Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życzliwość i ciepło. Nikt tak jak Heike nie umiał zapewnić poczucia bezpieczeństwa i dodać
otuchy tym, którym chciał pomóc. Poddała się i szepcząc słowa przeprosin, poszła za
innymi. Arv chciał ją objąć, ale usunęła się niemal niedostrzegalnie, a on już nie napierał.
- Nigdy nie usłyszymy prawdy z ust Ebby - orzekł Arv, kiedy weszli do zakrystii. - Gunilla jest
dla niej całym życiem. Za nic w świecie nie przyzna się, że dziewczynka nie jest jej córką.
- Tak sądzisz? - zapytał Heike. - Mogła po prostu uciec ze wstydu przed skandalem.
Na prośbę pastora towarzyszył im lensmann. Pastor uznał bowiem, że może to być sprawa
dla królewskiego urzędnika. I rzeczywiście, jego obecność bardzo się przydała, choć
zupełnie z innych powodów.
Arv, bardziej wzburzony niż zdradzał to jego spokojny głos, przedstawił Heikego
zdumionemu lensmannowi i rzekł:
- Heike, musisz nam wszystko wyjaśnić.
- Dobrze. Ale tylko ja i ty wiemy naprawdę, o co tu chodzi. Pastor też słyszał cokolwiek, lecz
najlepiej będzie, jeśli opowiem pokrótce wszystko od początku. Gunillo, usiądz, to, co
usłyszysz, może okazać się trudne do przyjęcia.
Pastor podsunął dziewczynie krzesło i nakazał kościelnemu odesłać ludzi do domów. Tego
dnia i tak żaden ślub się nie odbędzie.
- Nie, zaczekajcie! - wykrzyknął Heike. - Poproście młodych, silnych mężczyzn, by zostali!
Erland z Backa jest w niebezpieczeństwie, potrzebuje naszej pomocy!
- Erland? - jęknęła Gunilla, a Arv nareszcie zdał sobie sprawę, jak bardzo nieudane byłoby
od samego początku to małżeństwo.
- Tak, Erland, pogrążony w żalu, z rozpaczy, że Gunilla wybrała innego, wyruszył do
Diabelskiego Jaru, by rozprawić się z demonami.
Gunilla krzyknęła, ale Pastor i lensmann uśmiechnęli się z lekceważeniem.
- Erlandowi nic nie grozi - uspokajał ją lensmann. - Diabelski Jar istnieje tylko w chłopskiej
wyobrazni, w rzeczywistości go nie ma.
- Klnę się na mą duszę, że jest! - zawołał Heike. - Sam widziałem go tej nocy, kiedy po raz
pierwszy przybyłem do Bergqvara. Widziałem też... istoty, które tam mieszkają.
Zapanował nieopisany chaos, zaczęto się przekrzykiwać, a kościelnemu wydano nowe
polecenia.
138
- Mamy tu dzisiaj sporo wozów - stwierdził lensmann. - Wszyscy chętni mają jechać tak
szybko, jak koła wytrzymają. Ale niech zaczekają na nas. Heike, opowiedz teraz, o co tu
chodzi, tylko szybko, najogólniej!
Pastor zaczął szykować się do wyjścia, a w tym czasie Heike w błyskawicznym tempie
przedstawił swą wersję wydarzeń. Uznał, że szczegóły mogą poczekać, teraz nie było
czasu, by się w nie zagłębiać.
- W roku tysiąc siedemset siedemdziesiątym siódmym żona i dzieci Arva zostali napadnięci
w Skanii przez opryszków. Rozbójnicy zabili woznicę i odjechali powozem, skręcili w drogę
prowadzącą tutaj, Pewien starszy człowiek widział, jak zamordowano dwie kobiety: żonę
Arva i opiekunkę dzieci. Złoczyńcy oślepili starego i zagrozili, że zarżną go, jeśli doniesie o
tym, czego był świadkiem. Kiedy ocknął się z omdlenia, usłyszał, że rozbójnicy odjechali, a
troje innych ludzi, o zwykłych, dobrych, jak się wyraził, głosach, spiera się o to, kto
zaopiekuje się chłopcem, a kto dziewczynką. Obie strony, zarówno samotny, bogaty
mężczyzna, jak i małżeństwo podróżujące piechotą, wolały chłopca. Pociągnęli więc o niego
losy. Małżeństwo wygrało chłopca; mówili, że zdążają do Bergkvara. Samotny mężczyzna
mieszkał gdzieś na północy kraju. Szukałem chłopca, zarówno tutaj, jak i w Bergkvara na
wschodzie, ale nigdzie nie natrafiłem na jego ślad. Wiem jednak, że bogacz zaofiarował się,
iż przynajmniej kawałek podwiezie małżonków. A co zawsze powtarzał Karl z Knapahult? %7łe
mieli chłopczyka, którego udało im się zatrzymać zaledwie przez kilka godzin! I zamiast tego
dostali tylko dziewczynkę, Gunillę. Tego  oszustwa nigdy nie mógł przeboleć! Dalej, Ebba
powiedziała mi, że to nie tylko jej wina, że Karl nie ma syna, tyle samo w tym jego winy!
Może chodziło jej o to, że nie mają własnych dzieci? Ebba opowiedziała mi też, że ona i Karl
zjezdzili całą południową Szwecję. A teraz jeszcze Karl, po tym, jak nastawał na cześć
Gunilli, usprawiedliwiał się, twierdząc, że ma do tego pełne prawo...
- Co takiego? - wykrzyknął Arv.
- O tym pomówimy pózniej. Podejrzewam jednak, że wędrujące małżeństwo to Karl i Ebba,
którzy zmierzali do Bergqvara, by przejąć Knapahult. Może zasnęli w powozie? Czy dzieci
można było pomylić, Arvie?
- Tak - odparł zdumiony. - Różnica wieku wynosiła rok, a podobne były do siebie jak dwie
krople wody.
- Bogaty szlachcic mógł zamienić im ubrania i zabrać chłopca, bo ogromnie zależało mu na
synu, który odziedziczyłby po nim majątek. Karl i Ebba odkryli zamianę dzieci, kiedy zostali
już sami na drodze, uprzednio podziękowawszy temu człowiekowi za podwiezienie. Taka
jest moja teoria. Nie wiem, ile jest warta, ale uznałem, że nie mogę dopuścić do waszego
ślubu.
Zapadła cisza. Arv siedział z pochyloną głową, wreszcie zerknął na Gunillę.
139
Dziewczyna straszliwie pobladła. Nagle wybuchnęła histerycznym śmiechem, w którym
pobrzmiewał zduszony, rozpaczliwy płacz.
- Ilu właściwie mam ojców? Jeden zaczyna mnie napastować... ale nie jest wcale moim
ojcem. Za drugiego wychodzę za mąż...
Schyliła głowę i rozpłakała się. Heike musiał ją uspokajać. Arv bowiem nie śmiał jej dotknąć,
dopóki wszystko się nie wyjaśni i dziewczyna znów go zaakceptuje.
- Ale czy dzieci były tak małe, że same nie mogły niczego powiedzieć? - zapytał lensmann.
- Miały niewiele ponad dwa lata - rzekł Arv. - I z pewnością były w szoku.
- Tak, to jasne. No cóż, za rozwikłanie rodzinnej zagadki zabierzemy się pózniej. Teraz
musimy powstrzymać Erlanda.
Gunilla stanęła, chwiejąc się na nogach.
- Pójdę z wami - wykrztusiła ze szlochem, mnąc w dłoniach ślubną chusteczkę.
- Nie, zostaniesz w domu - sprzeciwił się Arv.
- Właśnie, że pójdę! - wykrzyknęła, a z oczu posypały się iskry.
- Zwietnie! - uśmiechnął się Heike. - Nareszcie pokazałaś, co potrafisz.
Arv był jednym rozedrganym kłębkiem nerwów. Gunilla miałaby być jego córką?
Gdyby wieść nadeszła w zwykły dzień, przyjąłby teorię Heikego z zachwytem, ba, oszalałby
z radości, bo zawsze przecież tak lubił Gunillę. Ale sama myśl, że o mały włos nie poślubiłby
własnej córki, dławiła go w gardle, nie był w stanie przełknąć jej do końca.
Dlatego w końcu odwrócił się do Gunilli:
- Ty i ja myślimy o tym samym, prawda? Albo raczej staramy się o tym nie myśleć.
Kąciki ust zadrżały jej w niewyraznym, wymuszonym uśmiechu, z podziękowaniem skinęła
głową.
To jak saga o Yrsie i Helgem, pomyślał z rozpaczą, Król Helge porwał Yrsę i poślubił ją, nie
wiedząc, że jest jego córką. Urodziła mu syna, Rolva Krake.
Westchnął głęboko.
- Wyjaśnimy to sobie pózniej - pocieszył dziewczynę. - Teraz najważniejszy jest Erland.
- Tak - odszepnęła niemal bezgłośnie. - Teraz najważniejszy jest Erland.
140
Ta sama myśl uderzyła ich oboje jednocześnie: po raz pierwszy odczuli swoistą
wdzięczność dla Karla za jego grzmiące kazania na temat moralności. Gdyby Gunilla nie
czuła tak silnego obrzydzenia do wszystkiego, co miało związek ze zmysłową miłością,
poprzednią noc spędziliby pewnie w jednym łóżku. Skończyło się jednak na tym, że
dziewczynę ogarnęła panika, zanim Arv zdążył pocałować ją naprawdę.
Teraz niezmiernie się tym radowali.
Największą jednak wdzięczność odczuwali wobec Heikego.
Z drugiej jednak strony nikt nie wiedział, czy przypuszczenia Heikego są prawdziwe. Tylko
Karl i Ebba mogli je potwierdzić.
Czy kiedykolwiek wyznają prawdę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript