Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dotrzymała słowa i następnego dnia twój ojciec przyszedł do mnie na rozmowę.
Powiedział, że Leeann wyznała mu wszystko. Wydawało mi się, że w głębi duszy jej nie
wierzył. Sądził zapewne, że coś jednak musi być na rzeczy, a ponieważ był jej mężem,
nie miał wyjścia, musiał zająć stanowisko. Kazał mi spakować swoje rzeczy i wyjechać
w ciągu godziny. Dał mi sporą ilość gotówki i zażądał, żebym nie wracał, póki nie udo-
wodnię, że jestem coś wart.
Gage nie wrócił... aż do wczoraj.
Ile musiała go kosztować dzisiejsza wizyta u Leeann!
- Twoja matka nigdy się o tym nie dowiedziała? - zapytała Jenna, a on potrząsnął
głową. - Umarła, gdy byłam na drugim roku college'u, prawda? Nie było mnie wtedy,
studiowałam w Canberze. - Zmieniała uniwersytety nie z powodu kierunku, lecz dlatego,
że chciała być jak najdalej od domu - nieszczęśliwego życia rodzinnego i wspomnień
związanych z Gage'em.
- Twój ojciec dał mi słowo, że będzie się nią opiekował - podjął Gage. - Co miesiąc
wysyłałem matce pieniądze i listy. Raphael dotrzymał obietnicy. Nie stanowiło tajemni-
cy, że była alkoholiczką. Nikt i nic nie było w stanie wyciągnąć jej z nałogu. Przyjecha-
łem jedynie na pogrzeb, a z Raphaelem Darleyem zaledwie skinęliśmy sobie głowami.
Ona również przyjechałaby na pogrzeb - pani Cameron była miłą kobietą, choć tak
bardzo smutną i złamaną. Ale ojciec powiedział jej o jej śmierci dopiero kilka tygodni po
R
L
T
fakcie. Bez wątpienia nie chciał, by jego córka ponownie spotkała się z mężczyzną, któ-
rego jego żona oskarżyła o próbę gwałtu.
Przełknęła głośno ślinę.
- Od kiedy rozmawiałeś z ojcem o możliwości przejęcia firmy?
- Rozmawialiśmy, zanim poleciałem do Dubaju. Raphael powiedział... - Gage za-
wahał się, po czym ciągnął dalej: - Powiedział, że chce przejść na emeryturę, że jest
zmęczony. Zaproponowałem, że mogę pomóc.
- A teraz?
Pochylił się do niej.
- Teraz mamy ważniejsze sprawy, na których powinniśmy się skupić. Co powiesz
na jeszcze jedną kawę i ciastko? Zastanówmy się, jak wszystko ma wyglądać.
Jenna miała chaos w głowie. Usiłowała się skoncentrować i odłożyć myśli o tym,
czego dowiedziała się po dwunastu latach, na pózniej. Teraz musi myśleć o białej su-
kience, Meg i odegraniu wiarygodnego przedstawienia - a nie o sprawach przeszłości,
których i tak nie da się już cofnąć.
Gage złożył zamówienie i spojrzał na nią wyczekująco.
- Sądzę, że najlepiej wziąć ślub w Australii, żeby nie dostarczać ludziom typu Le-
eann kolejnych powodów do podejrzeń... - zaczęła.
Jednak ponownie zadzwonił telefon.
- To mój prawnik, odbiorę - szepnął Gage przepraszająco.
W miarę, jak słuchał, co ma do powiedzenia prawnik, zmarszczył brwi, a jego
twarz zrobiła się bardzo ponura.
- Twoja macocha nie traci czasu - mruknął, gdy: rozmowa dobiegła końca. - Chce,
żebyś opuściła ten dom. Masz tydzień na znalezienie lokum, zanim Leeann wprowadzi
się z powrotem. To nie wszystko. Chce się ze mną spotkać za dwa tygodnie w budynku
Darley Realty. - Uśmiechnął się złowrogo. - Gra rozpoczęta.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
- Witaj w swoim nowym domu.
Gdy Gage otworzył przed nią drzwi do swojego trzypoziomowego apartamentu,
przez chwilę miał ogromną pokusę, by złapać Jennę, przenieść ją przez próg i zanieść
prosto do głównej sypialni. I choć potrafił powstrzymać ów impuls, pragnienie pozostało.
Jego ciało nigdy nie kłamało. Pragnął poczuć na skórze jej pocałunki, pragnął dotykać jej
ciała, zobaczyć ją nago. Chciał mieć ją w ramionach, tym razem naprawdę, i nie wypu-
ścić jej, póki nie zobaczy na jej twarzy rozkoszy.
Ostatni tydzień minął błyskawicznie, choć dla Gage'a stanowił słodką torturę.
Jenna weszła i rozejrzała się. Spojrzała na niebotycznie wysokie sufity, na ozdobne
ekskluzywne meble i wyjrzała na ogromny taras z wejściem od strony salonu. Z miesz-
kania znajdującego się na ostatnim piętrze czteropiętrowego apartamentowca rozpoście-
rał się widok na park, a taras tonął w zieleni.
- Naprawdę sama mogłam coś dla siebie znalezć. Coś odrobinę... niniejszego - wy-
bąkała, najwyrazniej trochę zaskoczona. - Jeśli tu masz taką norę, to wolę nie myśleć o
twoim domu w Melbourne.
Uśmiechnął się. Może pewnego dnia pokaże jej swoje posiadłości w Colorado,
choć nie wątpił, że podczas swych rozlicznych podróży widziała piękniejsze krajobrazy
niż te w Aspen.
- Oboje zgodziliśmy się z tym, że zamieszkanie razem to najlepsze wyjście. Nie
możemy dać prawnikom Leeann najmniejszego powodu do tego, by kwestionować
prawdziwość naszego małżeństwa. Sąd zawsze w takich sytuacjach zbiera dowody w
sprawie. Tymczasowe zameldowanie, rozmowa z sąsiadami - to wszystko argumenty
działające na naszą korzyść. Wszyscy muszą zrozumieć, że traktujemy ten ślub i nasz
związek poważnie.
Jej ogromne oczy pytały: jak poważnie. A jego odpowiadały, wystarczająco po-
ważnie.
R
L
T
Po dniu, w którym wspólnie złożyli wizytę Leeann, Jenna wyraznie zaczęła mu
ufać. W każdym razie bardziej niż przedtem. To ogromnie go cieszyło. Wrócił tu prze-
cież po to, by wynagrodzić jej to, co stało się w przeszłości.
Wiedział, że nigdy nie zdoła wymazać przeszłości z pamięci Jenny.
Odkąd pamiętał, zawsze chciał uciec - od swojego środowiska, braku perspektyw,
swojej trawionej chorobą alkoholową matki. Od wstydu, jaki czuli on i jego matka, i od
litości, jaką wzbudzali. Jedynie Jenna dała mu powód do tego, by zostać. Dała mu na-
dzieję. Sam nigdy nie podjąłby decyzji o zostawieniu jej. Nie potrafiłby. Lecz wtedy po-
jawiła się Leeann ze swoim oskarżeniem i Raphael Harley, który zmusił go do wyjazdu.
Przykra prawda była taka, że...
W wieku dwudziestu jeden lat z ulgą przyjął fakt, że musi opuścić swój  dom", i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript