[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdy się zbliżyła, bystre oczy Waziri dostrzegły ich i niezwłocznie boma najeżyła się błyszczącymi włóczniami. Stój! zawołał jeden z wojowników. Jesteśmy Waziri Tarzana. A wy kim? Jestem Angielką! odkrzyknęła Flora. Ja i moi towarzysze zabłąkaliśmy się w dżungli. Nasi safari nas zdradzili, ich wódz ściga nas ze swymi wojownikami. Jest nas tylko pięcioro i błagamy was o pomoc. Wpuśćcie ich rzekła Janina do swych ludzi. Gdy Flora Hawkes z towarzyszami weszła do bomy pod badawczym spojrzeniem Janiny Clayton i Waziri inna para oczu śledziła ich spośród liści wielkiego drzewa, rosnącego na skraju obozu para szarych oczu, które dziwnie rozbłysły na widok dziewczyny i jej kompanów. Lady Greystoke na widok przybyłych wydała okrzyk zdziwienia. Flora! Flora Hawkes, skąd się tu wzięłaś? Zmieszana dziewczyna wyjąkała: Lady Greystoke! Nic nie rozumiem powiedziała lady Greystoke. Nie wiedziałam, że jesteś w Afryce. Przez chwilę sprytna Flora stała w zakłopotaniu, ale rychło wrodzona przebiegłość przyszła jej z pomocą. Jestem tu z panem Bluberem i jego przyjaciółmi objaśniła którzy tu przybyli dla badań naukowych i wzięli mnie ze sobą, ponieważ byłam w Afryce z panią i lordem Greystoke i trochę poznałam zwyczaje miejscowe. Potem nasi czarni zbuntowali się i jeśli nam pani nie pomoże, grozi nam zagłada. Czy to ludzie z zachodniego wybrzeża? zapytała Janina. Tak odrzekła Flora. Sądzę, że moi Waziri dadzą sobie z nimi radę. Ilu ich jest? Około dwustu odezwał się Kraski. Siły są bardzo nierówne rzekła lady Greystoke i zwracając się do Usuli, oznajmiła mu: Dwustu chłopców z zachodniego wybrzeża ściga tych ludzi. Musimy stanąć do walki w ich obronie. Jesteśmy Waziri z prostotą odparł Usula. Po chwili ukazało się czoło pościgu. Na widok uzbrojonych wojowników ludzie z zachodniego wybrzeża zatrzymali się. Luvini, jednym rzutem oka dojrzawszy małą liczebność wroga, wysunął się na czoło swego oddziału obrzucając przeciwnika, drwinami i zniewagami, domagał się wydania sobie białych. Słowa swe wzmacniał dziwacznymi poruszeniami, potrząsaniem strzelbą i wygrażaniem pięścią. Jego ludzie poszli za jego przykładem i niebawem cała banda zaczęła wykrzykiwać, wyskakując i wprawiając się w trans podniecenia, niezbędny do dodania im odwagi do rozpoczęcia kroków wojennych. Waziri, wyszkoleni i wyćwiczeni przez Tarzana, dawno już pozbyli się tego dziwacznego wstępu, tak drogiego sercom innych plemion wojowniczych, stali spokojnie i groznie, oczekując nadejścia wroga. Mają dużo strzelb zauważyła lady Greystoke nie wróży to nam nic dobrego. Nie ma ich tam więcej nad sześciu, umiejących obchodzić się z bronią palną rzekł Kraski. Wy wszyscy jesteście uzbrojeni. Staniecie wśród mych Waziri. Wezwijcie tamtych do odejścia i pozostawienia nas w pokoju. Nie strzelajcie, póki oni nie zaczną, ale przy pierwszym z ich strony ataku dajcie ognia i nie zaprzestawajcie. Nic tak nie odstrasza czarnych z zachodniego wybrzeża, jak strzelanie białych ludzi. Flora i ja pozostaniemy na tyłach obozu pod tym wielkim drzewem. Mówiła tonem władczyni, jak ktoś nawykły do wydawania rozkazów i wiedzący, co mówi. Mężczyzni posłuchali jej, nawet Bluber, chociaż drżał ze strachu, stanął w pierwszym rzędzie wśród Waziri. W blasku ogniska ruchy ich były dobrze widzialne dla Luviniego i dla tego, kto spośród liści drzewa śledził Florę Hawkes. Luvini nie przyszedł z zamiarem walki. Przyszedł po Florę Hawkes. Zwrócił się do swych ludzi ze słowami: Jest ich tylko pięćdziesięciu. Możemy ich z łatwością pozabijać, ale nie przyszliśmy wojować. Przybyliśmy po białą dziewczynę. Zostańcie tu i straszcie tych synów szakali. Zwracajcie wciąż ich uwagę na siebie. Posuwajcie się trochę i cofajcie, a ja tymczasem wezmę pięćdziesięciu ludzi i obejdę ich obóz, by pochwycić białą dziewczynę. Gdy mi się to uda, zawiadomię was i zaraz będziecie mogli wrócić do obozu, gdzie za palisada będziemy zabezpieczeni przeciw napaści. Pomysł ten dogadzał czarnym, którzy wcale nie pragnęli walki. Zaczęli więc jeszcze wrzaskliwiej tańczyć, wykrzykiwać i grozić, czując, że wszystko to ujdzie im bezkarnie, skoro po bezkrwawym zwycięstwie maja się ukryć za palisadą swego obozu. Gdy Luvini skradał się przez dżunglę na tyłach obozu, podczas gdy zgiełk czyniony przez jego ludzi, wzrastał do rozmiarów ogłuszających, nagle z drzewa, pod którym stały kobiety, zeskoczył biały nagi olbrzym, przepasany tylko opaską na biodrach i ze skórą lamparcią na ramieniu. John! wykrzyknęła lady Greystoke. Chwała Bogu, jesteś! Psss! ostrzegł ją olbrzym, kładąc palec na ustach, i nagle obrócił się ku Florze Hawkes. Ciebie chcę zawołał, chwycił dziewczynę, zarzucił sobie na plecy i zanim lady Greystoke zdołała przeszkodzić, zanim pojęła, co się stało, przeskoczył bomę i znikł w dżungli. Janina Clayton stała chwilę jak skamieniała, po tym niespodziewanym ciosie, po czym ze zdławionym jękiem padła łkając na ziemię, zasłaniając twarz rękoma. Tak zastali ją Luvini i jego wojownicy, gdy przekradli się przez bomę na tyły obozu. Przyszli po białą kobietę i znalezli ją. Brutalnie postawili ją na nogi, brudnymi i szorstkimi dłońmi zagłuszyli jej krzyki i ponieśli przez dżunglę do opalisadowanej osady rabusiów kości słoniowej. Po upływie dziesięciu minut biali ludzie i Waziri zauważyli, że napastnicy z wolna się cofają, wciąż wykrzykując i grożąc bitwa skończyła się bez jednego wystrzału, bez jednego rzutu włócznią. Niech mnie powieszą odezwał się Throck co znaczył ten cały wrzask? Myślałem, że żywcem nas zjedzą rzekł Peebles a te błazny tylko się nawrzeszczeli i basta. %7łyd wypiął piersi. Trzeba czegoś więcej, niż garstki Murzynów, by nastraszyć Adolfa Blubera oświadczył pompatycznie. Kraski popatrzył na oddalających się czarnych, po czym zwrócił się ku ognisku. Nic nie rozumiem oznajmił i nagle zawołał: Gdzie Flora i lady Greystoke?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|