[ Pobierz całość w formacie PDF ]
106 ode mnie chcieli, muszą mnie tam łapać... Ale na razie gdzieś przepadli. Katenkamp połoŜył klucz do pokoju na stoliku boya, który zajęty był czymś na drugim końcu korytarza. Trzeba było jednak zdeponować gdzieś przynajmniej prób- ki proszku z obu opakowań, myślał. Jako materiał dowodowy. Ale nie jestem na słuŜbie, a z faktu, iŜ mam heroinę, mogliby ukręcić mi tu sznur na szyję. Sprawa nie jest tego warta. W ogóle zdaje mi się, Ŝe znalazłem się na bocznej scenie. Klucz do całej afery leŜy gdzie indziej. MoŜe w Hamburgu? Tam przynajmniej będę znowu na słuŜbie... Poszedł do Eryki i zamówił jej śniadanie do pokoju. — Jakie plany masz na dziś? — Spacer taksówką. — Proszę, tylko odrobina masła. Muszę przecieŜ odzyskać siły. Jadłeś juŜ śniadanie? — Tak, na dole. Miałem coś do załatwienia. — Wychodziłeś? — Mały obchód po hotelu. — Jesteś niepoprawny. — Inni ludzie teŜ. — Nie zbywaj mnie takimi uwagami. Co odkryłeś? — Chyba lepiej, jeŜeli będziesz wiedziała jak najmniej. — Zdaje się, Ŝe prowadzisz bardzo niebezpieczny tryb Ŝy- cia — powiedziała Eryka. — A ja leŜę tutaj i muszę jeszcze bać się o ciebie. — Nie ma powodu do niepokoju. Mam wraŜenie, Ŝe jeszcze nigdy nie pracowało mi się tak wygodnie. Wygląda na to, Ŝe przypadł mi zaszczyt działania pod najwyŜszą ochroną. Mogę liczyć na pomoc w kaŜdej sytuacji. AŜ do pewnego punktu. — A ja powiedziałabym, Ŝe manipulują tobą. — Nie mogę wykluczyć i tego. Jestem nawet przekonany, Ŝe 107 przynajmniej stale mnie obserwują. Na szczęście. — Trochę mnie to uspokaja — powiedziała Eryka. — Są wobec tego pewne szanse, Ŝe cię od razu nie zamordują. — Dopóki nie przekraczam pewnych granic, czuję się cał- kiem bezpieczny. — A więc jednak nie całkiem bezpieczny — stwierdziła. — Respektowanie granic nie naleŜy do twoich mocnych stron. — W tej sprawie jednak tak. Patrząc na rzecz globalnie, chodzi tu o milionowe sumy. śycie ludzkie niemal się w takich przypadkach nie liczy. Z drugiej strony zdaje mi się, Ŝe grają ze mną czysto. Ostrzegają, gdy posuniesz się za daleko. Zaczy- nają od przecinania opon. Nie znam jeszcze dalszych form ostrzegania. — Ostatnią formą jest pewnie podcięte gardło. Znając cię... Mam więc widoki na powrót w charakterze wdowy — powie- działa ironicznie. — Mógłbyś sprawdzić, ile kosztuje czarny jedwab. Jak juŜ, to wolałabym być piękną wdową. — Zdaje się, Ŝe kolorem Ŝałoby jest tutaj biel. Ale mogę się mylić. — Bylebyś tylko nie mylił się w innych sprawach. — Sięgnęła po jego dłoń. — Czy wyświadczenie przysługi sędziemu jest naprawdę aŜ tak waŜne? Od kiedy to przejmujesz się swoją karierą? — Sędziowie nie mają na szczęście Ŝadnego wpływu na nasze kariery, inaczej rzeczywiście lepiej byłoby trzymać się z dala od tej sprawy i iść do najbliŜszego salonu masaŜu. — Nie pozwalaj sobie! — No to muszę chyba ciągnąć to dalej. Nie chodzi o to, Ŝe- bym się bez tego nudził. Teraz juŜ nie. Miasto oferuje to i owo. Ale rozbudzono moją ciekawość. Eryka sięgnęła pod poduszkę. 108 — Chcesz wziąć z sobą tego małego Buddę? MoŜe ochroni cię przed następstwami ciekawości. — Na razie go zatrzymaj. Znam kogoś, komu bardziej by się przydał. A więc pilnuj go. 9 To było straszne! W ogóle nie wiem, jak przeŜyłem. Głód to piekło! Zdaje ci się, Ŝe nie masz juŜ głowy. W jej miejscu jest tylko głęboka dziura. Nie wiesz teŜ, czy masz ręce i nogi. Ale poniewaŜ czujesz bóle, musisz jeszcze Ŝyć. AŜ przestanie docierać do ciebie nawet ból. Wtedy łamiesz się wewnętrznie. Nie masz juŜ związku ze sobą. MoŜe nawet zdajesz sobie jeszcze sprawę z tego, Ŝe jęczysz i krzyczysz, ale masz teŜ uczucie, Ŝe to wcale nie jesteś ty. Dlatego teŜ nie czujesz, Ŝe umierasz. To przecieŜ nie ty. Ty sam stoisz obok siebie, a bóle stały się tobą. Czysty obłęd. Chcesz się ruszyć, pójść .w miasto, postarać się zdobyć działkę — ale nie moŜesz się juŜ ruszyć. Czekasz, aŜ to wszystko się skończy, a jednocześnie wiesz jeszcze, Ŝe nic nie moŜe się skończyć bez towaru. Ale... Błędne koło. W którymś momencie musieli mi pomóc. Nie dotarło do mnie nawet, kto to był. Ktoś załoŜył mi opaskę na ramię... JeŜeli juŜ raz byłeś high, nigdy nie pozbędziesz się tego uczucia. To prawie pół efektu. Wiesz, Ŝe zaraz przyjdzie wy- zwolenie. Bóle znikną lada chwila. Znowu znajdziesz się na górze; będziesz jednością. Nie wiem, co mi wstrzyknęli. Ale musiał to być nie- samowicie dobry towar. Znowu jestem high. Tak naprawdę high, po raz pierwszy od dawna. Nawet postawili koło mnie jedzenie. Muszę spróbować wmusić 109 w siebie chociaŜ trochę tych śliskich klusek i sosu. Pewnie od razu wszystko zwymiotuję. Normalna rzecz. Masz to, czego naprawdę potrzebujesz, i twój organizm nie chce juŜ nic wię- cej. Trzeba to jednak jakoś przezwycięŜyć. Muszę odzyskać energię. Kluski wyglądają jak długie, białe robaki. Obrzydliwe. A czerwony sos jest jak krew... MoŜe pójdzie, jak zamknę oczy. śeby zjeść chociaŜ połowę. ChociaŜ garść. Gdyby hera nie działała tak na Ŝołądek. Kluski prześlizgują mi się między pal- cami. śołądek ich nie chce. Ale musi, bo ja chcę stąd wyjść! Po mieście łazi mój stary. Muszę go dostać. Zabiję go. Tu nie jest nietykalny. Tutaj... Zacisnąć zęby. Utrzymać jedzenie w
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|