Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

promieniami słońca. Dzięki temu również teren ów ukryty był przed oczami ciekawskich. Conan
łatwo zgadł, iż plac służył do ćwiczeń. Walały się tu bele słomy i kozły. W stojakach umieszczono
atrapy broni, a cele treningowe zwieszały się na obrotowym żurawiu. O tak wczesnej porze
spotkali tylko trzech lub czterech atletów, trenujących w ciszy i skupieniu.
 Tu właśnie przygotowują się nasi prawdziwi wojownicy  rzekł Memtep.  Jest ich wielu,
skazańcy, przestępcy, niewolnicy i jeńcy wojenni, jak ci dzicy Rifowie, z którymi walczyliście.
Czekają na swą kolej w podziemnych lochach. Prawdziwi jednak władcy Imperium Cyrku, nasi
najsłynniejsi gladiatorzy cieszą się uznaniem i żyją w luksusie, o jakim większość obywateli może
jedynie marzyć. Zachęca się ich do ćwiczeń i treningów.  Podszedł do długiej jak ludzkie ramię
belki zwieszającej się z żurawia, na jednym końcu której umieszczono pogiętą tarczę, a na drugim
imitujący klingę miecza metalowy pręt.  Niektórzy mają nawet swoich trenerów, byłych
najemników i oficerów, uczących ich tajników walki.
Conan, wyciągnąwszy ze stojaka drewnianą atrapę miecza, podszedł do urządzenia
treningowego. Uniósł ramię i zadał cios tak silny, że miedziana tarcza niemal zgięła się wpół.
Reakcja była natychmiastowa. Belka okręciła się na łańcuchu i ciężki pręt runął ku Conanowi.
Barbarzyńca zdążył jednak uchylić się na czas i uniknąć śmiertelnego efektu swego uderzenia.
 Cóż to za cios, skoro tak się przy tym odsłaniasz  rozległ się głęboki bas.  Pozwól, że ci
zademonstruję!
Conan cofnął się na bezpieczną odległość i odwrócił głowę. Memtep zrejterował po pierwszym
ciosie barbarzyńcy, ale w stronę wirującej belki zmierzał już czarnoskóry mężczyzna w skórzanym
kilcie. Szeroki w barach Kushita uniósł nad głową swój miecz do ćwiczeń. Conan patrzył z
zaciekawieniem, jak tamten podchodzi do celu od drugiej strony.
 Bądz pozdrowiony, Muduzayo. To znany miłośnikom cyrku Muduzaya Szybki, który zdobył
tytułu Mistrza Miecza  dodał Memtep gwoli wyjaśnienia.  A to Conan, od wczorajszego
triumfu noszący miano Zabójcy.
Eunuch nie podszedł do Kushity ani nie podał mu ręki, podobnie jak nie uścisnął dłoni Conanowi.
Wyraznie trzymał się od obu wojowników na dystans.
Nowo przybyły nie wyglądał groznie. Gdy stanął przed urządzeniem treningowym, wydawał się
wręcz powolny i ospały. Wydawało się dziwne, że mógł wykrzesać z siebie niezbędną w jego
profesji szybkość. Ale był bez wątpienia wojownikiem. Czoło zdobiły mu blizny, które Conan
rozpoznał od razu, blade ślady rytualnych tatuaży przywódcy plemienia z południowego Kush.
Nieznajomy poruszał się bezszelestnie i płynnie niczym nieuchwytny cień. Na jego twarzy malował
się rozmarzony, zadumany uśmiech, kiedy Muduzaya unosił stalową pałkę w potężnej pięści.
 Patrz  zagadnął biorąc zamach.  Zanim uderzysz, musisz być przygotowany na zadanie
drugiego ciosu.
Metal brzęknął donośnie, gdy ćwiczebny miecz dosięgnął zwisającego pręta, po czym odbił w
bok, by trafić w tarczę. Belka żurawia okręcając się o mało nie zahaczyła Conana, który miast
cofnąć się, zadał dwa szybkie ciosy.
 Ha, a więc nie jesteś tak powolny, jak sądziłem!  Postępując naprzód, Muduzaya wykonał
całą serię uderzeń. Za każdym pchnięciem manekin obracał się do Cymmerianina, tarcza i miecz
atakowały go z prawa i z lewa, mierząc na przemian w krocze i golenie. Conan jednak nie
zrejterował. Walczył, uchylając się bądz parując ciosy, i od czasu do czasu posyłał belkę z
powrotem do Kushity.
 Mimo niezwykłej szybkości łamiesz wiele reguł  zauważył Muduzaya. Wyprowadził
uderzenie zza głowy i pchnął imitację miecza prosto w brzuch Conana.
 Sam je sobie tworzę.  Odpierając atak, Conan wykonał skręt całym ciałem i kopnął belkę,
posyłając pogiętą tarczę w stronę czarnoskórego wojownika. By uniknąć zderzenia, Muduzaya
musiał cofnąć się, co uczynił równie szybko jak Cymmerianin, lecz ze znacznie mniejszą swobodą.
 Niezle  pochwalił Conana i skinął głową.  Przypomnij mi, bym nigdy nie stanął przeciw
tobie na arenie. Zwłaszcza zaś pod koniec długiego, męczącego dnia.  Wyciągnął potężną rękę i
zatrzymał kołyszącą się belkę.  Starczy, nie chciałbym zanadto cię zmęczyć.
Conan zauważył, że Muduzaya nawet się nie zadyszał i w ogóle nie był spocony.
 Zwietnie.
Cymmerianin odstąpił od manekina. Powodowany impulsem rzucił atrapę miecza i wysunął
przed siebie dłoń. Spojrzawszy Conanowi w oczy, Kushita postąpił tak samo i na modłę legionistów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript