Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pogładzić po włosach.
Nie wiedziała, czy zauważył jej rezerwę. Wciąż się uśmiechał, co sprawiło, że serce jeszcze
mocniej ścisnęło jej się z żalu.
Uśmiechnął się, odgarniając za ucho kosmyk jej niesfornych włosów.
 Przyszłaś wcześniej, żeby zabawić się w niegrzeczną sekretarkę? To najlepszy sposób,
żeby zacząć dzień. Z przyjemnością zgarnę wszystkie papiery z biurka, żebyśmy mogli zrobić
z niego dobry użytek.
Lily potrząsnęła głową, powstrzymując łzy.
Nigel zmrużył oczy i spoważniał.
 Lillian  powiedział, ściskając jej dłoń.  Nie wyglądasz dobrze. Co się stało?
Odchrząknęła, starając się nie załamać.
 Czy mogę z tobą porozmawiać?  spytała drżącym głosem.
 Oczywiście.
Wciąż trzymając jej rękę, poprowadził ją do krzesła stojącego przed jego biurkiem i usiadł
naprzeciwko niej.
 O co chodzi?  spytał zatroskany.
Miała nadzieję, że nie zauważył, jaka jest przygnębiona. Wyciągnęła do niego rękę.
 To dla ciebie.
Gdy otwierał kopertę, wyjmując złożony arkusz, zaczęła szybko mówić, wiedząc, że jeśli
tego nie zrobi, zanim Nigel przeczyta wymówienie, to nic już z siebie nie wydusi.
 Okłamałam cię. Przez cały czas udawałam kogoś innego. Naprawdę nazywam się Lily
Zaccaro i jestem współwłaścicielką Zaccaro Fashions z Nowego Jorku. Przyjechałam do Los
Angeles i podjęłam u ciebie pracę, bo ktoś ukradł moje projekty i wykorzystał je do stworzenia
Kolekcji Kalifornijskiej. Pewnie powinnam była załatwić to inaczej. Przepraszam.
Szybko zaczerpnęła powietrza.
 Wiem, że znienawidzisz mnie za to i wcale cię nie winię. Ale chcę, żebyś wiedział, że nie
zrobiłam nic, co mogłoby zaszkodzić tobie lub twojej firmie. Chciałam tylko dowiedzieć się, kto
miał dostęp do moich projektów i kto uczestniczył w tworzeniu Kolekcji Kalifornijskiej. To
wszystko. Nie przyjechałam tu, żeby szpiegować czy wykraść jakieś sekrety z twojej firmy.
Przysięgam.
Zamrugała, czując dławienie w gardle.
Jeszcze przed chwilą Nigel był zrelaksowany i pogodny, teraz z kamienną miną wpatrywał
się w jej pismo, jakby to wszystko było pozbawione sensu.
Lily nie wiedziała nawet, czy słyszał choć słowo z tego, co powiedziała. A może słyszał
i dlatego nie mógł na nią spojrzeć.
Siedziała nieruchomo, bojąc się poruszyć. Czekała, przygotowując się na to, co usłyszy,
i wiedząc, że to może być okropne.
Podniósł głowę, spoglądając na nią z bólem.
 Odchodzisz  powiedział głucho.  Nie jesteś osobą, za którą się podawałaś, a teraz
osiągnęłaś swój cel i odchodzisz.
Nie wiedziała, co było gorsze  to, że musiała się tłumaczyć, czy że tak zwięzle
podsumował jej postępowanie. Czuła do siebie pogardę.
Potrafiła wydusić z siebie tylko jedno słowo:
 Tak.
Zapadła przykra cisza. Nigel zacisnął usta w wąską kreskę i utkwił wzrok w odległym
punkcie na ścianie.
Minęła minuta, potem dwie. Lily gorączkowo zastanawiała się, co powiedzieć. Wyznała
już całą prawdę, wyjaśniła, dlaczego została jego asystentką. Cokolwiek jeszcze by dodała, mogło
tylko jej zaszkodzić.
Dlatego milczała, czekając na ostre słowa, do których Nigel ma pełne prawo. On
tymczasem wstał i okrążył biurko. Nie patrząc na nią, usiadł na wygodnym skórzanym krześle
i spokojnie oparł dłonie na biurku.
 Możesz odejść  powiedział wreszcie.
Lily przełknęła ślinę. Serce waliło jej jak szalone. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, choć
nie wiedziała co.
Nigel nie dopuścił jej do słowa. Podniósł głowę, świdrując ją wzrokiem. Jego głos przeszył
ją jak sztylet.
 Możesz odejść. Przyjąłem twoje wymówienie.
Nie tak wyobrażała sobie tę scenę. Spodziewała się podniesionego głosu i krzyków,
oskarżeń i słów urazy.
Ta cicha spokojna rezygnacja była znacznie gorsza. Zmroziła jej krew w żyłach. Złamała
serce. I była taka ostateczna.
Skinęła głową, zaciskając zęby, by nie wybuchnąć płaczem. Wstała i z wysiłkiem ruszyła
do drzwi. Położyła rękę na klamce i zerknęła na niego ukradkiem.
 Przepraszam, Nigel.
Opuściła gabinet, nie czekając na odpowiedz, i jak najszybciej ruszyła w kierunku windy,
mając nadzieję, że uda jej się wyjść, zanim się rozpłacze.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Miesiąc pózniej&
Lily stała za ladą w butiku Zaccaro Fashions, spoglądając na porcelanowo białe manekiny
ubrane w zaprojektowane przez nią stroje z torebkami autorstwa Juliet i butami, które były dziełem
Zoe.
Kilku klientów kręciło się po sklepie. Nagły ból sprawił, że wyjęła palec z ust i zobaczyła,
że nie po raz pierwszy obgryzła paznokieć do żywego. Wszystkie jej kiedyś pięknie
wypielęgnowane paznokcie wyglądały tak jak ten  krótkie i pokaleczone. W ten sposób
odreagowywała stres. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript