Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trójkę swoich dzieci, po czym odesłała je do Ane, która przygotowywała świąteczną kolację.
- A nie zjadajcie ciastek z choinki - upominała, wyprowadzając dzieci ze swojej sypialni. -
Jesteś już duży, Sivercie. Musisz pomóc Ane w opiece nad malcami.
- A czy szybko zaczniemy jeść? - pytał chłopiec niecierpliwie. - Kiedy będziemy tańczyć
wokół choinki, kiedy dostaniemy prezenty, będziemy jeść pomarańcze i...
- Ingeborg i O1av muszą najpierw przyjść z obory, umyć się i przebrać - powiedziała
Mali. - I Havard też jeszcze nie skończył pracy w stajni. Ale to już niedługo, Sivert. Zejdz na
dół, a ja się umyję i przebiorę - dodała, popychając go ku drzwiom.
Wyjęła z szafy swoją piękną suknię, którą kupiła w sierpniu, kiedy razem z Havardem
pojechali do Kristiansund. To była pierwsza gotowa suknia, jaką kiedykolwiek kupiła, i nie
miała jej jeszcze na sobie poza przymiarką w sklepie. Teraz z uśmiechem próbowała
wciągnąć ją przez głowę. Cieszyła się, że tego wieczora będzie wyjątkowo elegancka.
Pierwsze, na co zwróciła uwagę, to to, że suknia jest za ciasna w biuście. A przecież tak
nie było, kiedy ją kupowała. Kiedy nareszcie ściągnęła ją nieco w dół, okazało się, że ciasna
jest też w pasie, chociaż Mali cały dzień prawie nic nie jadła. Próbowała jakoś ułożyć suknię
na figurze, obciągała ją coraz mocniej, ale ubranie było takie ciasne, że jeden guzik na
piersiach oderwał się z trzaskiem i potoczył pod łóżko.
Mali stała, patrząc w ślad za guzikiem. Ogarnął ją głęboki niepokój. Jeszcze raz próbowała
zapiąć sukienkę. Udało jej się, ale nie było wątpliwości, że jest za ciasna. A przecież kiedy ją
kupowałam cztery miesiące temu, to suknia leżała na mnie jak ulał, myślała zdezorientowana.
Nagle zrobiło jej się gorąco. Nie zauważyła niczego, kiedy nosiła swoje codzienne ubrania,
teraz jednak nie da się ukryć, że w ostatnim czasie bardzo przytyła, zarówno w piersiach, jak i
w biodrach! Przez dłuższą chwilę stała niespokojna. Potem uniosła wysoko w górę bieliznę i
przyglądała się swojemu ciału.
Na razie nic jeszcze nic było widać, ale trudno mieć wątpliwości: piersi zrobiły się większe
niż zwykle. Były też bardziej wrażliwe, zauważyła to, kiedy położyła na nich dłonie. I miała
wyraznie zaokrąglony brzuch! Przesuwała rozdygotane dłonie z piersi w dół po swoim nagim
ciele. Po chwili wzięła w dłonie ciężkie piersi. Z jękiem skuliła się na łóżku. Szok był tak
wielki, że o mało nie zemdlała. Nie mogła mieć wątpliwości: w dalszym ciągu jest w ciąży!
ROZDZIAA 5.
Mali siedziała na łóżku, oniemiała ze strachu. %7łe też wcześniej niczego nie zauważyła! Ale
taka była pewna, że wszystko ma za sobą! No i ten krwotok, który przeżyła... Potem starała
się nie dopuszczać do siebie myśli na temat ciąży. Ale teraz wszystko spadło na nią znowu z
taką siłą, że z trudem chwytała powietrze. Ten jej ziołowy wywar zadziałał, widocznie jednak
nie dość skutecznie.
Zrobiło jej się gorąco z przerażenia. Jak to się mogło stać? Przecież krwawienie było takie
obfite, z wielkimi ciemnymi skrzepami. Co to znaczy? Czyżby ten jej wywar uszkodził
dziecko, ale nie był dość silny, by usunąć płód, a tylko jego część? Rany boskie, czy ona teraz
urodzi kalekie dziecko? Czy tym razem taka miałaby być kara za jej grzech? Czy urodzi
niesprawne dziecko o czarnych włosach i szarozielonych oczach?
Powoli wstała i raz jeszcze przyjrzała się swojemu ciału. Nie mogła mieć wątpliwości.
Wyraznie przytyła. Havard widocznie też niczego nie zauważył. Pewnie z nim jest tak samo
jak z nią, coś podobnego po prostu nawet nie przeszło mu przez myśl. A jednak to, niestety,
prawda.
Mali jest w ciąży! I jest za pózno, by ją teraz usunąć. Na wszystko jest już za pózno,
pomyślała i skuliła się. Teraz trzeba po prostu czekać.
Odwróciła się gwałtownie na dzwięk otwieranych drzwi.
- Rany boskie, czy dzisiaj deser ma być przed obiadem? - zawołał Havard, kiedy zobaczył,
że Mali stoi naga pośrodku pokoju.
Gwałtownie przyciągnęła do siebie koszulę i oblała się rumieńcem. Co ma mu
powiedzieć? Najlepiej pewnie będzie powiedzieć prawdę, pomyślała, w każdym razie jakąś
część prawdy, wkrótce bowiem już wszyscy zauważą, że jest w ciąży.
- Havard, jest coś... chodzi mi o to, że...
Głos zamarł Mali w gardle, nadal stała z koszulą niby tarczą przyciśniętą do ciała i ze
spuszczonym wzrokiem.
- Czy ty znowu nie jesteś chora? - spytał Havard niespokojnie, podszedł bliżej i objął ją. -
Stało się coś złego, jak widzę?
- Nie, nie o to chodzi - rzekła Mali półgłosem. Wzięła jego dłoń i położyła sobie na
brzuchu. - Tamten krwotok, który miałam, nie był taki poważny - mówiła, nie patrząc na
niego. - Ja nadal jestem w ciąży.
- Jesteś w ciąży?
Havard patrzył na nią zdumiony. Jego duża, ciepła dłoń głaskała czule jej brzuch,
przesuwała się w górę do pełnych piersi, a potem znowu w dół.
- Ale jak to się mogło stać, że...
- To się czasem zdarza, mimo że kobieta miała krwotok - odparła Mali. - Słyszałam o
takich przypadkach, że krwotok nie zawsze oznacza... Byłam jednak pewna, że tamtego dnia
straciłam dziecko, pózniej już o tym nie myślałam.
- A jak teraz na to wpadłaś?
- Po prostu nie mogłam włożyć na siebie tej pięknej sukni z Kristiansund - odparła
szeptem, zaczerwieniona. - Bardzo przytyłam, i w biuście, i w biodrach.
Przez chwilę Havard stał spokojnie, potem uniósł ją wysoko i zakręcił się z nią po pokoju,
wykrzykując z radości.
- To jest najlepszy prezent gwiazdkowy, jaki kiedykolwiek dostałem! - zawołał z
błyszczącymi oczyma. - Pomyśleć, że mimo wszystko jesteś w ciąży. To prawie cud, Mali,
nie cieszysz się?
- Tak, tak, oczywiście, że się cieszę - odparła Mali pospiesznie i ukryła twarz w jego
koszuli, która mocno pachniała stajnią i końmi. - %7łebyś ty wiedział, jak ja się cieszę. Ale też
bardzo się boję - dodała cicho. - Boję się, że dziecku mogło się stać coś złego przez ten
krwotok.
- Nie powinnaś tak myśleć - powiedział Havard i uniósł jej twarz ku sobie, spojrzał jej
prosto w oczy. - Jeśli udało ci się mimo wszystko zachować dziecko, to to musi oznaczać, że
tak powinno być. Teraz znowu wiemy, że rozwija się w tobie maleńkie życie - roześmiał się
przejęty i pogłaskał ją delikatnie po brzuchu. - Ktoś, kto będzie podobny do swojego taty -
dodał, całując ją w czubek nosa.
Co do tego akurat Mali wątpliwości nie miała, że maleństwo będzie takie jak jego ojciec.
Tylko kto jest tym ojcem?
Radosna nowina rozniosła się wśród mieszkańców dworu jeszcze przed kolacją. Mali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript