[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kpiących uwag o moim wieku. Casey wyszła za nim w milczeniu. Martwiła się, że może zrobiła mu fałszywe nadzieje co do możliwości ich związku. Odwróciła się powoli i do niego i chrząknęła nerwowo. - Geoff ? - Tak ? - Jest jeszcze coś, co powinniśmy sobie wyjaśnić - zaczęła powoli. - Słucham. - Chciałabym, żeby pan wiedział, że lubię pana, nawet bardzo - jako przyjaciela i kolegę - Casey zawahała się. - Tak - szepnął Geoff z błyskiem w oczach. - Ale... ale powinien pan też wiedzieć, że nigdy nie będzie nic więcej... - przerwała. - Niech pani posłucha, Casey - Geoff stał się nagle bardzo poważny. - Domyśliłem się, że ktoś rzeczywiście wyrządził pani krzywdę, ale to nie ma nic do rzeczy. Jestem wystarczająco dorosły, by zdawać sobie sprawę, na czym stoję i na pewno nie powiem ani nie zrobię niczego, co mogłoby zniszczyć naszą przyjazń. W porządku? - Dziękuję, Geoff - szepnęła Casey i uścisnęła mu rękę. RS 65 Rozdział 14 Casey obserwowała, jak światło świec odbija się w kawie. Spojrzała przez okno na ciemną wodę zatoki, w której odbijały się światła miasta. - Och, niech pan popatrzy! - podniecona wskazała na jasno oświetlony statek, wychodzący w morze. Głęboki dzwięk syreny okrętowej zabrzmiał nad spokojną wodą. - Tak, ten widok robi wrażenie. - Geoff sięgnął do kieszeni i poczęstował Casey papierosem. - Nie, dziękuję - odmówiła i napiła się kawy. - Casey - przerwał jej rozmyślania - zastanawiała się już kiedyś pani nad tym, by wyjść z ofertą specjalistycznych programów komputerowych? - Tak, już to rozważałam - jej głos zadrżał, gdy pomyślała o programie komputerowym, który był przyczyną jej wszystkich niepowodzeń w ostatnim czasie. - Ale najpierw chcę być przekonana, że firma stoi na pewnym gruncie w zakresie sprzętu, zanim wejdziemy na rynek z programami. - Wypiła resztę kawy. - Co by pani powiedziała na to, gdybyśmy jeszcze wypili drinka przed snem w barze? Tym razem to ja panią zapraszam - uśmiechnął się Geoff. - To brzmi niezle - zgodziła się Casey - bo po tym tutaj - zaśmiała się, wskazując na rachunek - nie mogłabym już sobie na to pozwolić. - W takim razie w przyszłym tygodniu musimy po prostu sprzedać dwa razy tyle komputerów - zaśmiał się Geoff, obejmując ją ramieniem. - Pan to powiedział - oboje śmiali się jeszcze z jego uwagi, wchodząc do słabo oświetlonego baru. Zatrzymali się na chwilę, by oczy przyzwyczaiły się do półmroku. - Tam z tyłu jest jeszcze wolny stolik - szepnął Geoff, gdy pięcioosobowy zespół zaczął grać. - Dobrze - Casey pozwoliła poprowadzić się do stolika, ale w połowie drogi zaczepiła obcasem o brzeg sukni i upadłaby, gdyby Geoff jej nie przytrzymał. - Hej, szefowo - szepnął jej do ucha. - Może to wino do kolacji to jednak za dużo jak na kobietę w pani wieku. - Uważaj na to, co mówisz, młodzieńcze! - zachichotała i spojrzała w jego błyszczące oczy. Gdy przyszła kelnerka, by przyjąć zamówienie, ciągle jeszcze się zaśmiewali. Casey rozejrzała się dookoła. W sali stały okrągłe stoliki, a na RS 66 środku był mały parkiet do tańca. Słychać było cichy brzęk kieliszków, a piosenkarka śpiewała z uczuciem romantyczną balladę. - Czy mogę zobaczyć pańskie prawo jazdy? - szepnęła kelnerka, przyjmując od Geoffa zamówienie. Geoff sięgnął do kieszeni, a Casey musiała odwrócić głowę, by nie roześmiać się głośno. Ale nagle zakrztusiła się z przerażenia, bo w kącie sali siedział elegancko ubrany Craig Stimson. Serce tłukło się dziko w piersi Casey, gdy przyglądała się mu dokładniej. W tej samej chwili odwrócił się w jej stronę. Zasłoniła usta dłonią, by nie krzyknąć. Ich spojrzenia spotkały się, a Casey poczuła tępy ból w piersi.. Dopiero wtedy zauważyła piękną ciemnowłosą kobietę u jego boku. Widać było, że jest oczarowana swoim towarzyszem. - Casey? - głos Geoffa Robsona wyrwał ją z osłupienia. - Coś nie tak? - N-nie - szepnęła drżącym głosem i łyknęła ze szklanki. - Ja... ja tylko zobaczyłam kogoś... z mojej przeszłości - wykrztusiła w końcu. Alkohol złagodził trochę jej ból. - Możemy wyjść - zaczął Geoff z wahaniem. - Jeśli ma pani ochotę. - Nie! - syknęła Casey głośniej, niż zamierzała. - Nie - powtórzyła, tym razem spokojniej. - Chciałabym jeszcze zostać. Właściwie - dodała - chętnie zatańczyłabym, jeśli miałby pan ochotę. - Jasne. Czemu nie - wzruszył ramionami i spojrzał na nią uważnie. Potem zaprowadził ją na parkiet. Bez żadnej namowy ze strony Geoffa oplotła mu szyję ramionami i przytuliła się do niego. Kilka minut tańczyli w milczeniu, potem pochylił się do jej ucha. - Czy to on? - szepnął. Casey powoli podniosła wzrok i podążyła za jego spojrzeniem. - Tak - odparła, a Geoff objął ją jeszcze ciaśniej obronnym gestem. Poprowadził ją tak, by zniknęła z pola widzenia tamtego mężczyzny. - Niech pani się nie ogląda, on idzie w tę stronę. - Nie! - Casey jęknęła, a potem Geoff poczuł silną dłoń na swoim ramieniu. - Czy mogę państwu przeszkodzić? - zabrzmiał przy jej uchu głęboki głos Craiga. - Casey? - zapytał Geoff z wahaniem i obaj mężczyzni spojrzeli na nią. - W porządku - uśmiechnęła się dzielnie do młodego mężczyzny. Zciskał jeszcze przez chwilę jej dłoń, zanim wrócił do ich stolika. - Zmieniłaś się, Casey - szepnął Craig. Potem wziął łagodnie jej rękę w swoją dłoń i objął ją ramieniem w talii. RS 67 - Tęskniłem za tobą, maleńka - ciepły głos Craiga sprawił, że dreszcz przebiegł jej po plecach. Zaśmiał się cicho, a potem mruknął: - Przeszłaś już do uwodzenia niemowląt? Ten chłopak, z którym tu jesteś, ma jeszcze mleko pod nosem. - Tak sądzisz? - spytała Casey chłodno. - Chyba nie jesteś zazdrosny! - Szacującym spojrzeniem zlustrowała jego towarzyszkę, uwolniła się z jego ramion i wróciła do stolika. - G-Geoff - jej drżący głos był ledwie słyszalny. - Czy mógłby mnie pan odwiezć do domu? - A więc, panno Morgan - siwowłosy adwokat spojrzał na nią przez szkła okularów - jak widzi pani z tych dokumentów, moi klienci oferują pani udziały w C & C Computers. - Ależ, panie Baker - w głosie Casey brzmiało niedowierzanie. - Jak ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgrolux.keep.pl
|