[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby jej siÄ™ nic nie staÅ‚o. Modlitwa jÄ… uspokoiÅ‚a. SpojrzaÅ‚a w ciemnÄ… głębiÄ™ studni i nic nie zobaczyÅ‚a. - Kelly, kochanie - zawoÅ‚aÅ‚a. - To ja, twoja ciocia. Nie bój siÄ™, dziecinko, wydobÄ™dziemy ciÄ™· PrzyjrzaÅ‚a siÄ™ uważnie otworowi w ziemi i przez chwilÄ™ zastanowiÅ‚a siÄ™, czy sama daÅ‚aby sobie radÄ™· PorzuciÅ‚a jednak ten niewczesny zamiar jako niemÄ…dry . Nie mogÅ‚a przecież wiedzieć, jak głęboko wpadÅ‚a Kelly. A postÄ™pujÄ…c nierozważnie naraziÅ‚aby jÄ… na wiÄ™ksze niebezpieczeÅ„stwo. A jeÅ›li sama również wpadnie w puÅ‚apkÄ™? Z pewnoÅ›ciÄ… nie pomogÅ‚oby to Kelly. Nie ma czasu do stracenia. PotrzebowaÅ‚a pomocy, a naj bliżej byÅ‚ Steven. BÄ™dzie musiaÅ‚a mu zaufać. OdetchnÄ…wszy głęboko ujęła za ramiona Jennifer i powiedziaÅ‚a Å‚agodnie: - Pobiegnij do domu pana Drake'a tak szybko, jak tylko potrafisz. Zrobisz to dla mnie? Powiedz mu, co siÄ™ staÅ‚o, i poproÅ›, żeby przyszedÅ‚ jak najprÄ™dzej. Ja zostanÄ™ tutaj z Kel1y, Przestraszonej Jennifer zaczęły kapać z oczu Å‚zy. - ChcÄ™ zostać tu z tobÄ…. B-b-bojÄ™ sos-siÄ™, ciociu. - Ja też siÄ™ bojÄ™, ale wszystko bÄ™dzie dobrze, zobaczySz - powiedziala z przekonaniem, silÄ…c siÄ™ na spokój. Odgarnęła jej wÅ‚osy z czoÅ‚a. - PosÅ‚uchaj. SÅ‚yszysz Kelly tam na dole? Nic jej nie jest. Przyprowadz pana Drake'a. On bÄ™dzie wiedziaÅ‚, jak jÄ… wydostać. Gdy Jennifer poszÅ‚a, Lara poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ na ziemi i zaczęła woÅ‚ać w dół, do Kelly. MówiÅ‚a do niej, nuciÅ‚a jej piosenki, nie przestajÄ…c nasÅ‚uchiwać najlżejszego odgÅ‚osu, który by wskazywaÅ‚, że dziecku nic siÄ™ nie staÅ‚o. Tak znalazÅ‚ jÄ… Steven. Kiego go ujrzaÅ‚a, popÅ‚ynęły jej z oczu dÅ‚ugo powstrzymywane Å‚zy. RzuciÅ‚a mu siÄ™ w ramiona, szukajÄ…c u niego pocieszenia. ObejmowaÅ‚ jÄ… mocno. PoczuÅ‚a, jak powoli wracajÄ… jej siÅ‚y. Po raz pierwszy, odkÄ…d wdarÅ‚ siÄ™,z powrotem w jej życie, tak bardzo siÄ™ cieszyÅ‚a, że go widzi. Stevenowi serce siÄ™ krajaÅ‚o na widok Lary leżącej na mokrej ziemi i drżącym gÅ‚osem Å›piewajÄ…cej piosenki. Gdy przybiegÅ‚a do niego zapÅ‚akana Jennifer, z trudem zrozumiaÅ‚ jej urywanÄ… relacjÄ™. Dopiero kiedy odnalazÅ‚ LarÄ™, zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, co siÄ™ staÅ‚o. Biedna, musiaÅ‚a tracić zmysÅ‚y ze strachu. Gdy trzymaÅ‚ jÄ… w ramionach, czuÅ‚, jak drży. Po raz pierwszy od lat zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że pod maskÄ… surowoÅ›ci, którÄ… przybraÅ‚a, kryjÄ… siÄ™ głębokie uczucia. Mimo gniewu, mimo zaprzeczeÅ„ nadal go kochaÅ‚a. Bogu dziÄ™ki! WiedziaÅ‚, ile jÄ… musiaÅ‚o kosztować zwrócenie siÄ™ o pomoc do niego. Serce zabiÅ‚o mu mocniej, poczuÅ‚ gwaÅ‚towny przypÅ‚yw uczuć opiekuÅ„czych. Musi jej zwrócić Kelly całą i zdrowÄ…. Nie może zawieść zaufania, jeÅ›li chce, by speÅ‚niÅ‚y siÄ™ marzenia o wspólnej przyszÅ‚oÅ›ci. PragnÄ…Å‚ jak naj dÅ‚użej trzymać jÄ… w ramionach i pocieszać, ale zreflektowaÅ‚ siÄ™ i ocierajÄ…c jej Å‚zy zapytaÅ‚ spokojnym gÅ‚osem: - Co z niÄ…? - PÅ‚acze. - W gÅ‚osie Lary brzmiaÅ‚o przerażenie. - To dobry znak - uspokoiÅ‚ jÄ…. - Znaczy, że wszystko w porzÄ…dku. ZostawiÅ‚em Jennifer z mojÄ… gospodyniÄ… 'i po sIalem po pomoc. Jak tylko tu dotrÄ…, zobaczymy, co siÄ™ da zrobić. - Nie można po prostu spuÅ›cić na dół jakiejÅ› liny? - Kel1y jest jeszcze za maÅ‚a, prawdopodobnie nie wiedziaÅ‚aby, co robić. To mogÅ‚oby tylko pogorszyć sytuacjÄ™. Lepiej, niech posiedzi spokojnie, dopóki siÄ™ nie przekonamy, jaki tam jest grunt. - Do licha, tak na ciebie liczyÅ‚am. Dlaczego teraz czegoÅ› nie zrobisz? Nie możemy jej zostawić tam na dole samej - powiedziaÅ‚a zawiedziona. W jej podniesionym gÅ‚osie usÅ‚yszaÅ‚ bezsilnÄ… wÅ›ciekÅ‚ość. OdsunÄ…Å‚ jÄ… od doÅ‚u. - Nie trzeba, żeby Kelly ciÄ™ sÅ‚yszaÅ‚a. Przestraszysz jÄ…. - UjÄ…Å‚ jÄ… dÅ‚oniÄ… pod brodÄ™ i zmusiÅ‚, by spojrzaÅ‚a mu w oczy. - Kochanie, wiem, co czujesz. Uwierz mi. Nie ma nic gorszego niż czekanie. Przyrzekam ci, że jak tylko bÄ™dziemy mieli sprzÄ™t, spróbujemy siÄ™ do niej dostać. Ale jeÅ›li nie zrobimy tego, jak należy, ziemia może siÄ™ zapaść. LarÄ… wstrzÄ…snÄ…Å‚ dreszcz. Steven odruchowo pogÅ‚adziÅ‚ jÄ… po plecach. - Nie martw siÄ™, Laro. To siÄ™ nie stanie. WydobÄ™dziemy jÄ…, przyrzekam ci. - MuszÄ™ zadzwonić do Tommy'ego. On powinien o tym wiedzieć. Perspektywa tej rozmowy przerażaÅ‚a jÄ…· WyczytaÅ‚ to z rozszerzonych przestrachem oczu i bladej twarzy. - Nie zaczekasz trochÄ™, może uda nam siÄ™ od razu jÄ… wydostać? - zasugerowaÅ‚ Steven. - MyÅ›lisz, że to szybko pójdzie? - Mam nadziejÄ™. Ale nie poszÅ‚o tak szybko. PopoÅ‚udnie ciÄ…gnęło siÄ™ jak wieczność. Pierwszy przybyÅ‚ Logan. UÅ›cisnÄ…Å‚ współczujÄ…co dÅ‚oÅ„ Lary, zanim zwróciÅ‚ siÄ™ do Stevena po polecenia. Powoli nadciÄ…gnÄ™li ludzie z miasta. Naradzali siÄ™ ze Stevenem, nie dajÄ…c jej dojść do sÅ‚owa, co jÄ… bardzo irytowaÅ‚o. %7Å‚ona szefa ochotniczej straży pożarnej odciÄ…gnęła jÄ… od studni, ktoÅ›
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|