Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

roślinożerne bydlątka do kanibalizmu. Natura zlikwidowałaby szaloną krowę, przeżuwającą kości
innej krowy. U ludzkich kanibali działał ten sam prionowy hamulec - papuascy kanibale umierali,
 pokarani przez boską naturę.
Człowiek ustawił się przy łańcuchu pokarmowym niby przy barze samoobsługowym: roślina, zwie-
rzę, człowiek, Bóg. Przy komunii niektórym należałoby mówić:  Smacznego .
Zobojętniałam na ciuchy. Taka menopauza odzieżowa przychodzi podobno po trzydziestce piątce.
U mnie wzdyma z ciąży. Za parę miesięcy nie zmieszczę się w żadne spodnie i nie mam pojęcia,
jakie będę miała wymiary po... Zostało pożądanie do mięsistych, bawełnianych podkoszulek o
rozmiarach XXL.
Namawiam Piotra na przeprowadzkę do Zamościa. Zalety: renesansowe miasto, nieduże, więc
niedrogie,  blisko przyrody i - co ważne dla Maleństwa - rewelacyjne liceum europejskie.
Pietuszka zaciekawił się: Na starówce, w blokach, gdzie mielibyśmy mieszkać?
- Nigdy nie byłam w Zamościu.
- Aha - podejrzewa mnie o ciążowe wybryki i nie drażni rozsądkiem. O Zamościu przeczytałam w
 Kulturze , entuzjastycznie. W moim stanie jestem bardziej empatyczna, czemu by nie Zamość?
Składam życzenia mamie. Zaskoczona, ale widzę ją przy telefonie z listą, na której odkreśla życzą-
cych. Pamiętliwa Skorpionica z jadem czułości. Po niej mam to picicici, gdy myślę o dziecku.
Nigdy nie będę tak dobra jak ona.
4 X
Próbuję nad jeziorem ćwiczyć tai-chi. Ostrożnie, żeby nie poruszyć bańki z mdłościami,
zawieszonej w żołądku. Starannie przelewam energię między rękoma, powoli stawiam kroki.
Rozkołysane ciało wpada w trans spokoju. Mgła wisi nisko nad jeziorem - przepowiednia słońca.
Tai-chi, ćwiczenie pięciu elementów harmonii. Nazwy przypominające pałacyki-kredensy
Zakazanego Miasta: Pałac Szczęśliwości, Harmonii... Znajduję rytm, ciało samo wraca do
wyuczonych gestów. Mogę o nim zapomnieć. Jestem wodą (skłon do ziemi - wygląda już na
pochylanie się nad własnym brzuchem), ożywiającą drzewo (lubię rosnąć rękoma), ogniem (ping-
pong dobrych życzeń - wypycham je do świata i zagarniam z powrotem), ziemią (rozsiewanie życia
z wysokości pępka) i metalem (nieprzyjemne głaskanie zimnej, żelaznej kolumny, wyrastającej z
wyobrazni).
Skończyliśmy dzisiejszy treatment Miasteczka. Pietuszka odreagowuje, gapiąc się w telewizor.
Czytam horoskopy. Chłopiec Baran jest jednym żywiołem energii (moje ćwiczenie pięciu
elementów harmonii, he, he!). Dla nas Baranek to byłoby rodeo. Dziewczynka potulna owieczka?
Na tej samej sztokholmskiej ulicy, gdzie jest mój oddział położniczy, mieszkała Greta Garbo. Może
to znak (gdyby dziewczynka), i nazwać ją Gretą Gretkowską?
Pytam Pietuszkę, o której godzinie się urodził, wyliczę mu znak ascendentu. Odrywa się od
telewizora i zrzędzi:
- Kurczę, co jest? Zredniowiecze? W TV Zanusi, ksiądz Zanussi o wartościach, a ty zabobony.
Na wieczór (od dziewiętnastej) plany czytania, malowania. Akurat, padam na opuchnięty
zapachami nos. Nie tylko senność, ale i ten dziwny smak w ustach, metalu, antybiotyków.
Budzimy się o drugiej w nocy. Mgła podgrzewana do czerwoności latarniami. Idziemy na mglisty
spacer wokół domu i z powrotem w ciepłe łóżko.
34
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl
5 X
Dręczy mnie płeć - a tam płeć - płećka Maleństwa. Mam smak na kwaśne - więc chłopiec.
Błyszczące oczy, piękna cera - znowu punkt dla chłopca.
Przeczucie podpowiada: chłopiec. Tak wyszło w tarocie, tak pokazały różdżki.
Dziewczynka? Czytam swoje zapiski o kobiecie idealnej: powinna być inteligentna, żeby potrafiła
wybrać. Z poczuciem humoru, żeby umiała się z siebie samej śmiać, gdyby jednak wybrała zle. I
dobra w łóżku, by mimo wszystko czerpała z tego satysfakcję.
Kręcą mi się włosy. Najpierw nieśmiałe pejsiki, po tygodniu angielskie loki za uszami. Wokół prze-
działka proste druty. Wyglądam jak w peruce: siwo-blond sztywne włosy u góry i złociste, miękkie
loki na dole. Charakter mięknie mi od macierzyństwa?
Telefon z Produkcji:
- Lecicie do Polski. Spotkanie z reżyserem, aktorami, obgadanie szczegółów.
Trochę się buntuję: zaraz, zaraz, mieliśmy pisać do dziesiątego pazdziernika treatmenty, od
dziesiątego do trzydziestego dialogi. Muszę mieć wolny listopad na Damy Polskie. Czegoś chyba
nie zrozumiałam przez telefon: Tomek jednak dalej gra? Przecież zrezygnował pięć odcinków
temu.
Jeszcze raz Produkcja:
- Gra, nie dogadaliśmy się. Pomieszała się numeracja odcinków.
Wygibasy scenariuszowe, tłumaczące zniknięcie Tomka pomyłką telefoniczną między Warszawą a
Sztokholmem. Tomek też nie jest bez winy, pod koniec poprzedniej serii chciał się na pewien czas
wy-miksować, zostawiając sobie możliwość powrotu. Wyjazd do ojca w Stanach zamiast
uśmiercenia. Zarezerwował sobie rolę Jezusa, udającego się do Ojca Niebieskiego, z możliwością
niezapowiedzianego powrotu (na Apokalipsę).
Pietuszka idzie do swojego zawodowego  Miłosiernika . Zazdroszczę mu, chociaż to nieprzespana
noc. Będzie z ludzmi, nawet z niedoleczonymi nadludzmi. Rozmawiamy wieczorem przez telefon.
W ciemnościach, słuchając Piotra, zapominam, dlaczego jestem zmęczona, skąd obolałość. Do jutra
niestrawność przejdzie - odruchowo dotykam wypukłości brzucha. Nie przejdzie, codziennie będzie
gorzej.
6 X
Koniec Miloszevicia. Rozlazło się bez sądu, bez wielkiego buntu. Zmieniło się w Belgradzie na
koniec lata, niby pora roku, z konieczności, bez przekonania.
Proszę Piotra: Niczego nie chcę na urodziny, naprawdę niczego nie potrzebuję. Rzadko się tak zda-
rza, ale to prawda. Kupię tort.
Nie lubię urodzin, ostatnie wesołe obchodziłam, mając dziewięć lat, sylwestra chyba też wtedy.
Pózniej wspomnienia tego dnia, nadziane na ruszt pamięci, przysmażone sentymentem. Kilka lat
temu we Florencji, z Pietuszką na zabytkowym łożu z baldachimem, miłosne, skrzypiące życzenia o
północy.
Jedziemy do Sztokholmu po bilety lotnicze Arlanda-Okęcie. Monumentalne domy bez wdzięku,
wykute w skałach. Miasto, ukamienowane paskudną solidnością.
Telefon z domu. Mama żartuje:
- Urodzisz się za pół godziny. Siostrzeniec nie dosłyszał, biegnie do taty z nowiną:  Ciocia rodzi za
35
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl
pół godziny!
- Już?! - ojciec, przejęty, łapie za drugą słuchawkę.
Są gotowi na wszystko.
7 X
Stoję przed lustrem: piszczele, żebra, bulwa. Ciąża jako ukoronowanie kobiecości (podbrzusza?).
Wcale nie czuję się bardziej kobieco. Mężczyzna - ktoś, kim na pewno nie jestem. Kobieta - ktoś,
kim na pewno nie będę. Mimo dojrzewających piersi ze śliwkowymi sutkami, rozstępów, które
pewnie się pojawią jak rytualne blizny po inicjacji w kobiecość. Dzień po urodzinach. Deprecha
poporodowa.
8 X
- Szła poboczem, prawie pod koła. Nie wiedziałem: zadzwonić do ośrodka, żeby ją zabrali z
przepustki, olać? - Pietuszka opowiada o dwudziestokilkuletniej pacjentce. Waleria, pół Włoszka, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript