Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łaby to niepowetowana strata dla całej profesji. A może mógłby coś w tej sprawie
zrobić? Na przykład porozmawiać z Martym, który aktualnie zastępuje kierow-
nika przychodni.
R
L
T
- Twój przełożony słusznie wyczuł, że potrzebujesz czasu. Wczoraj po raz
pierwszy zdecydowałaś się o tym mówić... Jeszcze za wcześnie. Nie spiesz się.
- Chyba tak - westchnęła.
Dobrze przynajmniej, że nie zaprzeczyła. Pocałował ją po raz ostatni.
- Chciałbym z tobą spędzić tutaj całe popołudnie, ale komu w drogę, temu
czas.
- Koniec lekcji? Przytaknął, a ona go pocałowała.
- Idz pierwszy pod prysznic.
- Gdybym miał więcej czasu, zaproponowałbym wspólną kąpiel, ale nie
ufam sobie, więc nie zachowam się jak dżentelmen i skorzystam z twojej rady.
Następnym razem zaczniemy od prysznica i wtedy pokażę ci, co mi teraz przy-
szło do głowy.
- Obiecujesz?
- Słowo honoru.
W sobotę Perdy poprosiła Amy nieśmiało, żeby wraz z nimi pojechała zoba-
czyć foki.
Serce Amy rosło na widok dziecięcego zachwytu, gdy z pokładu statku wy-
cieczkowego dostrzegli foki.
- Patrzcie! - zawołała Perdy.
Ich oczom ukazały się skały oraz wygrzewające się w słońcu foki. Jedno
zwierzę akurat przewróciło się z boku na bok, machając płetwą.
R
L
T
- Ona nam pomachała! - zapiszczała Perdy. - Jakie one śliczne! Tato, tam jest
cała rodzina!
Między pokaznym samcem i mniejszą nieco samicą leżało młode. Część fok,
poruszając się niezgrabnie, zeszła na sam brzeg, po czym zsunęła się do wody.
Jedna po drugiej znikały w morskich odmętach, by znienacka wynurzyć łeb kil-
kaset metrów dalej.
- Zrobię wam zdjęcie - zaproponowała Amy, wyjmując z torby aparat.
Uśmiechnięci Tom i Perdy na tle morza, bardzo ładne ujęcie. Taka fotografia
na pewno spodoba się rodzicom Toma. Może zdjęcie uszczęśliwionej wnuczki
zmiękczy serca jego teściów?
- Perdy, jak chcesz, porób zdjęcia fokom. W domu ci je wydrukuję. Mogłabyś
zabrać je do szkoły, żeby opowiedzieć koleżankom o fokach.
- Wiem, jak to jest, kiedy jedna osoba ciągle robi wszystkim zdjęcia - ode-
zwała się niespodziewanie stojąca nieopodal starsza pani. - Zrobić państwu zdję-
cie we troje?
Amy chciała przytaknąć, ale czuła, że nie ma prawa, Zastanawiała się, co po-
wiedzieć, kiedy usłyszała głos Toma:
- Tak, proszę, bardzo byśmy chcieli mieć takie zdjęcie. - Wyjął Amy aparat z
ręki i podał go nieznajomej.
- Zciśnijcie się trochę... o tak... świetnie.
Amy poczuła, że pulsują jej skronie. Jakby byli rodziną: Tom, ona, a między
nimi Perdy. Jak z Colinem i Millie. Tamten zawód miłosny niczego jej nie na-
uczył. Co wyszło z obietnicy, że nie będzie się angażować?
R
L
T
Jednak nie potrafiła się oprzeć.
- Dziękuję - powiedziała niepewnym głosem.
- Jaka pani córeczka podobna do męża - rozczuliła się nieznajoma, oddając jej
aparat.
- Tak, wykapany Tom.
Natychmiast pożałowała tych słów. Co jej strzeliło do głowy?! Perdy nie jest
jej córeczką, tak jak nie była nią Millie. A ona nie zajmie miejsca Eloise. Mimo
że Tom stwierdził, że już nie kocha Eloise, to był jej wierny od dziewiętnastego
roku życia. Piętnastoletniej miłości się nie zapomina, nawet jeśli ma się żal do
partnera.
A Perdy? Nikt nie zajmie miejsca matki, nawet jeśli była chłodna. Tom
wspomniał, jak trudno było Eloise poczuć się matką, więc Amy domyślała się, że
Perdy jest do niej podobna: spragniona matczynej akceptacji i niepewna, czy jest
kochana.
Bała się na nich spojrzeć, by nie zobaczyć w ich spojrzeniu oburzenia. Ale już
to powiedziała i nie mogła cofnąć swoich słów, a wyjaśnianie teraz wszystkiego
po kolei byłoby wyjątkowo żenujące.
Przez chwilę nawet żałowała, że wybrali się na tę wycieczkę. Gdy Tom poło-
żył jej rękę na ramieniu, odważyła się przenieść na niego wzrok.
- Okej? - szepnął jej do ucha.
Bez wątpienia wyczuł jej obawy. Nie można mu odmówić spostrzegawczości.
Za to ona po mistrzowsku umie za promiennym uśmiechem ukrywać tę zagubio-
ną, cierpiącą Amy.
R
L
T
- Okej - odparła, posyłając mu filmowy uśmiech. Nawet jeśli wyczuł, że
kłamała, nie drążył tematu. Kiedy w końcu wrócili do domu, Perdy z całych sił ją
wyściskała.
- To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Strasznie ci dziękuję.
Amy ze ściśniętym gardłem mocno ją przytuliła.
- Mnie się też podobało - odparła wzruszonym głosem. Nie tylko ten dzień.
Kocha Toma i jego córeczkę.
- Ta pani na statku nie wiedziała, co mówi - odezwała się nagle Perdy, a
Amy zesztywniała.
O nie. Nie podejrzewała, że Perdy poruszy ten temat.
- Przepraszam - bąknęła Amy.
- Mama nie pojechałaby z nami oglądać fok.  Perdy była bliska płaczu. -
Mama nigdzie ze mną chodziła, bo mnie nie kochała.
Tom się przeraził. Natychmiast ukląkł, by przytulić córkę.
- Skarbie, to nie twoja wina, że mama wyjechała - powiedział z przekona-
niem. - Oczywiście, że cię kochała.
- Nigdy mi tak nie mówiła, a mama Alexis ciągle to mówi. I nie przychodziła
na jasełka ani na zawody.
- Słonko, taka już była ta twoja mama. Uważała, że musi bardziej się starać i
być lepsza od innych.
- Ale słyszałam, jak dziadek i babcia mówili, że jestem wypadkiem. - Głos jej
drżał.
R
L
T
- Perdy, zawsze cię chciałem, zawsze - zapewniał ją.
- Owszem, przyszłaś na świat trochę wcześniej, niż planowaliśmy, ale zaw-
sze byłaś chciana. Dzień, w którym się o tobie dowiedzieliśmy, był najpiękniej-
szym dniem w moim życiu. Piękniejszym nawet niż ten, kiedy się urodziłaś.
Wziąłem cię na ręce, jak miałaś trzy minuty. Pierwszy raz widziałem takie ślicz-
ne dziecko. Dalej jesteś śliczna. Kocham cię i jestem z ciebie dumny i nic tego
nie zmieni.
- Ale mama mnie nie kochała - chlipnęła Perdy. Tom rzucił Amy błagalne
spojrzenie, więc przyklękła przy nich, by ich objąć.
- Perdy, nie znałam twojej mamy, ale wydaje mi się, że była bardzo podobna
do mojej mamy - zaczęła.
- Moja mama ani razu mi nie powiedziała, że mnie kocha albo że jest ze
mnie dumna. Ale to dlatego, że nie wszyscy potrafią powiedzieć bliskim, że ich
kochają. Ja też myślałam, że ona mnie nie kocha, ale jak dorosłam, zrozumiałam,
że jest inaczej. Nie mówi tego, bo taka się urodziła. Jestem pewna, że twoja ma-
ma cię kochała. Każdy byłby dumny z takiej dobrej i ślicznej córeczki jak ty.
Tom ponad głową Perdy posłał Amy spojrzenie pełne wdzięczności.
- Perdy, mama cię kochała - powtórzył. - Zawsze miała w portfelu twoje
zdjęcie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript