Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prawie jest powiedziane wyrazniej niż inne zasady, a mianowicie, że nikt nie jest, ani nie
może być nazwany buntownikiem, jeśli poprzednio nie był poddanym. Chrześcijanie,
którzy mają przynajmniej jakie takie pojęcie o Bogu i o sprawiedliwości, a również o
prawach ludzkich, niech baczą, że takie postępowanie
51 Obecnie prowincja meksykańska nad Zatoką Meksykańską, ze stolica Tampico. 52
Prowincje w południowo-zachodnicj części Meksyku.
66
67
może zrazić serca ludzi żyjących bezpiecznie na swoich ziemiach i nie poczuwających
się do jakichkolwiek obowiązków względem kogokolwiek, mających swoich naturalnych
władców. Jak zrazić się muszą tacy ludzie, gdy nagle im mówią:  Zobowiążcie się do
posłuszeństwa obcemu królowi, którego nigdy nie widzieliście, ani o nim nie słyszeliście,
a jeśli tego nie zrobicie, wiedzcie, że was porąbiemy na sztuki", zwłaszcza, skoro wiedzą
z doświadczenia, że Hiszpanie tak pózniej postąpią.
Naj straszniejsze zaś Jest to, że i posłusznych wtrącają w najcięższą niewolę, zamęczają
ich niewiarygodnymi trudami i okrucieństwami,, trwającymi dłużej, niż zadawane przy
pomocy miecza, w rezultacie czego giną wszyscy Indianie, ich żony, dzieci i całe ich
potomstwo. A nawet jeśli pod wpływem postrachu i grózb te ludy, albo jakiekolwiek inne
na świecie, uznają panowanie obcego króla i zobowiążą się do posłuszeństwa, czyż ci
ślepi i otumanieni ambicją i diabelską chciwością nie widzą, że nie nabywają przez to ani
trochę praw do nich? A strach ten i obawa spadają na samych owych mężów wytrwałych
w podłości, gdyż według prawa naturalnego ludzkiego i boskiego wszystko, co się robi
dla nadania mocy prawnej tym aktom, nie jest nic warte, a domaga się od sprawców
pokuty i kar ognia piekielnego, które należą im się również za obrazę i szkody, jakie
wyrządzają królom Kastylii niszcząc ich królestwa i unicestwiając w całej rozciągłości
prawo, jakie mają tamci do ca-tych Indii. Takie, a nie inne^ą przysługi oddawane przez
Hiszpanów ich królom na owych ziemiach dawniej i dziś.
44
Wysuwając ów słuszny i uznawany powód, okrutny wódz wysłał dwóch innych tyrańskich
dowódców53, jeszcze bar-
53 Do Gwatemali wybrzeżem Oceanu Spokojnego udał się Pedro de Alva-rado, zwany
 słoneczkiem" z powodu swej uprzejmości wobec Hiszpanów, bezwzględny jednak w
stosunku do Indian. Nawet hiszpański kronikarz Diaz del Castillo pisał o nim, że dokonał
wielkiego spustoszenia, które było sprzeczne z zasadami sprawiedliwości i wbrew
wyraznym rozkazom królewskim. Do Hondurasu morzem udał się drugi ulubieniec
Corteza. Cristobald de Olid. Ten jednak po przybyciu do Hondurasu zrobił tak. jak ongi
Cortcz w stosunku do Verasqueza, tj. zbuntował się przeciwko swemu szefowi, woląc się
bogacić na własną rękę. Olid został jednak zamordowany przez spiskowców, którzy
sadzili, że łączność z Cortezcm daje większe korzyści.
68
dziej okrutnych, bezlitosnych i niemiłosiernych niż on sam, do wielkich, kwitnących,
szczęśliwych królestw, gęsto zaludnionych, a mianowicie do królestwa Gwatemala54,
położonego nad Morzem Południowym i królestwa Naco55 i Honduras czyli Guaymura,
położonego nad Morzem Północnym5^, sąsiadujących i graniczących ze sobą, położo-
nych o sześćset mil od Meksyku. Jeden z dowódców wyprawił się lądem, drugi morzem
na okrętach, a obaj zabrali ze sobą wielu konnych i pieszych. Prawdę mówię, że
opowieść o złu, które obaj popełnili, a zwłaszcza ten, który poszedł do Gwatemali  bo
drugi wkrótce zginął marnie  objęłaby tyle niegodziw^ości, tyle krzywd, tyle śmierci,
takie wyludnienie, tyle i tak srogich niesprawiedliwości, że przeraziłyby one wiek obecny i
przyszły i wypełniłaby się nimi gruba księga. Dowódca ten prześcignął wszystkich
poprzednich i obecnych zarówno co do liczby popełnionych niegodziwości, jak i ilości
ludzi zabitych i ziem spustoszonych, wszystkiego tego nie można zliczyć.
Ten, który okrętami przeprawił się przez morze, rabował, awanturował się i pustoszył
miejscowości przybrzeżne. W królestwie Jukatan57, położonym na drodze do Naco i
Guaymura, do którego szedł, niektóre ludy wychodziły naprzeciw niego z darami.
Przyszedłszy tam rozesłał po całej tej krainie dowódców na czele grup ludzi, którzy
rabowali, zabijali i niszczyli wszystkie miejscowości i ludność, która tam była. Jeden z
dowódców, który się zbuntował, zapuścił się z trzystu ludzmi w głąb Gwatemali niszcząc i
paląc napotykane osiedla, rabując i zabijając mieszkańców. Robił to umyślnie na
przestrzeni stu dwudziestu mil, ażeby wysłani w pogoń za nim znalezli ziemię wyludnioną
i wyniszczoną, i aby zostali zabici przez Indian, mszcząc się za wyrządzone im krzywdy i
szkody. Niedługo potem zabito wyższego dowódcę, który go wysłał i przeciw któremu on
się zbuntował. Pózniej było wielu okrutnych tyranów, którzy rzezią i potwornymi
okrucieństwami, bra-
^ W oryginale Guatimala (przyp. tłum.). ""5 Dziś północna Gwatemala i Belize. 5(1 Dziś
Morze Karaibskie. ?7 W oryginale Yucatan (przyp. tłum.).
69
niem niewolników i sprzedawaniem ich na okręty przywożące wino, stroje i inne towary
oraz zwykłą okrutną niewolą w czasie od roku tysiąc pięćset dwudziestego czwartego do
tysiąc pięćset trzydziestego piątego spustoszyli tamte krainy i królestwa: Naco i
45
Honduras, które poprzednio wydawały się być rozkosznym rajem i były ludniej-sze, niż
naj gęściej zaludnione ziemie w świecie. Teraz przejeżdżaliśmy przez nie i widzieliśmy Je
tak wyludnione i zniszczone, że każdemu  nawet najbardziej nieczułemu człowiekowi
 krajało się serce z bólu. W ciągu tych jedenastu lat wyginęło przeszło dwa miliony
dusz i na przeszło stu milach kwadratowych nie zostawiono ani dwóch tysięcy osób, a i
te zabijają co dzień w przedstawionej już niewoli.
Wracając do opowieści o niesłychanie tyrańskim dowódcy, który wyprawił się do
królestwa Gwatemali i  jak Już powiedziano  przewyższył wszystkich poprzednich a
dorównywał wszystkim obecnym, zaznaczyć trzeba, że szedł on z prowincji graniczących
z Meksykiem, oddalonych od Gwatemali o czterysta mil (tyle wynosiła droga, którą szedł,
jak sam donosił w liście do przełożonego, który go wysłał); na całej tej przestrzeni
urządzał on rzezie i grabieże paląc/rabując wszędzie, gdzie tylko przechodził, i niszczył
całą krainę pod wspomnianym pretekstem, to jest wzywał tubylców do poddania się
nieludzkim, niesprawiedliwym i okrutnym ludziom w imię króla hiszpańskiego, którego nie
znali i o którym nigdy nie słyszeli, a który, jak mniemali, jest dużo okrutniejszy od swych
przedstawicieli. Nie dając się namyślić Indianom, Hiszpanie przybywali prawie
równocześnie z przesłanym wezwaniem, zabijając ich i paląc.
O kraju i królestwie Gwatemala
Przybywszy do tego kraju, Hiszpanie urządzili wielką rzez; mimo tego najwyższy władca
z wielu panami z mia-
sta Ultatlan58, głowa całego królestwa, przybył w wielkiej okazałości na ich powitanie w
lektyce, z towarzyszeniem trąb i bębnów. W mieście tym ugościli Hiszpanów wszystkim ,
co mieli, świadczyli im co tylko mogli, ofiaruj ąc w szczególności wiele pożywienia. Nocy
tej Hiszpanie rozłożyli się poza miastem, gdyż wydawało im się ono obronne i wewnątrz
mogłoby być niebezpieczne. Następnego dnia wzywa dowódca władcę Indian i wielu
innych panów, a skoro przyszli jak łagodne owieczki, zatrzymuje wszystkich i każe
dostarczyć sobie tyle a tyle ładunków złota. Indianie odpowiadają, że nie mają, bo tamta
ziemia nie jest złotodajna. Dowódca Hiszpanów każe ich mimo braku winy, procesu i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript