Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomocnika w areszcie polowym 31. Dywizji Piechoty w Mons. Następnie udało mu
się wkręcić na stałe do wojskowej służby więziennej. Po przesłużeniu kilku miesięcy
we Freikorpsie generała von Luttwitza w 1920 roku, został pomocnikiem w
więzieniu cywilnym w Hanowerze. Ta cywilna służba nie trwała dłużej niż dziewięć
miesięcy. Następnie wstąpił do Reichswehry. Poczuł się jak ryba w wodzie w tej
stutysięcznej armii, gdzie starannie przygotowywano machinacje, które miały
otworzyć drogę Hitlerowi. Bez tej armii naziści nie byliby w stanie w jedenaście lat
pózniej stworzyć Wehrmachtu.
Reichswehra robiła wszystko, by próbować się z tego uniewinnić. Nigdy jej się
nie udało. Kiernoz został mianowany profosem aresztu garnizonowego w Celle,
małego, miłego więzienia. To tam zamordował swego pierwszego więznia. Był nieco
niezręczny i o mały włos zle by na tym wyszedł. W jaki sposób ocalił skórę,
pozostało tajemnicą. Pewien Leutnant szczególnie interesował się tą sprawą. Ale,
dziwna rzecz, ten właśnie Leutnant został przypadkowo zabity na drodze,
prowadzącej do koszar w Bergen, dokładnie naprzeciw miejsca, gdzie o całe lata
pózniej utworzono obóz koncentracyjny.
Po trzech latach Kiernoz został awansowany na Oberfeldwebla i zainstalował
się w areszcie garnizonowym Hamburg-Altona. Wehrmacht Hitlera zachował go na
tym stanowisku i reprezentował dla niego dziedzictwo cenne i w najwyższym
stopniu użyteczne po aroganckiej Reichswerze, która mogła być dumna z posiadania
innych osobistości, takich jak marszałkowie Paulus i Keitel, nie zapominając o
Obergruppenfuhrerze SS Bergerze, szefie wydziału SS pracowników cywilnych,
składającego wyłącznie z więzniów obozów koncentracyjnych. Kiernoz został teraz
Hauptfeldweblem i uważał się za wszechmocnego.
W roku 1940 Wehrmacht awansował go na Stabsfeldwebla, najwyższy
stopień, do jakiego mógł pretendować. Siedział w głębi swego aresztu jak pająk w
sieci. Bardzo rzadko widywano go na zewnątrz. Niektórzy nawet twierdzili, że bał
się spotkać byłych więzniów. Inni mówili, że umarłby na widok słońca. Pałał dziką
nienawiścią do wszystkich oficerów. Ta nienawiść datowała się od pewnego
sierpniowego dnia 1940 roku, kiedy natknął się na dziewiętnastoletniego Leutnanta,
który nie był zadowolony z jego sposobu salutowania. Młody człowiek przegnał
liczącego 52 lata Stabsfeldwebla przez wszystkie przeszkody pola ćwiczeń i to z taką
energią, że ten stracił wówczas osiem i pół kilo.
Przysiągł, że zemści się na wszystkich oficerach, którzy wpadną mu w ręce i
dotrzymał tej obietnicy. Teraz Leutnant Ohlsen stał naprzeciw Kiernoza, zdany na
jego łaskę. Wszystkie rzeczy Ohlsena zostały zarejestrowane i włożone do małego,
białego woreczka, który powieszono na haczyku po zewnętrznej stronie drzwi jego
celi.
Przyszedł czas na odzież. Była to chwila najbardziej lubiana przez Kiernoza.
Mlasnął językiem, mruknął zadowolony i wytarł wilgotne dłonie o swe jasnoszare
spodnie do konnej jazdy. Przez półprzymknięte oczy dokładnie obserwował
Leutnanta Ohlsena, oceniając, że ten Leutnant jest mięczakiem, który nie ośmieli się
protestować. Ale z drugiej strony, nigdy nic nie wiadomo. Trzeba było umieć
prowokować incydenty. Istotne było doprowadzenie do tego, by więzień zaczął
krzyczeć, po czym nie trzeba było wiele czasu, by spowodować, że straci cierpliwość
i spróbuje uderzyć.
Wtedy Kiernoz będzie mógł przejść do kontrofensywy. Obergefreiter Stever
był chętnym świadkiem. Stał przed drzwiami jak ludzka skała, zagradzając drogę
wszelkiej próbie ucieczki. Zamyślony Kiernoz postukał się lekko po butach długą i
cienką szpicrutą. Niedawno mieli sprawę z idiotycznym Oberstem ze 123. Pułku
Piechoty, oskarżonym o sabotowanie rozkazów dowództwa. Wpadł w zupełną
histerię, gdy musiał pozbyć się swych ozdób. Krzyczał i wrzeszczał, groził i
przeklinał tak, jak wypada, gdy się jest Oberstem.
Kiernoz roześmiał mu się w nos i powiedział: - Jest pan pułkownikiem i
dowódcą pułku, pełnym medali i wszystkich tych rupieci, ma pan świetne nazwisko,
pochodzi pan ze starej szlachty, o tym wszystkim wiemy, ale jest pan równocześnie
kupą gówna, wyjętą spod prawa. Jeśli, Herr Oberst, pożyje pan dość długo, zostanie
pan stracony, rozstrzelany przez dwunastu strzelców wyborowych i to pomimo
tego, że pańska krew jest tak błękitna, jak Morze Zródziemne. Ale mam przeczucie,
że pan tego nie dożyje. Jestem pewien, że w jednej z naszych cel zostanie pan
zebrany jak kupa śmieci, by je pózniej rzucić na koński nawóz, jak niedonosek
klaczy. A potem wszystko zostanie rozrzucone na kartoflisku wraz z nawozem. Jeśli
pewnego dnia dowiem się, którą część pan użyznił, kupię sobie gruli stamtąd i nażrę
się ich.
Wtedy Oberst wybuchnął. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript