Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na sobie ten sam uniform składający się z czerwonej czapeczki, białej bluzki i
zgrabnej garsonki, a na ramieniu wisiała torba ze znakiem Amerykańskich Linii
Lotniczych.
Sara zapragnęła skryć się w przepaścistym fotelu, gdy Dolores skierowała się ku
recepcji. Gdy podchodziła do kontuaru, mężczyzna w średnim wieku właśnie ruszał
ku windzie. Dolores znała widocznie recepcjonistkę, gdyż od razu zaczęły rozmowę.
Sara poczuła, jak wilgotnieją jej dłonie, gdy rudowłosa rzuciła krótkie spojrzenie w
jej kierunku. Czy powie Dolores o jej obecności? Wywołanie awantury w głównym
foyer nie leży chyba w interesie hotelu. Na szczęście Dolores wciąż była odwrócona
do niej plecami. Raz czy dwa zdawało się, że zwraca głowę w kierunku windy i
wtedy Sara mocno ściskała poręcze fotela.
- Niech sobie idzie - szeptała. - Niech sobie idzie. - Oddychała płytko, jakby bojąc się,
że to może przyciągnąć czyjąś uwagę. W końcu Dolores popatrzyła na zegarek,
zamieniła jeszcze parę słów z dziewczyną i skierowała się ku głównemu wejściu.
Czując wielką ulgę, Sara ukryła twarz w dłoniach.
Zupełnie wyczerpana napięciem siedziała jeszcze przez parę minut Kiedy w końcu
popatrzyła w kierunku recepcji, zobaczyła uważne spojrzenie rudowłosej skierowane
na nią spoza złotych oprawek okularów. Nie miała wyboru, musiała przejść obok
niej, chociaż wcale nie miała na to ochoty.
Naraz zauważyła, że do foyer wchodzi starsza para i kieruje się ku recepcji. Teraz
miała szansę. Podniosła torebkę, wstała i ruszyła do wyjścia. Rozmyślnie unikała
patrzenia w kierunku kontuaru. Jej serce zadrżało, gdy usłyszała swoje nazwisko.
- Panno Phillips, czy mogłaby pani chwilkę poczekać, proszę...
Sara odwróciła siei napotkała spojrzenie rudowłosej. Chciała ruszyć dalej, ale
dziewczyna dodała:
- Chciałabym zamienić z panią kilka słów, gdy obsłużę państwa 0'Maley.
Sara pokiwała głową, próbując ukryć zdenerwowanie. Pani 0'Maley uśmiechnęła się
do niej zza okularów słonecznych o dziwnym kształcie.
- To nie będzie trwało zbyt długo, kochanie. Właśnie się zdecydowaliśmy zostać tutaj
jeszcze jeden dzień. W mieście jest tyle do obejrzenia.
Sara skinęła głową, a starsza kobieta ciągnęła dalej:
- Jesteśmy z Royal Oak w Michigan. Zatrzymaliśmy się w Chicago, by zwiedzić
miasto, nim udamy się do Cedar Rapids, do naszej córki. Czy pani pochodzi z tych
stron?
- Nie, jestem z Londynu.
- Z Londynu, z Anglii? Ojciec, słyszałeś? - tu dzgnęła swojego męża w plecy
paznokciem pomalowanym na bladofioletowy kolor. - Moja matka była Angielką. Z
Wakefield. Czy słyszała pani o Wakefield?
- Nie, obawiam się, że nie - powiedziała Sara, uśmiechając się trochę sztucznie.
Pan 0'Maley podał formularz recepcjonistce i wziął żonę za ramię. Gdy prowadził ją
do windy, odwróciła się i krzyknęła:
- Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy, a jeśli nie, to proszę pozdrowić ode mnie
Anglię!
Sara zwróciła się do młodej kobiety stojącej za kontuarem. Przez chwilę panowała
cisza, wreszcie Sara odezwała się:
- Chciała pani ze mną mówić?
- Tak - dziewczyna oparła się o kontuar i obracała w palcach złote pióro. - Pani
mieszkała z doktorem Cameronem.
Sara gwałtownie nabrała powietrza do płuc.
- Zajmowałam pokój obok - poprawiła rudowłosą.
- Tak, cóż... - kontynuowała recepcjonistka -Rzecz w tym, że jego dziewczyna jest w
mieście i ostrzy teraz pazury. Ta sprawa jest dla mnie w pewien sposób krępująca.
Dolores to moja przyjaciółka. - Jej paznokieć błądził teraz po rysach na politurze.
Mówiąc unikała spojrzenia Sary. - Ale prawdę powiedziawszy, ta przyjazń nie jest
dla mnie tak ważna jak dobro hotelu.
- Co pani próbuje mi powiedzieć? - zapytała Sara niecierpliwie.
Dziewczyna wyglądała na zażenowaną.
- Sądziłam, widząc tu dziś panią, że miała pani zamiar porozmawiać z Dolores. Taka
konfrontacja mogłaby się skończyć zle zarówno dla pani, jak i dla reszty gości...
- Proszę się nie martwić o mnie i o swoich gości -odpowiedziała słodko Sara. - Nie
mam najmniejszego zamiaru doprowadzać, jak to pani określiła, do jakiejś
konfrontacji z Dolores czy kimś innym. Teraz wychodzę i moja noga więcej tu nie
postanie! Dziewczyna odetchnęła.
- W takim razie przepraszam, że panią zatrzymałam... Mam nadzieję, że dobrze
wykorzysta pani ostatnie dni swojego pobytu w Chicago.
- Z pewnością, z pewnością - Sara odwróciła się do wyjścia. W stronę kontuaru
kierowała się grupa mężczyzn wyglądających na biznesmenów. Schodząc po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript