Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

otwierając oczu, uniosła rękę, by naciągnąć poduszkę na gło­
wę. To znaczy, próbowała poruszyć ręką, ale nie mogła. Jakiś
ciężar przygniatał prześcieradła, którymi była nakryta i nie
pozwalał jej się ruszyć.
Josh.
Przez chwilę leżała bez ruchu, oddając się rozkosznym
wspomnieniom. Nigdy nie przeżywała takich miłosnych unie­
sień z mężczyzną. To znaczy, z tym jednym, poprzednim
mężczyzną, byłym narzeczonym, starym nudziarzem, którego
imię nie było ważne. Tylko Josh obudził w niej śmiałą, se-
ksowną kobietę.
Spróbowała ponownie wykonać jakiś ruch. Po kilku bez­
owocnych wysiłkach stwierdziła zaskoczona, że jej ramion
nie krępowały prześcieradła. Były związane! I to za plecami!
Oblała się potem. Do takich gier nie była skłonna, nawet z...
- Obudziłaś się, co?
Z pewnym wysiłkiem Cari obróciła głowę i ujrzała Enri-
­ue, stojącego przy łóżku. Kilka razy zamrugała gwałtow-
nie. Niestety, Enriąue nie zniknął. Zza jej pleców dobiegł
zduszony dźwięk. Obrzuciła Enrique'a wściekłym spojrze-
niem i obróciła się nagłym ruchem.
- O Boże! Josh, jak się czujesz?! - wykrzyknęła z przera-
żeniem na jego widok. Siedział obok niej, tyłem do ściany
z ramionami związanymi za plecami. Nie mógł udzielić od­
powiedzi, gdyż w usta wetknięto mu jakiś gałgan.
ZDOBYCZ PIRATA
137
- Nie wygląda pięknie, prawda, proszę pani?
Cari zignorowała drwiącą uwagę Enrique'a i ze zgrozą
przyglądała się zmasakrowanej, zakrwawionej twarzy Josha.
Jego oko, to jedyne zdrowe oko, było podbite i spuchnięte.
Zwróciła się do Enrique'a, starając się panować nad głosem:
- Co się stało? O co chodzi? Dlaczego jesteśmy związani?
- Wszystko przez pani męża. Jest głupi.
Skrzywił się i Cari zauważyła, że jego twarz także nosi
ślady walki.
- Myślał, że da radę nam obu, mnie i kapitanowi. Ale
głupiec.
- Kapitan? - wyjąkała przerażona Cari. - On też w tym
bierze udział? Ale w czym?
Enrique nie raczył odpowiedzieć. Dźwignął ją i posadził
tyłem do oparcia łóżka, a luźny koniec sznura krępującego
ręce kilkakrotnie okręcił wokół ramy łóżka i zamocował.
Zdusił jej protesty, pakując w usta mokry ręcznik i obwiązu­
jąc jednym z krawatów Josha. Następnie zabrał leżący na
nocnym stoliku pistolet i wsadził go za pasek. Przyjrzał się
więźniom ze złośliwym zadowoleniem.
- Wrócę tu jeszcze. Może przyniosę coś do jedzenia. Ka­
pitan zadecyduje. A teraz zostawiam was, żebyście się nacie­
szyli miodowym miesiącem.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Minuty płynęły jedna za drugą. Cari uspokoiła się na tyle,
że zamiast paniki ogarnął ją zwykły strach. Strach ustąpił
miejsca oburzeniu.
Nie tak miały wyglądać jej wakacje, ani miesiąc miodowy!
Spoglądała w stronę Josha, starając się dojść, co to wszy-
stko miało znaczyć. Niewiele wywnioskowała z jego potur-
bowanej postaci, a z zakneblowanych ust wydobywały się
jedynie niewyraźne dźwięki. Zauważyła, że próbuje uwolnić
się z więzów, i także zaczęła nad tym pracować.
Poddała się po kwadransie. Jedynym rezultatem były
poranione nadgarstki. Enrique zastosował węzeł żeglarski
i nie było szans na uwolnienie. Josh poddał się parę minut
później.
Zebrała myśli i uzmysłowiła sobie parę faktów. Po pier­
wsze, miała na sobie trykotową koszulkę, ale jej majteczki
pozostały na dywanie na środku kabiny. Po drugie, owłosiona
noga Josha delikatnie ocierała się o jej nogę, dodając odwagi.
Po trzecie, musiała koniecznie iść do łazienki.
Mijały godziny. Przez zasłonięte okno przebijały się pro­
mienie słońca. Ręce jej zdrętwiały, mokry knebel śmierdział
mydłem, no i musiała natychmiast skorzystać z łazienki. Na­
tychmiast!
ZDOBYCZ PIRATA
139
W końcu pojawił się steward z tacą z jedzeniem. Zbliżył
się do niej. Jego lewe oko otoczone było sinoczerwoną ob­
wódką.
- Wyjmę ci knebel i rozwiążę ręce. Jeżeli krzykniesz, to
ci przyłożę. Albo twojemu facetowi. Zrozumiałaś?
Cari kiwnęła głową. Po chwili steward uwolnił ją od kne­
bla.
- Jak ci rozwiążę ręce, będziesz mogła zjeść i może potem
pozwolę ci nakarmić twojego faceta.
Uwolnione z więzów ręce były odrętwiałe i obolałe,
- A teraz jedz, i to szybko - rozkazał Enrique.
Cari ześlizgnęła się z łóżka i obciągnęła koszulkę.
- Zanim zacznę jeść - oświadczyła z zadziwiającym spo­
kojem - muszę skorzystać z łazienki.
Enriąue zasępił się.
- Muszę iść z tobą, rozumiesz?
Na szczęście, ku wielkiej uldze Cari, steward wszedł z nią
do łazienki, ale zatrzymał się przed kabiną z sedesem. Gorą­
czkowo rozglądała się za jakimś śmiercionośnym narzędziem,
ale w malutkim pomieszczeniu znalazła jedynie wieszak na
papier toaletowy.
Wychodząc z łazienki, ściągnęła z wieszaka szlafrok i czy­
sty ręczniczek, który zmoczyła w umywalce. Nie wpadło jej
w oczy nic, czego mogłaby skutecznie użyć przeciwko Enri-
­ue'owi.
W kabinie zmusiła się do zjedzenia suchego rogalika i ba-
nana. Chwyciła termos z gorącą kawą, mając świeżo w pa-
mięci bolesne skutki oparzenia, ale Enrique przez cały czas
jej śniadania stał w znacznym oddaleniu.
140
ZDOBYCZ PIRATA
Zbliżył się do niej, gdy niosła tacę z jedzeniem dla Josha,
ale jedynie na tyle, by wycelować rewolwerem w jej skroń.
- Jeżeli chcesz, by żonie nie stała się krzywda, Keegan, to
nie próbuj żadnych sztuczek i siedź cicho.
Cari odplątała krawat, związany na karku Josha, i wyciąga
nęła mu knebel z ust. Wypił łyk kawy, którą podała mu Cari.
- Co tu się dzieje? - zapytała cicho.
Josh spojrzał na stewarda. Ten nie dał żadnego znaku naka-
zującego milczenie. Josh zamarł ze zgrozy. Zrozumiał, że to,
czy Cari dowie się wszystkiego, czy nie, nie ma już żadnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript