Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podobać.
- NaprawdÄ™?
- Naprawdę. I powiem więcej: nie chciałbym dołączać do
was z pustymi rękami.
Uniosła brwi.
- Jak to?
- A tak to, \e mam pewien kapitał, który chętnie bym tu
zainwestował.
- Przyjemnie byłoby widzieć tę farmę znów postawioną
na nogi - odezwał się Jimmy, a Will mu przytaknął.
- A co będzie, kiedy cię ranczo znudzi? - spytała Nita. -
Co wtedy?
- Nie ma zakazu szukania w \yciu czegoÅ› nowego. Ale
nie przewidujÄ™ zabierania stÄ…d zabawek i wynoszenia siÄ™ na
inne podwórko... Zresztą, w razie czego zawsze pozostanę
cichym wspólnikiem.
Nita zamyśliła się.
- Faktycznie, sporo rzeczy wymagałoby w tym
gospodarstwie naprawy, a dotąd nie mieliśmy pieniędzy...
- To teraz będziesz je miała. I urządzimy sobie najlepszą
stadninę w całym Zachodnim Teksasie.
Przymru\yła oczy.
- A co z dziećmi?
- Jak to, co? Ósemka albo dziewiÄ…tka wystarczy -
postanowił się z nią podra\nić.
- To wcale nie jest śmieszne.
- Dlaczego nie? No dobra, będziemy mieli dwójkę. Góra
trójkę.
- Aha. Ale jest jeszcze coÅ›: jak wyjdÄ™ za ciebie, ludzie
będą gadali, \e się sprzedałam.
- Te\ masz zmartwienie! - prychnÄ…Å‚ Connor. - To sÄ… jakieÅ›
bzdury, nie ma o czym mówić.
Wzruszyła ramionami.
- Racja, to siÄ™ nie liczy.
- No widzisz. Natomiast ja - uśmiechnął się - znam
pewien realny powód, \eby się nie \enić...
- Co, chodzi o kuchniÄ™? Connor, przyrzeknij, \e nie
będziesz mnie zmuszał do nauki gotowania.
- Masz to u mnie jak w banku. Za bardzo ceniÄ™ swoje
\ycie.
Dała mu \artobliwego kuksańca.
- I nie będziesz mnie zmuszał do urządzenia wielkiego
wesela?
- Nic wbrew twojej woli. Mo\emy zrobić to, co twój
ojciec i Jane, polecieć do Vegas albo tutaj zamówić cichy ślub
cywilny. Co tylko zechcesz.
Skinęła głową.
- Uhm. A więc to wszystko jak najbardziej serio?
Naprawdę chcesz tego mał\eństwa?
Connor zaśmiał się.
- Jak najbardziej serio. Chcę tego mał\eństwa. Mogę to
powtórzyć tysiąc razy, jeśli to cię ma przekonać.
- Ja ju\ jestem przekonany - odezwał się Will, lecz Nita
jakby go nie usłyszała.
Z oczami utkwionymi w twarzy Connora, wcią\ wydawała
siÄ™ sceptyczna.
- Czyli bierzesz całość, mnie, udział w ranczu - po prostu
wszystko?
- Absolutnie. Pierwszy raz w \yciu jestem pewien, \e
chcę wszystkiego. A zwłaszcza ciebie. W stu procentach. W
dwustu.
Objęła go za szyję, a na jej ustach pojawił się uśmiech
rozmarzenia.
- W takim razie, kowboju, bierz mnie. Jestem twoja. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript