Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ach, ta miłość... Emily zachichotała.
- Sam, czy teraz robisz to, czym groziłeś mamie? - spytała.
- Tak, Em - odparł, skończywszy całować Ginger. W jego oczach dojrzała
zdradzieckie ogniki. - Za każdym razem, gdy twoja mama mi się narazi, będę musiał
za karę ją całować.
Och! jęknęła w myśli Ginger.
- Idziecie wreszcie coś zjeść, czy zostajecie? - spytała zniecierpliwiona Enid.
- Idz, mamo, i wez z sobą Emily - poprosił Sam. - Spotkamy się pózniej. Ginger
i ja mamy jeszcze coś do załatwienia.
- Tylko bądzcie ostrożni z tym załatwianiem - ostrzegła ich starsza pani. - Nie
chciałabym być zmuszona wyciągać was z aresztu za kaucją. Za obrazę moralności -
dodała celem wyjaśnienia.
Ginger ogarnęła fala gorąca. Sam wziął ją za rękę i poprowadził na drugi koniec
sklepu.
- Dokąd idziemy? - spytała, nadal oszołomiona pocałunkiem.
- Do działu książek - wyjaśnił Sam.
- Nie powinnam nigdzie z tobą chodzić po tym, co przed chwilą zrobiłeś.
Spod oka przyglądała się Samowi. Wyczuł, że Ginger zastanawia się, na co
jeszcze go stać.
Nigdy nie był żartownisiem, lecz nagle spodobało mu się przekomarzanie z tą
jedną, jedyną kobietą.
Westchnął głęboko. Udawał, że zastanawia się nad jej słowami.
- Jeśli sądzisz, złotko, że nie powinnaś nigdzie chodzić, to nie pozostaje mi nic
innego, jak tylko...
Chciał wziąć Ginger w objęcia, lecz ona przewidziała ten ruch. Z cichym
okrzykiem rzuciła się do ucieczki. Wpadła w jedno z przejść między ażurowymi
półkami z książkami i szybko ruszyła przed siebie.
- 83 -
S
R
Sam z zadowoleniem zatarł ręce. Zaraz rozpocznie polowanie na słodką
kuchareczkę. Ta zabawa zaczynała mu się coraz bardziej podobać.
Wybrał równoległe przejście między półkami i podążył za Ginger. Trzymała się
z daleka, a on nie mógł za nią biec, żeby nie zwrócić na siebie uwagi sprzedawców.
Oczyma duszy ciągle widział jeden i ten sam obraz. Ginger leżącą obok niego
przed kominkiem. Trzymała głowę na jego ramieniu. Oboje byli zatopieni w lekturze.
Znalazł się w dziale książek o mistycyzmie i tajemnicach.
Z przeciwległej strony wąskiego przejścia wynurzyła się tuż przed nim
ładniutka, niewysoka rudowłosa dziewczyna.
- Uwielbiam tajemnice - oświadczyła Samowi, uśmiechając się zalotnie.
Zatrzymała się obok. Wzięła z półki jakąś książkę.
- Ja też je lubię - przyznał Sam.
Przez szparę nad książkami dostrzegł Ginger. Stała za półkami, przyglądając
mu się z uwagą.
- Najczęściej czytam książki Sue Grafton - oświadczyła rudowłosa dziewczyna,
jeszcze bliżej podchodząc do Sama.
- Dobry wybór - pochwalił.
Wymienił ostatnio wydany tytuł tej autorki. Dziewczyna uznała tę książkę za
świetną.
O mało nie parsknął śmiechem na widok miny Ginger. Udawała, że przerzuca
jakąś książkę, lecz ani na chwilę nie spuszczała go z oka.
Zastanawiał się, jak się zachowa.
Nie musiał długo czekać na jej reakcję.
Gdy rudowłosa jeszcze coś do niego powiedziała o ulubionej autorce, Ginger
uniosła głowę.
- Kochanie, popatrz, co znalazłam! - zawołała, wysuwając głowę ponad rzędem
książek. - Czy to tę pozycję twój lekarz polecił ci przeczytać przed wyjazdem w
podróż poślubną?
Z niewinną minką podniosła książkę do góry. Na jej widok rudowłosą
dziewczynę aż zatkało.
- 84 -
S
R
Sam dostrzegł tytuł:  Jak żyć z impotencją". O mały włos, a ryknąłby
śmiechem.
Wielbicielka Sue Grafton ulotniła się błyskawicznie. Po chwili nie było po niej
ani śladu.
Ginger z zadowoleniem zatarła ręce.
- Nie zadzieraj ze mną, kowboju - ostrzegła.
- Uważasz, że jesteś bardzo sprytna?
- Szczerze powiedziawszy, tak - odrzekła i znów zabrała się do przeglądania
półek.
Chwilę pózniej Sam wziął do ręki inną książkę z działu, przy którym nadal stał.
- Czytałaś ją? - zapytał.
Ginger zerknęła na tytuł przez szparę nad książkami.
- Tak. Bardzo mi się podobała.
Chwilę pózniej przeszła na drugą stronę półki. Zaczęli nawzajem polecać sobie
różne ciekawe pozycje. Ponownie Sam wyobraził sobie Ginger przed kominkiem, lecz
całą siłą woli szybko pozbył się sprzed oczu jej wizerunku. Przysiągł
sobie przecież, że nie nawiąże bliższych stosunków z żadną kobietą.
Na razie musiał uczciwie przyznać, że przekomarzanie się ze słodką
kuchareczką sprawia mu ogromną frajdę.
Potem Enid, która zdążyła wrócić z Emily, zaciągnęła ich do działu ze szkłem.
Dla przyszłych nowożeńców wybrała komplet kieliszków do wina. Ginger otworzyła
usta, aby zaprotestować, ale zobaczywszy minę Sama, szybko je zamknęła. Nie
zareagowała nawet wówczas, gdy jego matka uznała, że Emily powinna stać się
właścicielką skarbonki w postaci prześmiesznej szklanej świnki.
Ruszyli wreszcie w stronę wyjścia. Sam taszczył skrzyneczkę z serwisem.
Pochód zamykała Enid, dziarsko wymachując torebką, żeby utorować sobie drogę.
Nagle zatrzymała się przy dziale z bielizną, na wprost damskich, frywolnych
fatałaszków.
- Już sobie coś wybrałaś? - spytała przyszłą synową.
Speszona Ginger nie potrafiła zdobyć się na jeszcze jedno kłamstwo.
- Mam trochę takich rzeczy - wymamrotała. - Nie potrzebuję niczego nowego.
- 85 -
S
R
- Bzdura - niezbyt elegancko podsumowała jej deklarację Enid. - %7ładna kobieta
nie ma za wiele szykownej bielizny. A poza tym nawet mój syn, mimo że żyje w
dziczy, umie docenić piękne koronki i jedwabie. Kochany, mam rację?
- Jestem piekielnie łasy na każdą, nawet najmniejszą koronkową szmatkę mojej
kobiety - ze śmiertelną powagą zapewnił matkę Sam.
Ginger rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie. Zaróżowiły się jej policzki.
- Co powiesz na to? - Enid wzięła do ręki cienką jak mgiełka,
srebrzystoniebieską koszulkę w postaci skrawków koronki na wąziutkich ramiączkach,
przybraną kokardkami pod przezroczystymi miseczkami na piersi.
- Och, tylko nie coś takiego! - zaprotestowała Ginger. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript