[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spaliśmy ze sobą. Dzwoniła potem do mnie kilka razy. Czułam, że dłonie zaczynają zaciskać mi się w pięści. Z trudem rozprostowałam palce i przybrałam obojętną minę. Jeśli moja twarz przy okazji była nieruchoma i napięta, to cóż, nie mogłam nic na to poradzić. W każdym razie bardzo się starałam. Tolliver cieszył się dużym powodzeniem i choć nigdy o tym nie rozmawialiśmy, chyba lubił seks, sądząc z tego, jak chętnie wykorzystywał każdą nadarzającą się ku temu okazję. Ja też nie unikałam miłości fizycznej, ale byłam bardziej wybredna jeśli chodzi o wybór partnerów. Z tego, co wiedziałam, Tolliver postrzegał seks jako rodzaj sportu, który można uprawiać drużynowo, z nieograniczoną liczbą osób w zespole. Ja miałam do tego bardziej osobiste podejście. Podczas miłości fizycznej trzeba odsłonić się przed drugą osobą. Niechętnie odsłaniałam się przed innymi i dosłownie, i w przenośni. Ale może to jego podejście było bardziej powszechne. Więc o czym chciała z panem rozmawiać? zapytała Young, wpatrując się w Tollivera przymrużonymi oczyma. Nie podobało mi się to spojrzenie. Wyglądało tak, jakby uważała, że Tolliver ma coś na sumieniu. Potrzebowała sobie ulżyć, wygadać się komuś. Przejmowała się nastrojami w rodzinie, zniknięciem Tabity, martwiła się, że Wiktor tak bardzo to wszystko przeżywa wyjaśnił Tolliver gładko. Kłamiesz, pomyślałam. Spuściłam głowę w obawie, że policjanci wyczytają to z mojej twarzy. Myślałam nawet, czy nie zacząć się dziwnie zachowywać, tak, by skonsternowani policjanci szybciej wyszli, ale byłam wściekła na Tollivera. Niech sobie sam radzi, jak wybrnąć z tej kabały. I co mówiła? Dokładnie nie pamiętam. Wzruszył ramionami. To było dawno temu i nie słuchałem jej zbyt uważnie. Uświadomił sobie, że zabrzmiało to trochę nieelegancko, więc postarał się zatrzeć to wrażenie. Nie wiedziałem, że przyjdzie mi to komuś powtarzać. Martwiła się nie tylko o Wiktora, ale też o Dianę, Joela i swoich rodziców. Nawet jeśli w pewnym sensie przestali być teściami Joela, to była ich wnuczka. I... hm. Wspominała, że dzieciaki w szkole rzucają oskarżenia, że Wiktor miał coś wspólnego ze zniknięciem siostry. Ponoć skarżył się wcześniej, że ojciec faworyzuje Tabitę, bo to córka Diany. Co pan odpowiedział? W zasadzie nic konkretnego. To nie były moje problemy, nie znałem ludzi, o których opowiadała. Miałem wrażenie, że po prostu chciała się wyżalić komuś z zewnątrz, a ja przypadkiem byłem wtedy pod ręką. Czy namawiała pana na powrót do Nashville? Nie było takiej możliwości. Mamy napięty grafik, a każdą wolną chwilę staramy się spędzać w naszym mieszkaniu w St. Louis. Przez większość roku jesteśmy w trasie. Macie aż tyle zleceń? zdziwiła się Young. Skinęłam głową. Jesteśmy niemal bez przerwy zajęci potwierdziłam. Zauważyłam, że uchylił się od odpowiedzi, ale nie zamierzałam mu tego teraz wytykać. Chciałam, żeby policjanci jak najszybciej wyszli Lacey i Young wymienili spojrzenia. Potrafili porozumieć się wzrokiem. Wydawało się, że ten mężczyzna w średnim wieku i młodsza od niego kobieta są dobrymi partnerami. Może podczas wcześniejszej współpracy odkryli pokrewieństwo duchowe i teraz pracowało ono na ich korzyść. Sądziłam, przynajmniej aż do teraz, że coś podobnego łączy mnie i Tollivera. Możliwe, że będziemy mieć do państwa jeszcze kilka pytań. Zledczy Lacey starał się, by zabrzmiało to lekko, jakby każde kolejne pytanie miało dotyczyć błahostek nic wielkiego, bez nerwów, nie ma się czego obawiać, wszystko jest w porządku. A więc zostajecie tutaj? Young wskazała na podłogę, precyzując, że chodzi jej o pobyt w tym konkretnym hotelu. Oczywiście podtekst był jasny: Nie wyjeżdżać z miasta . Tak sądzę odparłam. Z pewnością będziecie chcieli iść na pogrzeb? drążyła, jakby jakaś myśl właśnie przyszła jej do głowy. Nie zaprzeczyłam. Przechyliła głowę, jakby myślała, że się przesłyszała. Proszę? Nie chodzę na pogrzeby wyjaśniłam. Nigdy? Nigdy. A pogrzeb matki? Słyszałam, że zmarła w zeszłym roku. Ach, więc wykonali kilka telefonów. Nie byłam na nim. Nie chciałam znów czuć jej obecności, już nigdy, nawet zza grobu. Do widzenia powiedziałam z uśmiechem. Wydawali się nieco zbici z tropu. Tym razem spojrzeli po sobie niepewnie. Proszę zostać w mieście, dopóki się z państwem nie skontaktujemy rzekła Young, zakładając kosmyk za ucho ruchem dziwnie przypominającym wcześniejszy gest partnera. Myślałam, że już to ustaliliśmy odezwałam się słodko. Oczywiście, nigdzie się stąd nie ruszymy zapewnił ich Tolliver bez śladu ironii w głosie. Rozdział szósty Milczenie, które nastało po wyjściu policji było najbardziej wymownym milczeniem, jakiego kiedykolwiek doświadczyliśmy w swoim towarzystwie. Nie miałam nawet ochoty patrzeć na brata, a co dopiero z nim rozmawiać. Staliśmy bez ruchu, aż w końcu to ja zrejterowałam. Warknęłam ze złością, odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam do swojej sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi. Sekundę pózniej do pokoju wpadł Tolliver. No, to co miałem według ciebie zrobić? Wolałabyś, żebym skłamał? Rzuciłam się na łóżko. Tolliver wolał stać nade mną, podpierając się pod boki. Wiesz, wolałabym, żebyś nic nie musiał mówić. Walczyłam, żeby zachować spokój, ale poddałam się szybko. Skoczyłam na równe nogi i spojrzałam na niego gniewnie. Wolałabym, żebyś w ogóle nie musiał dzisiaj odpowiadać na to pytanie! A najbardziej wolałabym, żebyś kilka miesięcy temu wykazał się większą dyskrecją i rozsądkiem! Co ty sobie w ogóle myślałeś? I czy w ten proces był zaangażowany także twój mózg? Wyluzuj, musisz tak na mnie najeżdżać? Tak! Muszę! Jedna, druga kelnerka... cóż, to obrzydliwe, ale w porządku. Jakaś podrywka w barze, nie ma sprawy. Każdy ma swoje potrzeby. Ale romans z klientką? Osobą związaną ze zleceniem? Przegiąłeś, Tolliver. Potrafisz w ogóle myśleć czym innym niż rozporkiem?! Tolliver wiedział, że mam rację, co tylko potęgowało jego wściekłość. To zwykła podrywka. Laska nie należała nawet do rodziny, a przynajmniej nie do tej najbliższej! Podrywka! To kobieta, a nie oprawka do dziury! Tak do tego podchodzisz? A co ze świadomym wyborem partnera? A co z refleksją Czy to z tą kobietą chcę mieć dzieci przed pójściem do łóżka? Bo z tym właśnie wiąże się seks, Tolliverze! O tym myślałaś, bzykając się z tym gliną w Sarnę? Czy chcesz mieć jego dzieci? Cisza, która zapadła po tym stwierdzeniu miała inny wydzwięk niż poprzednio. Słuchaj... Przykro mi. Nie powinienem był tego mówić, Jego gniew wyparował. A ja nie jestem pewna, czy jest mi przykro. Wiesz, że zle zrobiłeś. Nie możesz po prostu się do tego przyznać? Musisz się wykręcać? A ty musisz to tak drążyć? Tak. Bo to nie tylko twoja prywatna sprawa. Tu chodzi o interesy. Nigdy wcześniej tak nie postąpiłeś. No, przynajmniej z tego, co wiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|