Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mowa z tobą musi prowadzić do sprzeczki?
- Bo bez przerwy mi coś zarzucasz.
- Nieprawda.
Carter uniósł brwi ze zdziwieniem.
- W każdym razie - żachnął się ojciec - chciałem cię pochwalić.
Carter oparł się o fotel w zdumieniu.
- Pochwalić mnie?
- Jerry był zaskoczony, że tyle wiesz o biznesie. Uważa, że to centrum stanowi
godną poparcia inicjatywę. I ma związek z twoją pracą. - Ojciec ogarnął wzrokiem po-
kój.
Carter przez chwilę milczał, zdumiony nieoczekiwaną aprobatą ze strony ojca.
- Dziękuję.
- Ale uważaj! - Ojciec rzucił na biurko poranną gazetę i skrzywił się z dezaprobatą.
- Twoje eskapady znów trafiają na czołówki gazet.
Carter spojrzał na gazetę. Reporter zrobił zdjęcie, gdy Daphne i Carter wchodzili
do restauracji Lombardom. Gloria, redaktorka rubryki towarzyskiej, napisała złośliwy
komentarz, zastanawiając się, czy Carter bawi się uczuciami Daphne, czy też nie.
- To nie była żadna eskapada, tylko spotkanie biznesowe - oświadczył.
Ojciec otworzył gazetę. Na drugim zdjęciu Daphne i Carter całowali się.
- Jeszcze nie widziałem, żeby spotkanie biznesowe tak się kończyło - rzekł z prze-
kąsem ojciec.
Carter zaklął pod nosem.
- Dlaczego nie zostawią mnie w spokoju?
- Bo jesteś znany w całej Indianie. Miałem nadzieję, że nauczyłeś się już przyzwo-
icie zachowywać.
Carter rzucił gazetę na biurko.
- A ja miałem nadzieję, że wierzysz swojemu synowi, a nie plotkom w mediach.
R
L
T
- Nic nie rozumiesz. - Ojciec postukał palcem w gazetę. - Nie mogę tego znieść.
- Nie możesz znieść braku perfekcji u siebie, a zwłaszcza u swoich synów. - Carter
wstał, położył ręce na biurku i spojrzał ojcu w oczy. - Chcę ci coś powiedzieć, tato. %7ła-
den z nas nie jest i nigdy nie będzie doskonały. A ja nie mogę znieść ojca, który bez
przerwy mnie strofuje. Przepraszam za to, że nie spełniam twoich wymagań i że nigdy
nie będę taki, jak byś sobie życzył.
Carter odwrócił się i wyszedł z gabinetu. Powinien był powiedzieć to ojcu dawno
temu.
Kiedy samolot wylądował w Portlandzie w stanie Maine, Carter wiedział, że po-
pełnił wielki błąd. Euforia z poprzednich szkoleń z pracy w zespole zniknęła, a jego pro-
jektanci byli niezadowoleni, że spędzą dwa dni z dala od rodziny. Przez całą podróż za-
mienili z nim tylko parę słów, woląc czytać książki, słuchać MP3 i rozwiązywać krzy-
żówki.
Carter zdjął torbę z górnej półki i wysiadł z samolotu. Projektanci szli w pewnej
odległości za nim, oddzieleni niewidzialną linią. Carter sądził, że stosunki między nimi
się ułożyły, ale okazało się, że jest wręcz przeciwnie.
Daphne czekała na nich za barierką w sali przylotów. Miała na sobie turkusową
wzorzystą spódnicę i ciemnobrązowe szpilki podkreślające zgrabne nogi. Wzrok Cartera
powędrował wyżej na ciemnobrązowy sweter i oczy spoglądające z ciekawością zza eks-
centrycznych okularów.
Serce podskoczyło mu w piersi i z wrażenia aż przystanął. Idący z tyłu Paul zderzył
się z nim.
- Czy tu jest nakaz postoju? - mruknął ze złością.
Carter ruszył naprzód, nie spuszczając wzroku z Daphne. Dopiero teraz uświado-
mił sobie, jak bardzo mu jej brakowało przez ostatnie dwa dni. Czuł się tak, jakby odzy-
skał utracony skarb.
- Cześć.
- Dobrze, że jesteście - powiedziała z uśmiechem, gdy się zbliżyli. Carter poczuł
zazdrość, że ten uśmiech jest skierowany także do jego pracowników. - Mój asystent Re-
illy przygotowuje już dla was pierwsze ćwiczenia.
R
L
T
Odwróciła się, a oni podążyli za nią jak jej świta.
- Mam nadzieję, że nie planujecie odpoczynku, bo trzeba zabrać się ostro do pracy.
Ale obiecuję, że to będzie bardzo przyjemne.
Mężczyzni spojrzeli na nią z powątpiewaniem.
Kiedy opuścili lotnisko, wsiedli do zaparkowanej w pobliżu furgonetki. Paul usiadł
na przednim siedzeniu, Carter za nim, a trzech pozostałych projektantów zajęło miejsca z
tyłu. Nie byli w najlepszym humorze.
Podróż do Boothbay Harbor nie trwała długo. Wyjechali z Portlandu i udali się w
kierunku wybrzeża. Przejechali obok portu i wjechali w wysadzaną drzewami ulicę. Po-
tem drzewa zamieniły się w gęsty las, a oni jechali w górę stromego wzgórza, oddalając
się od cywilizacji.
Wreszcie zatrzymali się przed domem o spadzistym dachu, który był otoczony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript