Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

napełniły się łzami i musiała ukryć twarz na jego ramieniu. Jednak nie na długo
straciła nad sobą kontrolę. Zebrała się jakoś, poszukała w kieszeni chusteczki.
- Przepraszam. Już nie będę płakać - powiedziała niepewnym głosem.
- Nie wziąłbym ci tego za złe, złotko. - Ujął jej twarz w dłonie i pocałował w czoło. -
Zabiorę cię stąd.
W samochodzie Raul opowiadał, jak dwudziestokilometrowy cypel, przed laty
królestwo jaszczurek, został zabudowany długim łańcuchem hoteli. Maria słuchała i
patrzyła z roztargnieniem. Myślała wciąż o jego uścisku i pocałunku, przekonana, że
w ten sposób mógłby pocieszać każdą zrozpaczoną dziewczynę. Ale choć była głęboko
przejęta stanem ojca i nie mogła znieść myśli o tym, co przecierpiał, ukrywając
swoją chorobę, wiedziała, że obecność Raula łagodziła jej ból i że gdyby tego chciał,
mogłaby go kochać bardziej niż ojca. Ale on nigdy tego oczywiście nie zapragnie.
Była dla niego tylko bezradnym stworzeniem, które los rzucił na jego drogę, ale
które nie może na długo zająć miejsca w dynamicznym życiu, jakie prowadził.
Zostawił samochód na terenie hotelu, który należał do jego holdingu. Plaża była
zarezerwowana dla gości, ale tylko niewielu z nich rozłożyło się na luksusowych le-
żankach. Popływali więc, wysuszyli się na słońcu, zjedli na lunch lekką sałatkę i
wrócili do kliniki.
George Rawlings wciąż spał. Obudził się po południu i widać było, że obecność córki
sprawiła mu wyrazną przyjemność. Zaczął opowiadać o żonie. Maria wahała się, czy
przyznać się, że oglądała jej dom w Meridzie, ale zrezygnowała, nie chcąc go
denerwować. Nie wiedziała, czy jego spokój jest rezultatem narkotyków, czy też
świadczy o pogodzeniu się z tym, co nieuniknione.
Pózniej przyszła pielęgniarka i oświadczyła, że jeśli seńor Rawlings czuje się na
siłach, seńor Dysart pragnie z nim pomówić sam na sam. Potem zaprowadziła Marię
do świetlicy. Leżały tam kolorowe czasopisma, ale dziewczyna nie miała ochoty
czytać porad kosmetycznych i studiować mody. Stanęła przy oknie, próbując
odgadnąć, o czym Raul rozmawia z jej ojcem.
Po kilku minutach przyszedł zawiadomić ją, że rozmowa już się skończyła, ale nie
wspomniał, o czym mówili, a ona nie odważyła się go pytać. Zpieszył się na jakieś
umówione spotkanie, powiedział jednak, że zobaczy się z nią pózniej. Wróciła do
ojca, ale właśnie dostał zastrzyk i już zasypiał. Sama zresztą też musiała się trochę
przespać.
Obudziła ją pielęgniarka. Chory już nie spał i chciał z nią porozmawiać.
- Ten Dysart był tu niedawno. Chyba tego ranka? Nafaszerowali mnie narkotykami
i jestem trochę otępiały... Powiedział mi, że chce ci pomóc... wysłać do Anglii ze
swoją starą ciotką. Tłumaczyłem mu, że życie w Anglii nie będzie ci odpowiadać, bo
przyzwyczajona jesteś do słońca, nie spodoba ci się szare niebo i wieczny chłód.
Niestety, ja mu nie ufam. Nie twierdzę, że zamierza cię skrzywdzić, że chce cię
uwieść. Jest jednak coś... co kryje się za jego propozycjami.
- Więc co mu powiedziałeś, ojcze?
- %7łe tutaj będzie ci lepiej. Kiedy umrę, musisz napisać do moich adwokatów. Adres
znajdziesz wśród papierów, w kopercie zawierającej paszport, metrykę urodzenia i
świadectwo ślubu. Mam nadzieję, że masz je przy sobie?
- Tak, są w moim pokoju.
- Tam jest wszystko, czego będziesz potrzebowała. Ale teraz nie dostaniesz
pieniędzy. Zastrzegłem, byś otrzymała je dopiero, jak skończysz dwadzieścia jeden
lat. Mając pieniądze już teraz, mogłabyś stać się tak rozrzutna jak twoja matka,
która od dziecka uważała, że pieniądze rosną na drzewach. Nie będziesz chyba
miała kłopotu ze znalezieniem pracy?
- Z pewnością nie, ojcze. Nie martw się o mnie. Wszystko będzie w porządku.
- Mam nadzieję, Mario. Może nie miałem racji, trzymając cię przy sobie. Może... -
Głos jego przycichł, znowu zapadł w półsen.
Trzy dni pózniej umarł we śnie. Na pogrzebie poza nią był tylko Raul, który zabrał
ją z powrotem do hotelu, będącego jego stalą bazą w Meksyku. Miała zamieszkać
w pawilonie, mieszczącym podwójną sypialnię, salon i obszerną werandę. Odpoczęła,
a o ósmej miała zjeść z Raulem obiad.
Zaprowadził ją do niego młody Meksykanin z personelu hotelowego. Raul czytał na
werandzie swojego pawilonu. Na stole spostrzegła butelkę wina, zanurzoną w
wiaderku z lodem.
- Obiad podadzą dopiero za pół godziny - powiedział. - Czego się napijesz, Mario?
- Czy mogę prosić o trochę wina?
- Oczywiście.
Przygotował jej drinka rozcieńczonego wodą sodową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript