[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kamień, bo nie potrafił go używać, ale nie mogłam się powstrzymać. Ron rzucił okiem na pustą drogę za moimi plecami. Gratuluję rzucił. Udało ci się wyrwać amulet z mojego uchwytu i umiesz się porozumiewać w myślach za jego pomocą. Wiem, że to nie Barnaba cię tego nauczył. On ma wyobraznię robaka. Czy to serafini? Następnym razem użyj wewnętrznego głosu. Strasznie krzyczałaś. Jego głos ociekał sarkazmem. Zrobił krok w moją Stronę, a ja natychmiast podniosłam dłoń w obronnym geście. Ron zatrzymał się, oparł rękę na biodrze i spojrzał na mnie tak, jakby patrzył na psa ujadającego za ogrodzeniem. A w ogóle co ty tu robisz? Nie powinnaś być teraz w szkole? Nie twoje zmartwienie odparłam, podchodząc bliżej Barnaby i Nakity. Puść ich. Uśmiechnął się. Przypomniały mi się czasu, kiedy wierzyłam w ten uśmiech. Nie musisz się mnie obawiać, Madison. Nie skrzywdzę cię. Serafini by mnie zabili. Jesteś ich kolejną wielką nadzieją. Pokiwał głową, niemal śmiejąc mi się w twarz. Są gorsze rzeczy niż wyrządzenie komuś krzywdy. I założę się, że ty o tym wiesz, dodałam w myślach. %7łałowałam, że Barnaba i Nakita nie mogą mnie teraz poprzeć. Jezu, dziwnie się czułam, kiedy tak stali za mną, milczący i nieruchomi. Nagle coś przyszło mi do głowy. Sięgnęłam do umysłu, próbując odnalezć fioletowy blask Nakity i jasną zieleń Barnaby. Znalazłam je i zerwałam wszystkie połączenia z amuletem Rona. Ron zaklął i cofnął się, bo w tej samej chwili Barnaba i Nakita wrócili do życia. Byłam naprawdę podekscytowana. Z wysiłku się zachwiałam. Starałam się rozdzielić terazniejszość od przyszłości. Gdybym choć na chwilę się zawahała, oboje znowu zapadliby w letarg bezczasu. Zostaw ją w spokoju, Ron! krzyknął Barnaba i złapał mnie, a ja poczułam coś dziwnego w swojej aurze. Nakita stanęła między nami. Zachciało mi się płakać. Uwolniłam ich! Nie byłam jednak taka bezradna, nawet jeśli Barnaba musiał mnie podtrzymywać, żebym nie upadła. To nie ja stwierdził ponuro Ron. Ona po prostu jest jeszcze za słaba. Barnaba chwycił mnie mocniej, a ja powoli odzyskałam równowagę. Już dobrze mruknęłam cicho. Teraz podzielność uwagi przychodziła mi o wiele łatwiej. Kiedyś już zrywałam nici czasu, ale przez dłuższy czas tego nie robiłam. Poza tym wtedy zrywałam więzi wytwarzane przez mój amulet, a nie amulet należący do kogoś innego. To było... trudne, a ja nie mogłam koncentrować się na wszystkim jednocześnie. Nakita, która pochyliła się instynktownie, teraz wyprostowała się powoli. Ron nie chciał nas skrzywdzić. Był tylko ciekawy, co robimy. A ja nie zamierzałam mu tego powiedzieć. Kiedy wreszcie stanęłam o własnych siłach, nie wydawał się zadowolony. Mogliśmy w każdej chwili zniknąć, a on wiedział, że zostanie z niczym. Czego chcesz? spytałam, choć było to oczywiste. I kim był ten człowiek na pustyni? Masz dość czasu, żeby go szkolić, co? Ron rozłożył ręce, starając się wyglądać jak ktoś rozsądny. Chcę wiedzieć, co robisz odparł. To nie jest akcja. Gdyby tak było, spojrzałbym w przyszłość. Nakita stanęła między mną a Ronem. Więc możesz już stąd zniknąć, tak? powiedziała, ale on ją zignorował i spojrzał na Barnabę. Zabijasz tych, których kiedyś przysiągłeś chronić zwrócił się sztywno Ron, a ja zdałam sobie sprawę, że ci dwaj nie rozmawiali ze sobą, odkąd zostałam strażniczką czasu ciemności i Barnaba go opuścił. Dałem ci swój amulet, Barnabo. Byłeś moim najlepszym żniwiarzem, ale teraz nie przyjąłbym cię z powrotem, nawet gdybyś błagał mnie o to przez tysiąc lat. Sprzymierzyłeś się ze swoim wrogiem, z którym wcześniej walczyłeś? Spójrz na Nakitę, na czarne paznokcie i błyszczącą torebkę. Ona nie jest wojownikiem. Poddałeś się głupcom. Tym razem naprawdę upadłeś, aniele. Nie ty dałeś mi amulet odparł Barnaba cierpko. Zrobił to poprzednik twojego poprzednika. Wyciągnął przed siebie kamień, który zalśnił neutralnym zielonym światłem. Wymieniłam z Nakitą pytające spojrzenia. Jak długo właściwie Barnaba w tym siedział? Nadal wierzę w wolną wolę ciągnął ze stoickim spokojem. Ale czasy się zmieniają. A ty nie. Nic ci nie jestem winien. Okłamałeś mnie dodał z goryczą. Zawiodłeś mnie odparł Ron, jakby to wszystko, co właśnie usłyszał, było bez znaczenia. Kazałem ci trzymać język za zębami. Gdybyś mnie posłuchał, wszystko poszłoby zgodnie z planem i żniwiarze światła byliby teraz górą. Kiedyś ci ufałem, wierzyłem, że robisz to, co należy szepnął Barnaba. Teraz ufam Madison. Ron prychnął. Tak łatwo przeszedłeś na stronę tych, którzy zabijają niewinnych zakpił. To nieprawda zaoponował Barnaba, ale w tej samej chwili przed Ronem stanęła Nakita. Ten cel jest winny rzuciła z zaczerwienioną ze złości twarzą. Zwiadomie spowoduje śmierć wielu ludzi, a potem zrobi to jeszcze nieraz! Spojrzałam na nią przerażona. Zamknij się! wykrzyknęłam. Nakita była gotowa wszystko zepsuć! Ale mleko się już rozlało. Oczy Rona rozbłysły. A więc to jednak jest akcja powiedział. A ja nie widziałem jeszcze przyszłości. Nakita przybrała teatralną pozę. Serafini wiedzą więcej niż ty. Zamknij się wreszcie! krzyknął Barnaba. I nie martw się ciągnęła Nakita niezrażona zabiję go, zanim zdążysz przydzielić mu anioła stróża, który chroniłby go do dnia śmierci. Tym razem nie uda ci się zepsuć idealnego planu serafinów!
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|