[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaraz zadzwoni do Amandy i poprosi ją, żeby zajęła się wnuczkiem. Przechodząc szybko przez korytarz, zobaczyła się w lustrze i pomyślała, że pierwsze, co musi zrobić, to zmienić wymazane trawą ogrodniczki na coś bardziej wyszukanego. Otwierała właśnie drzwi garderoby, kiedy usłyszała 172 Nora Roberts dzwonek przy wejściu. Zbiegła na dół zirytowana, że ktoś zabiera jej cenny czas. Otworzyła drzwi i zamarła z wrażenia. Witaj, Lauro. Lorraine Eagleton wparowała energicznie do salonu, uważnie rozglądając się wokół. Tak, tak, widzę, że znowu udało ci się spaść na cztery łapy, nieprawdaż. Gdzie jest dziecko? zapyta- ła zimno. Laura stała przy drzwiach i z trudem próbowała opanować swój oddech. Nie potrafiła wykonać żad- nego ruchu. Miała wrażenie, że zabrakło jej powietrza i nie jest w stanie powiedzieć nawet słowa. Od- ruchowo zacisnęła ręce na oparciu krzesła i słyszała, jak jej serce dudni w szalonym rytmie. Miała dziwne wrażenie, że od czasu, kiedy widziała tę kobietę ostatni raz, nic w jej życiu się nie zmieniło. Znowu czuła paniczny strach, ból i poniżenie. Nie może tak być, upominała się w duchu, nie pozwolę już więcej sobą pomiatać ani manipulować. Michael śpi powiedziała chrapliwym ze zde- nerwowania głosem. To nawet lepiej. Nie będzie nam przeszkadzał, a my mamy coś do przedyskutowania. Deszcz powoli ustawał, zimne powietrze wpadało przez otwarte drzwi, z ogrodu dobiegał śpiew ptaków. Normalne życie, pomyślała Laura, burza minęła i wszystko wraca do normy. Zwiat nie zatrzyma się tylko dlatego, że jej życie może lec w gruzach. Rozprostowała ściśnięte palce. Nie, nie pozwoli na to, by ta wredna kobieta ją zniszczyła. Portret anioła 173 Przypominam, że jest pani w moim domu, pani Eagleton powiedziała oficjalnym tonem. Tak, wiem, kobiety takie jak ty zawsze znajdą jakichś łatwowiernych, bogatych mężów. Ale to nie zmienia faktu, że nadal jesteś tym, kim byłaś. Chociaż muszę przyznać, że to było bardzo sprytne, poślubić Gabriela Bradleya. Myślałaś, że przez to nie zdołam odebrać ci tego, co należy do mnie? zapytała z cynicznym uśmieszkiem. Nie mam nic, co należy do pani! Proszę natych- miast stąd wyjść! Owszem, masz i obie o tym dobrze wiemy. Uwierz mi, nie mam ani ochoty, ani zamiaru przeby- wać tu choćby minutę dłużej, niż to konieczne. Odejdę, jak tylko dostanę dziecko. Przypomniał jej się koszmarny sen, jak tuli do siebie pusty koc i serce niemal uwięzło jej w gardle. A potem zbudziła się w niej agresja. Nigdy go nie oddam powiedziała twardo. Ta odmowa nie zrobiła na Lorraine większego wrażenia. Spojrzała ironicznie na Laurę, jakby ogląda- ła małego, nieporadnego robaczka. To już rozstrzygnie sąd. Laura zesztywniała ze strachu. Czuła, jak lodowate igiełki wbijają się w jej serce. Jak uważasz. Ale do tego czasu zostaw nas w spokoju. Zabraniam ci tu przychodzić. Lorraine odwróciła starannie ufryzowaną głowę i przyjrzała się Laurze chłodno. Zobaczyła w jej oczach strach i była pewna, że może nią manipulować 174 Nora Roberts równie łatwo jak kiedyś. Westchnęła z niesmakiem. Nigdy nie mogła pogodzić się z tym, że jej jedyny syn zadowolił się kimś tak pospolitym. Powinnaś była przyjąć hojną ofertę mojego mę- ża, kiedy ci ją proponowaliśmy mówiła spokojnym tonem. Nie znosiła tej dziewczyny, ale nigdy nie podnosiła głosu. Wiedziała, że zimne szyderstwo jest dużo skuteczniejszą bronią. Możemy do tego wró- cić, jeśli będziesz miała dość rozumu, aby ją rozważyć. Nie może pani kupić mojego dziecka, tak samo jak nie może pani odkupić sobie Tonyego. Błysk bólu przeszył na moment twarz Lorraine i to wystarczyło, żeby uczucia Laury stały się nieco ciep- lejsze. Zobaczyła w niej matkę, która przeżyła wielką tragedię. Pani Eagleton... zaczęła łagodniejszym tonem. Nie mam zamiaru rozmawiać z tobą o moim synu wycedziła zimno Lorraine. Gdybyś była wystar- czająco dobra dla niego, nie musiałby szukać atrakcji gdzie indziej i Tony żyłby nadal. Nigdy ci tego nie daruję. Słysząc dawniej takie słowa, Laura przejęłaby się nimi i poczuła się winna, ale teraz była już mocniejsza. Wiedziała, że Lorraine nie ma racji, a ona nie była tą samą, słabą dziewczyną. Chce pani zabrać mi syna, żeby mnie ukarać, czy żeby uleczyć swoje rany? Nieważne, oba powody są równie złe, musi to pani wiedzieć. Udowodnię w sądzie, że nie jesteś w stanie zapewnić dziecku właściwej opieki. Przyprowadzę Portret anioła 175 świadków, którzy zeznają, jak się prowadziłaś, zanim poznałaś mojego syna, i gdy już byłaś jego żoną. Przecież pani dobrze wie, że to wierutne kłamst- wa. Ale słucham dalej. Jak do tej pory dowiedziałam się tyle, że zamierza pani podstawić w sądzie przeku- pionych świadków. To ważna informacja dla mojego adwokata. Mam też zamiar wykazać, z jakiej rodziny po- chodzisz ciągnęła zupełnie niezmieszana Lorraine. Córka głupiej nastolatki i nieznanego ojca. Decyzja sądu może być tylko jedna zakończyła twardo. Nie zabierze mi pani Michaela, niezależnie od tego, ile pani za niego oferuje, ani jakie kłamstwa sprokurujecie. Jej głos był coraz wyższy i czuła, że traci panowanie nad sobą. Nie chciała do tego dopuś- cić, nie przy zimnej, doskonale kontrolującej się Lorraine. Jeżeli rzeczywiście kochała pani Tony ego ciągnęła po chwili jeśli była pani prawdziwą matką, powinna pani wiedzieć, że zrobię wszystko, aby zatrzymać Michaela. A ty powinnaś wiedzieć, że zrobię wszystko, aby odebrać ci to, co należy do Eagletonów. Jak na czułą, kochającą babcię, zabrzmiało to dość dziwnie, czyż nie tak, pani Eagleton? Laura zdobyła się na zjadliwą ironię, co zupełnie nie było w jej stylu. Ale poskutkowało, bowiem po twarzy Lorraine przebiegł wściekły grymas. No cóż, dla pani mój syn jest tylko częścią rodzinnej fortuny. Nie kocha go pani. Uczucia nie mają tu nic do rzeczy wycedziła 176 Nora Roberts zimno Lorraine. Zatrzymałam się w ,,Fairmont . Masz dwa dni, żeby zdecydować, czy skorzystasz z naszej wspaniałomyślnej propozycji, czy wolisz proces, skandal i zainteresowanie brukowej prasy. Nie sądzę, żeby Bradleyowie byli zachwyceni tym, że szarga się ich nazwisko po sądach. Powinnaś myśleć rozsądnie. Spójrz na siebie, kim ty jesteś? Nie wygrasz ze mną, Lauro. Odwróciła się i wyszła do czekającej na nią ciemnej limuzyny. Laura podeszła do drzwi na drżących nogach, zaryglowała je i ciężko oparła się o nie. Przez chwilę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|