[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i rdzewiejące tory prowadzące daleko, tam, gdzie leżą farmy, gdzie stoją stodoły pełne siana, gdzie mnóstwo ludzi szło nocą wracając z miasta. Pózniej, po miesiącu czy sze- ściu miesiącach, ale z pewnością nie dalej niż po roku, będzie znów szedł tędy samot- nie, będzie szedł bez przerwy, póki nie zrówna się z ludzmi. Ale teraz był przed nim długi poranny spacer aż do południa, a mężczyzni jeśli mil- czeli, to tylko dlatego, że było mnóstwo do myślenia i dużo do zapamiętania. Może póz- niej, kiedy słońce wzejdzie wyżej i ogrzeje ich, zaczną rozmowę albo po prostu będą mówić te rzeczy, które pamiętali, by się upewnić, że jeszcze są, by mieć absolutną pew- ność, że tkwią w nich bezpieczne. Montag czuł powolny ruch słów, powolne brzęcze- nie. A kiedy nastąpi jego kolejka, co może powiedzieć, co może ofiarować podczas po- dobnego dnia, by nieco ułatwić drogę? Wszystkie rzeczy mają swój czas. Tak. Jest czas rozwalania i czas budowania. Tak. Czas milczenia i czas mówienia. Tak, wszystko to. Ale co jeszcze. Co jeszcze? Coś, coś... i z obu stron rzeki drzewo żywota, rodzące owoców dwanaście, na każdy miesiąc podając owoc swój, a liście drzewa ku zdrowiu narodów . Tak, myślał Montag, to zostawię na południe. Na południe... Kiedy dojdziemy do miasta. SPIS TREZCI Część pierwsza 3 Ognisko i salamandra Część druga 47 Sito i piasek Część trzecia 76 Jasny płomień
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|