Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

był w trakcie budowy domu, powiedział Kelli, że nie może jechać
z nią na narty. Wściekła się na niego i oświadczyła, że oczekiwała
czegoś więcej od ich związku.
- Nie oszukuj się, Trav! Ty wcale nie potrzebujesz żony, tylko
opiekunki do dziecka - zakończyła swoją wypowiedz.
Do czasu pojawienia się Ru jego stosunek do kobiet był raczej
negatywny. Nie chciał mieć z nimi nic wspólnego. Zajął się
jeszcze intensywniej budową i urządzaniem domu dla Matta,
którego chciałby mieć przy sobie na stałe.
Zanim zorientował się, co się dzieje, znowu wpadł po uszy w
kolejny związek. Przywiązał się do kobiety, która potrafiła w
spokoju wysłuchać, co ma do powiedzenia, znikać, gdy chciał o
czymś pomyśleć, skłonić go do ponownego przemyślenia pewnych
spraw i spojrzenia na nie z innej perspektywy. Jak na kobietę,
której świat rozpadł się na drobne kawałki, była zadziwiająco
rozsądna. Potrafiła go zmusić do regularnych posiłków, odrywania
się od pracy co jakiś czas i sensownego reagowania na niektóre
zdarzenia.
Nie miał żadnych wątpliwości. Zaangażował się bardziej w tę
znajomość, niż tego chciał.
Lyon zgłaszał się co dwie godziny, chociaż nie miał w zasadzie
nic nowego do powiedzenia. W końcu Ru zmusiła Travisa, żeby
się położył, twierdząc, że Matt jest na tyle inteligentny, żeby
znalezć sobie jakieś schronienie na noc.
Pogoda była okropna, wiał silny wiatr, cały czas padało, a nad
ranem deszcz przeszedł w grad. Trav sypiał zawsze przy otwartym
oknie, nawet w środku zimy. Lubił słuchać, jak deszcz stuka o
szyby. Czuł się wtedy odizolowany od rzeczywistości w swoim
własnym świecie. A jeszcze milszy był dzwięk gradu bębniącego o
dach. Leżał i wsłuchiwał się w odgłosy otaczającego go świata. Ru
jeszcze spała z głową na jego ramieniu.
Po ostatniej rozmowie z Lyonem był w rozpaczy. Ciągle żadnej
wiadomości. Czuł się zupełnie bezradny, więc nie zwrócił nawet
uwagi, gdy Ru mówiła coś o prysznicu. Rozważał możliwość
napicia się czegoś mocniejszego. Ale zdawał sobie sprawę, że to i
tak niewiele by mu pomogło. Problem ciągle istniał i Trav nie
bardzo wiedział, jak sobie z nim poradzić.
Kiedyś jakiś lekarz powiedział mu, że ma predyspozycje do
alkoholizmu. Zalecił mu abstynencję lub w najgorszym przypadku
umiarkowane picie. Trav optował za umiarkowaniem, ale znając
siebie, wiedział, że jeśli w obecnym stanie ducha zacznie pić,
trudno mu będzie odejść od butelki.
Potrzebując tak rozpaczliwie drinka, wybrał zupełnie inne
rozwiązanie. Dołączył do Ru pod prysznicem. Do tej pory tra-
ktował seks jako rodzaj sportu.
Aż do spotkania z Ru.
Nie mógł zrozumieć, dlaczego tak na niego działa. Wyglą
dało to tak, jakby dopiero teraz uczył się, o co w tym wszystkim
chodzi. Patrzył na nią z czułością. Nie mógł się nadziwić, że ciągle
jest u jego boku. Nigdy dotąd nie przeżył takiej nocy jak ta.
Wszystko, co robili, miało swój cel. Osiągnęli rozkosz, o jakiej
nigdy przedtem nawet nie marzył.
Niestety, nie miał już czasu, żeby rozpamiętywać te wspaniałe
chwile. Rzeczywistość dopadła go, gdy tylko otrząsnął się ze snu.
Miał nadzieję, że w końcu otrzyma jakieś dobre wiadomości od
Lyona.
Ru przewróciła się na drugi bok, mrucząc coś pod nosem.
Powoli, starając się jej nie obudzić, wstał z łóżka i ruszył do
łazienki.
Brak wiadomości to dobra wiadomość, pocieszał się. %7ładnych
wieści z Kalifornii! Trav sprawdzał każde dostępne mu zródło,
podczas gdy Ru wzięła prysznic, ubrała się i przygotowała
śniadanie.
Próbował po raz kolejny. I znowu nic.
Przypomniał sobie różne zdjęcia dzieci, które zrozpaczeni
rodzice zamieszczali wszędzie, gdzie się tylko dało. Zorganizo-
wano nawet parę lat temu specjalną kampanię. Czy się powiodła,
Trav nie wiedział. A czy coś może pomóc, jeśli dzieciak decyduje
się na ucieczkę z domu?
Sharon uważała, że Matt chce do niego dotrzeć na własną rękę.
Jak dotąd, nic nie wskazywało na to, że został porwany, ale czy to
wiadomo, co się wydarzyło od momentu, gdy chłopiec wsiadł do
autobusu?
Klnąc na własną bezsilność, Trav jeszcze raz wykręcił numer
telefonu byłej żony.
- Do licha, Sharon! Potrzebuję aktualnego zdjęcia Matta,
żeby działać. To, które mi dostarczyłaś, jest tak niewyrazne, że
Matt wygląda na nim tak, jakby miał wąsy.
- A co ja mogę zrobić, skoro mam tylko taką fotografię? Poza
tym przestań na mnie krzyczeć. Dzięki Bogu, nie jestem już twoją
żoną, a poza tym to nie jest moja wina.
Nic nigdy nie było z winy Sharon. Nie było jej winą, że zaszła
w ciążę, jak również to, że zawsze chciała mieć więcej, niż on był
jej w stanie zapewnić. Ale to z własnej winy nie była już jego
żoną. Kolejnym jej błędem było niepowiadomienie go o tym, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript