. Wydawało mi się, że nic nie mogę na to poradzić.
- Nawet nie zapytałeś o powody takiej decyzji.
- Przecież nie powiedziałaś: Dex, przemyślałam to sobie.
Mam pewne wątpliwości, takie malutkie, rozumiesz... Nic, co
mogłoby wstrząsnąć ziemią, ale tak się zastanawiam, czy nie
powinniśmy dać sobie trochę czasu... Może nie powinniśmy
się tak często spotykać... przez kilka tygodni... Tylko tyle,
żebyśmy mogli od siebie odpocząć... - przerwał na chwilę. -
Nic takiego nie powiedziałaś, Carly. Stwierdziłaś tylko: Dex,
zrywam zaręczyny. Zostawmy to tak, jak jest i nie
komplikujmy sobie życia.
- No tak, wziąłeś to dosłownie.
- Bo chyba tak miałem wziąć?
Kelnerka wróciła z napojami. Gdy odeszła, Carly zapytała
miękkim głosem:
- Więc dlaczego nie... - chciała powiedzieć „kochałeś",
ale zrezygnowała - ...nie myślałeś o mnie wystarczająco
poważnie, żeby zażądać wyjaśnień?
To właśnie najbardziej ją zastanawiało. Przyjął jej decyzję
ze stoickim spokojem, nawet życzył powodzenia.
Powodzenia!
Dex wziął głęboki oddech, koszulka na jego piersiach
bardzo się naprężyła. Naprawdę, niewiele się zmienił. Tylko...
chyba trochę dojrzał. Nie był już ani tak apodyktyczny, ani tak
wymagający jak kiedyś. Stał się po prostu mężczyzną z
charakterem. I nadal jednym nikłym uśmiechem przyprawiał
ją o silniejsze bicie serca.
- Chciałaś wolności, Carly. Dałem ci ją. Uśmiechnął się,
choć ten jego uśmiech wydał jej się smutny.
- To by było wszystko.
Przyniesiono im kanapki, ale oboje zupełnie stracili
apetyt.
- Co sądzisz o pracy Davida? - Dex spróbował zmienić
temat.
Carly wzruszyła ramionami.
- Jest niezły.
Dex obserwował krople deszczu spływające po szybie.
- Zbliża się termin otwarcia mojego działu. Myślisz, że on
byłby dobry w marketingu?
- To zależy od tego, co miałby robić. Jest dobry, jeśli
chodzi o poważne zadania i kontakty międzyludzkie. - Bawiła
się szklanką z mlekiem. - Ale chyba nie zabawi u nas długo.
Dex się skrzywił. Rzuciła w niego serwetką.
- Ostrzegam cię, Dex. Zabierz mi go przed meczem, a już
jesteś martwy.
Ktoś wstał i wrzucił kolejną monetę do szafy grającej. Dex
zsunął się z siedzenia i wyciągnął do niej ręce. Carly
pozwoliła się objąć. Czuła się tak, jakby nigdy nie opuszczała
ramion Dexa. W końcu przecież nie robili nic złego. To tylko
taniec. Zwyczajny taniec pary przyjaciół.
Początkowo zachowywali pewien dystans. Parkiet mieli
niemal wyłącznie dla siebie. Ludzie przyglądali się ładnej
parze żywo tańczącej w rytm muzyki z automatu i zaczęli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript