Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadowoloną z siebie. Na twarzach Ash i Andrew gościło grozne spojrzenie. Ale fakt, że tu
się znajdowałam, był ważniejszy niż powód, dla którego Daemon bawił się w psa
obronnego. Pan Garrison zaczął bez ogródek.
 Co ona tu robi?
 Zwieci się jak cholerna kula dyskotekowa  powiedziała Ash oskarżająco. -
Zobaczyłabym ją pewnie z Wirginii.
W jej ustach brzmiało to, jakbym była pokryta czyrakami a nie światłem. Nie unikałam
jej wzroku.
 Była ze mną zeszłej nocy, gdy Arum zaatakowali  odpowiedział Daemon spokojnie.
- Wiecie przecież. Sprawy... trochę wymknęły się spod kontroli. Nie mogłem nawet pozbyć
się śladów po tym.
Pan Garrison przeczesał dłonią brązowe włosy.
 Daemon, ze wszystkich ludzi po tobie spodziewałem się więcej rozwagi.
 A co, u diabła, miałem dokładnie zrobić? Pozbawić ją przytomności, zanim Arum
zaatakowali?
Ash uniosła brew. Wyraz jej twarzy mówił, że to nie byłby taki zły pomysł.
 Katy wie o nas od początku szkoły  powiedział Daemon. - I wierzcie mi,
próbowałem już wszystkiego, żeby się nie dowiedziała.
Jeden brat Thompson wciągnął ostro powietrze.
 Wie cały ten czas? Jak mogłeś do tego dopuścić, Daemon? %7łycie nas wszystkich
było w rękach jakiegoś człowieka?
Dee wywróciła oczami.
 Jak widzisz, nie powiedziała ani słowa, Andrew. Wyluzuj.
 Wyluzuj? - Grozne spojrzenie Andrew pasowało do tego na twarzy Ash idealnie. I
gdy już wiedziałam, który to Andrew, potrafiłam ich odróżnić. Andrew miał kolczyk w
lewym uchu. Adam, który siedział cicho, nie miał. - Jest tylko głupim...
 Uważaj na słowa. - Głos Daemona cichy, ale twardy. - Zarobisz zaraz kulą światła w
gębę, bo gadasz, a nie wiesz o czym.
Moje oczy rozszerzyły się tak jak oczy wszystkich innych w pokoju. Ash przełknęła z
trudem i odwróciła policzek, pozwalając, by jej blond włosy przykryły twarz.
 Daemon  powiedział pan Garrison i zrobił krok wprzód. - Grozisz swojemu przez
nią? Nie spodziewałem się tego po tobie.
Jego ramiona zesztywniały.
 To nie tak.
Odetchnęłam głęboko.
 Nikomu nie powiem. Wiem, co to by oznaczało dla was i dla mnie. Nie musicie się o
nic martwić.
 A kim ty jesteś, że mamy ci ufać? - zapytał pan Garrison, mrużąc oczy. - Nie zrozum
mnie zle, jestem pewien, że świetna z ciebie dziewczyna. Jesteś mądra i wydajesz się mieć
głowę na karku, ale dla nas to sprawa życia i śmierci. Naszej wolności. Nie możemy sobie
pozwolić na zaufanie w stosunku do człowieka.
 Ocaliła mi wczoraj życie  powiedział Daemon.
Andrew zaśmiał się.
 Och, przestań, Daemon. Arum musiał ci niezle przyłożyć. Człowiek nie mógłby
ocalić nam życia, nie ma takiej możliwości.
 Co jest z tobą nie tak? - warknęłam, zanim się zdążyłam powstrzymać. -
Zachowujesz się, jakbyśmy do niczego nie byli zdolni. Jasne, jesteście czym tam jesteście,
ale to nie znaczy, że my to jednokomórkowe organizmy.
Adam zdusił śmiech.
 Ona uratowała mi życie. - Daemon wstał, przyciągając uwagę wszystkich innych. -
Zaatakowało mnie trzech Arum, bracia tego, którego zabiłem. Udało mi się zniszczyć
jednego, ale dwóch mnie obezwładniło. Już mnie mieli i zaczęli sięgać po moją moc. Byłem
na przegranej pozycji.
 Daemon  powiedziała Dee, blednąc. - Nie mówiłeś nam o tym.
Pan Garrison ciągle wyglądał na nieprzekonanego.
 Nie widzę, jak miałaby pomóc. Jest człowiekiem. Arum są potężni, niemoralni i
okrutni. Jak jedna dziewczyna miałaby stanąć przeciwko nim?
 Dałem jej obsydian, który miałem przy sobie, i kazałem uciekać.
 Dałeś jej obsydian, którego sam mogłeś użyć? - Ash brzmiała na wstrząśniętą. -
Dlaczego? - Spojrzała na mnie ostro. - Nawet jej nie lubisz.
 Ale nie mogłem pozwolić jej umrzeć tylko dlatego, że jej nie lubię.
Skrzywiłam się. Kurde. Poczułam ból w piersi, który palił jak rozżarzone węgle, chociaż
wcale mnie nie obchodziło, czy mnie lubi.
 Ale mogłeś zostać ranny  protestowała Ash. Strach zabarwił jej głos. - Mogłeś
umrzeć, bo oddałeś jej jedyną broń.
Daemon westchnął i usiadł ponownie na oparciu fotela.
 Miałem inne sposoby na obronę. Ona nie. Nie uciekła, jak jej kazałem. Zamiast tego
wróciła i zabiła Arum, który miał wykończyć mnie.
Oczy mojego nauczyciela zabłyszczały niechętnym zachwytem.
 To... godne podziwu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript