[ Pobierz całość w formacie PDF ]
już nie będę miała okazji, żeby jej powiedzieć, jak bardzo ją kocham? Zaszlochała głośno, a Shelly ob- jęła ją ramieniem i posadziła na najbliższym krześle. Jared patrzył, jak przekonuje kobietę, że na pewno porozmawia jeszcze z córką i wszystko jej wyjaśni. Sam miał wątpliwości, czy to prawda. Znakomicie wiedział, że los nie zawsze daje człowiekowi drugą szansę. Gdy Shelly pocieszała matkę Brittany, zadzwonił do bazy, by zameldować, że odtransportowali ranną na miejsce i muszą tu jeszcze kilka minut zaczekać. Zbli- żała się trzecia rano, do końca dyżuru zostały jeszcze 148 LAURA IDING cztery godziny. Reese postanowił uzupełnić zapas pali- wa, więc umówił się z Jaredem, że przyleci po nich za pół godziny. Na szczęście Jared znalazł w pokoju pielęgniarek świeżą kawę i natychmiast nalał sobie pełny kubek. Shelly dołączyła do niego kilka minut pózniej. Jak pięknie pachnie zachwyciła się. I niezle stawia na nogi. Spojrzał na nią znad brzegu kubka. Jak tam matka Brittany? Dojdzie do siebie? Uśmiech Shelly zniknął. Jeśli dziewczyna przeżyje operację, to tak. Ale jeżeli stanie się inaczej, to nie jestem pewna. No tak. Wydaje mi się, że niepotrzebnie rozbudzi- łaś w niej fałszywą nadzieję. Co masz na myśli? %7łycie nie daje nam drugiej szansy. Pokłóciłem się z bratem, a potem on zginął. I nic tego nie zmieni. A jeśli bym ci powiedziała, że to była moja wina? Wybaczyłbyś mi? Oczywiście, że by jej wybaczył, ale przecież nie o tym rozmawiają. Shelly, zapewniam cię, że nie ty zawiniłaś. Nie kochałam go wyrzuciła z siebie. Poprosił mnie o rękę, a ja nie odpowiedziałam, bo nie chciałam wychodzić za niego za mąż. I chyba zobaczył tę prawdę w moich oczach. Zmarszczył brwi. Inaczej zapamiętał tamte wyda- rzenia. Mark był pewien, że się pobierzecie. Zapytałem go wprost, czy cię kocha, a on potwierdził. Skrzywiła się lekko i odwróciła wzrok. MIKKIE LDOWANIE 149 Tak mu się wydawało, bo to był dobry człowiek. Dziecko stało się świetnym pretekstem, żeby rzucić studia. Nie pobralibyśmy się, tak więc widzisz, że ja ponoszę winę za jego śmierć w takim samym stopniu, jak i ty. Podeszła do niego, odebrała mu kubek i od- stawiła na stół, a potem ujęła jego dłonie. Po dzisiej- szej nocy wierzę, że życie daje nam czasami drugą szansę stwierdziła cicho. Pomyśl, co powiedziała ta kobieta o tym, jak rozstała się z córką w gniewie. %7łycie jest za krótkie, żeby zbyt długo żywić do kogoś urazę. Czy poczucie winy to nie jest właśnie podtrzymywanie urazy, tylko na opak? Gdyby sytuacja się odwróciła, przebaczyłbyś mi, prawda? A więc za co tak naprawdę winisz Marka? Mam mu za złe, że zginął, pomyślał Jared. Dopiero teraz sobie to uświadomił. Winił brata za to, że się zabił! Za to, że pił, a potem usiadł za kierownicą. Za to, że sprowadził na rodzinę tyle cierpienia. Zostawił Shelly i Tylera samych. Za nic Marka nie winię. Te słowa brzmiały nieprzekonująco nawet w jego własnych uszach. Po- winienem był mu jakoś pomóc. A on powinien być na tyle rozsądny, żeby nie prowadzić samochodu po drinku. Shelly powiedziała głośno to, o czym on nawet bał się pomyśleć. Bardzo lubiłam Marka, ale to nie znaczy, że nie miał wad. Nikt z nas nie jest doskonały. Jeśli Mark mógł popełniać błędy, to przecież my też mamy do tego prawo. Jak to możliwe, że Shelly potrafiła uporządkować jego chaotyczne myśli? Nagle wszystko stało się jasne jak słońce. Masz rację. Przyciągnął ją do siebie. Objęła go 150 LAURA IDING mocno, a on głęboko wciągnął powietrze, wdychając jej znajomy zapach. %7łycie jest za krótkie, żeby w nie- skończoność mieć komuś coś za złe. Widziałem tylu umierających ludzi, że powinienem dobrze o tym wie- dzieć. Zaślepiło mnie poczucie winy. Nie dostrzegłem całej prawdy. Ja też nie. Odsunęła się nieco i spojrzała mu w oczy. Niesłusznie zle cię potraktowałam. Nie po- wiedziałam ci nawet, jak bardzo ci jestem wdzięczna za dobroć i za krew, którą oddałeś dla Tylera. To ja muszę cię przeprosić. Odgarnął jej włosy z czoła. Oddanie krwi to drobiazg. Zrobiłbym dla ciebie wszystko, dla ciebie i dla twojego syna. Zawa- hał się. Jakiś głos w jego głowie nalegał: powiedz jej, jak bardzo ją kochasz, ty idioto. Nie bądz tchórzem. Och, Jared. Oczy Shelly zaszły łzami. Czy tak samo patrzyła na Marka? Czy w ten sposób mu mówiła, że nigdy go nie pokocha? Zanim zdążył wyznać jej uczucie, odezwał się jego pager. Miał ochotę rzucić tym okropnym urządzeniem o ścianę, ale w tej samej chwili Shelly wyjęła swój z kieszeni. Reese skończył tankować. Nie wiedziałam, że gdzieś poleciał zdziwiła się. Umówiłem się z nim na lądowisku. %7łe też pilot musiał przylecieć właśnie teraz! Rozumiem. Zamrugała oczami, trochę zdezo- rientowana. W takim razie chodzmy. Już jest pózno. Ale nie za pózno, żebym powiedział ci prawdę. Chwycił ją za ręce, zanim zdążyła się odsunąć. Pokój pielęgniarek nie jest romantycznym miejscem, ale Jared postanowił już nie czekać. Kocham cię, Shelly. Poko- MIKKIE LDOWANIE 151 chałem się, kiedy zobaczyłem, jak tańczysz z radości, w tym śmiesznym kapelusiku na głowie. Wiem, że jesteś silna, niezależna i tak naprawdę nikogo nie po- trzebujesz. Ale ja potrzebuję ciebie. Czy zostaniesz moją żoną? Patrzyła na niego przez długą chwilę. Kiedy zoba- czyła, że nadzieja w jego oczach gaśnie, zrozumiała, że bierze jej milczenie za odmowę. Zcisnęła mocno jego dłonie. Jared, ależ ja cię potrzebuję, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo. Bez ciebie te ostatnie dni byłby dla mnie piekłem. Uważasz, że jestem silna? Wcale nie. Pracowałaś i jednocześnie się uczyłaś, sama wy- chowywałaś dziecko, bez niczyjej pomocy. Przeniosłaś się do obcego miasta i zostałaś pielęgniarką w powietrz- nym pogotowiu. Uniósł brwi. W porównaniu z tym moje studia medyczne to dziecięca igraszka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|