Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nowej parafii.
Kiedy w godzinę pózniej ksiądz, Vianney opuszczał dwór, unosił ze sobą to
krzepiące przekonanie, że znalazł szlachetną i miłosierną duszę.  Odtąd proszę zawsze
dzielić się ze mną swoimi troskami  rzekła, odprowadzając go, Anna des Garets. Długo
patrzyła za księdzem podążającym w stronę wioski.
 Kuria przysłała nam dobrego i gorliwego kapłana  rzekła do służącego.  Dla
siebie nic nie chce, ale za to wymaga wszystkiego dla Pana Boga i kościoła. Myślę, że Ars
może sobie pogratulować takiego duszpasterza.  Tak  odrzekł Saint-Phial  ten
nowy proboszcz wygląda na dobrego pasterza.
W niedzielę 13 lutego ksiądz Jan-Maria Vianney został kanonicznie instalowany
przez starego proboszcza z Miserieux. Zciśle mówiąc Ars nie było pełną parafią, lecz tylko
filią parafii w Misćrieux. Jednakże ludzie powszechnie nazywali swego duszpasterza
proboszczem, który w rzeczywistości był tylko wikarym. Prawie cała wieś przyszła do
kościoła na instalację nowego proboszcza. Wszyscy chcieli zobaczyć, jakiego to księdza
odtąd mieć będą.
 Nie może to być nic wielkiego  zauważył gospodarz Villiers.  Do takiej
dziury jak nasza dotychczas przysyłano samych księży chorowitych albo też takich, dla
których nie było miejsca w mieście. Na pewno nie do staliśmy ani uczonego, ani dobrego
kaznodziei. Tych daje się do miast. Na wieś wystarczy pierwszy lepszy.  Uczonego nam
74
nie trzeba  odrzekł Piotr Lassagne.  Nie mamy też ambony takiej jak w katedrze.
Zresztą zaraz zobaczymy, jak będzie mówił.
W rzeczywistości pod amboną czekała niecierpliwie cała parafia. Nawet tacy,
którzy od dłuższego czasu nie pokazywali się w kościele, dzisiaj przyszli wiedzeni
ciekawością. Był nawet obecny oberżysta spod Mrówki. Niespokojnym wzrokiem mierzył
księdza wchodzącego na ambonę.
Jan-Maria zaczął mówić trochę głosem niepewnym. Stopniowo jednak gorliwość i
umiłowanie dusz sprawiły, że jego wymowa stawała się coraz pewniejsza i bardziej
przejmująca. Wszystko, co mówił, było proste pod względem treści i formy, tak, że nawet
najmniej przygotowani słuchacze mogli go zrozumieć.
Nowy proboszcz mówił o swoim dzieciństwie, kiedy to, jako mały pastuszek pasał
ojcowską trzodę, i  A teraz  mówił z zapałem ksiądz Vianney  ksiądz biskup
ustanowił mnie innym pasterzem. Tym razem powierzono mi obowiązek, który napawa
mnie lękiem i troską, oraz sprawia, że ciężar odpowiedzialności spada na moje barki. W
rzeczywistości jest to także trzoda mego Ojca Niebieskiego, którą paść mi przychodzi.
Wasz duszpasterz ma najświętszą wolę prowadzić was na dobre pastwiska, strzec przed
chaszczami grzechu i wprowadzić do owczarni Bożej. Przychodzę do was z całą miłością
prawdziwego pasterza, lecz także i z jego surowością. Nie na darmo dano mi do ręki laskę
pasterską. Możecie być pewni, że nie zadowolę się pochwalaniem waszej dobrej woli,
lecz z całą surowością i bez pobłażania, przy okazji, potępię wasze grzechy...
Wśród mężczyzn zapanowało lekkie zamieszanie. Oberżysta spod Mrówki
zakaszlał. Wielu jednak parafian szczerze wzruszyło się słowami księdza, zwłaszcza, gdy
drżącym głosem dodał:  Ukląkłem tu przed tabernakulum i gorąco prosiłem Boga, by
mi pozwolił nawrócić tę parafię. Także teraz powtarzam z całego serca i z całej duszy:
Panie, jestem gotów znosić najsroższe nawet cierpienia, bylebyś mi pomógł doprowadzić
do Ciebie dusze, któreś mi powierzył...
Wierni wyszli z kościoła w milczeniu. Wielu, zwłaszcza kobiety, było wzruszonych
do głębi. Wielu mężczyzn wracało do domów w zadumie. Większość jednak rychło
rozeszła się do czterech oberży, żeby wymienić zdania na temat nowego proboszcza.
 Jak dotąd, wszystko idzie dobrze  oświadczył oberżysta spod Mrówki. 
Mówi dosyć dobrze, ze swadą, choć w miastach mówią o wiele lepiej i z większą
wytwornością.  Trochę za dużo mówił o sobie, a tego nie powinno się robić  dodał
krawiec, który wiele podróżował i z tego powodu czuł się upoważniony do wydawania
sądu o wszystkim.
 Mówił o łasce, jakbyśmy byli smarkaczami  bełkotał woznica Betun,
wychylając szklankę czerwonego wina.  Takie też jest moje zdanie  potwierdził
oberżysta.  Chyba można się spodziewać, że nie będzie nam dokuczał ani też
przeszkadzał w zabawie. Inaczej zbyt długo nie zagrzeje u nas miejsca.
75
W tym samym czasie wójt Mandy, człowiek rozsądny i poważny, rozmawiał z
radcą gminnym, Cinierem, z którym wracali razem do domu. Na zakończenie powiedział:,
 Mamy biedny kościółek, ale jak sądzę, mamy świętego proboszcza.
ZWIATAO I CIEMNOZCI (1818)
Z ciężkim sercem wdowa Bibost opuszczała swego podopiecznego jakoś zaraz po
ceremonii instalacji. Wzywały ją do Ecully jej sprawy rodzinne. Troskę o proboszcza
powierzała z kolei wdowie Renard, która mieszkała w pobliżu plebanii.
 Nie przyczyni to pani wiele roboty  rzekła.  On tak mało potrzebuje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript